Luksusowa rzecz to taka, którą można i warto naprawić, jeśli się popsuje – powiedział Guillaume de Seynes, wiceprezes Hermès i członek rodziny, do której marka należy od pokoleń, podczas dyskusji towarzyszącej wystawie „Hermès in the Making”. W drugim tygodniu listopada pojechaliśmy do Zurychu, żeby wziąć udział w wydarzeniu celebrującym siłę rzemiosła.
Inauguracja projektu „Hermès in the Making” odbyła się w 2021 r. w Kopenhadze. To tam po raz pierwszy pokazano publiczności interaktywną opowieść o kulisach powstania słynnych projektów z metką Hermès – zarówno toreb, jak i innych skórzanych akcesoriów czy wyrobów z porcelany i jedwabiu. Wystawa od czasu duńskiej premiery podróżuje po świecie, ostatnio zaprezentowano ją w przestronnych wnętrzach Lichthalle Maag w Zurychu. Udało nam się uczestniczyć w preview wydarzenia, zorganizowanym w przeddzień oficjalnego otwarcia „Hermès in the Making”.
Wystawa „Hermès in the Making” w Zurychu ukazuje kunszt, z jakim powstają luksusowe przedmioty legendarnej marki
Na potrzeby projektu przez kilka listopadowych dni powierzchnie pierwszego w Zurychu muzeum sztuki immersyjnej zostały przekształcone w wielki zakład rzemieślniczy. Przy gęsto rozstawionych stołach można było z bliska obejrzeć pracę specjalistów współpracujących z maison, nierzadko od wielu lat. Mnie szczególnie zachwyciło stanowisko z jedwabiem i precyzja, z jaką obecni na wystawie rzemieślnicy nanosili kolejne warstwy koloru na każdy jedwabny szal. Jednak wielkim powodzeniem cieszyła się również strefa, w której można było podziwiać, jak powstaje torebka Hermès Kelly, jedna z ikon XX-wiecznej mody.
Na wystawie poświęconej dziedzictwu marki nie mogło też zabraknąć motywów jeździeckich: na oczach zgromadzonych widzów mistrz rymarstwa składał siodło skokowe Vivace. W strefie biżuteryjnej uczestnicy „Hermès in the Making” mogli z kolei poznać tajniki osadzania diamentów, a w zakątku poświęconym ceramice – zobaczyć, jak na żywo wygląda ręczne zdobienie talerzy.
Zrównoważony rozwój jest nieodłącznym elementem tożsamości francuskiego domu mody
Ważnym elementem wystawy i częścią przesłania, które spadkobiercy marki Hermès chcą propagować, jest wiara w sens długiego życia przedmiotów. Korzystając z materiałów najwyższej jakości, Hermès tworzy obiekty, które z biegiem czasu pokrywają się patyną, zyskują tylko na szlachetności. Co istotne, są to materiały przyjazne dla środowiska, w miarę możliwości pozyskiwane lokalnie. Przedstawiciele domu mody, którzy brali udział w dyskusjach towarzyszących wystawie, wielokrotnie podkreślali, że zrównoważony rozwój jest jednym z filarów strategii firmy.
– To nie jest dla nas żadna nowość. U podstaw naszej marki leży przekonanie, że wartościowe przedmioty powinny być trwałe, przekazywane z pokolenia na pokolenie. O przedmioty należy dbać, doceniać historię, która się z nimi wiąże –tłumaczył Guillaume de Seynes, wiceprezes Hermès. Wtórowali mu rzemieślnicy zaproszeni do udziału w panelach dyskusyjnych, tacy jak mieszkający w Bazylei Matteo Gonet, mistrz szklarstwa i projektant, który pod szyldem Hermès wytwarza ze szkła fantazyjne formy. On z kolei przez wszystkie przypadki odmieniał określenie „savoir-faire”, odnosząc je do unikatowej wiedzy, która pozwala rzemieślnikom osiągać doskonałość w swoim fachu. Wiedza ta jest często powiązana z konkretnym regionem, sprawia, że wytwory pracy ludzkich rąk stają się wizytówką danej społeczności, częścią jej dziedzictwa.
Wystawa „Hermès in the Making” była otwarta dla wszystkich, udział w niej był bezpłatny. Zurych był 10. przystankiem na trasie wydarzenia. Czekamy bardzo na warszawską edycję.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.