Wystawa „(po)ŻYDOWSKIE… Sztetl Opatów oczami Majera Kirszenblata” opowiada o świecie, którego już nie ma. Opatów to jedno z ponad tysiąca miasteczek na terenie dzisiejszej Polski, Ukrainy, Litwy i Białorusi, w których przed wojną większość mieszkańców stanowili Żydzi. To miasto ma swojego niezwykłego dokumentalistę, Majera Kirszenblata.
– Miejsca, które pamiętam, już nie istnieją. Tkwią tylko w mojej głowie i kiedy umrę, znikną wraz ze mną. Maluję te sceny z perspektywy chłopca zaglądającego przez okno – tak o swojej twórczości mówił Majer Kirszenblat (1916–2009), malarz samouk, autor „malowanych wspomnień” z przedwojennego Opatowa. Swoje pierwsze obrazy zaczął tworzyć dopiero w wieku 73 lat. Na wszystkich malował miasteczko Opatów – a właściwie sztetl Apt, bo tak brzmiała jego nazwa w jidysz – w którym się urodził i z którego w 1934 roku wyemigrował z matką i braćmi do Kanady. Na to, jak niesłychanie dokładnie je zapamiętał, zwróciła uwagę jego córka, antropolożka Barbara Kirshenblatt-Gimblett, która w 1967 roku zaczęła nagrywać wywiady z ojcem. To ona namówiła go, by „namalował to, co pamięta”. Tak powstało 400 prac, w tym 269 obrazów. Niedawno ukazało się polskie tłumaczenie wydanej po raz pierwszy w 2007 roku po angielsku książki „Nazywali mnie Niesforny Majer. Żydowskie dzieciństwo w Polsce przed Zagładą. Wspomnienia malowane” z obrazami Kirszenblata oraz stworzonymi na podstawie ich wspólnych rozmów tekstami jego córki.
Majer Kirszenblat o swojej pracy: „Zalewają mnie wspomnienia, a ja podążam za nimi”
Niezwykłą twórczością Majera Kirszenblata inspirowana jest wystawa „(po)ŻYDOWSKIE…” w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Jej kuratorki, dr Natalia Romik i dr Justyna Koszarska-Szulc, podkreślają, że obrazy artysty samouka to skarbnica wiedzy o przedwojennym Opatowie. W czasach jego dzieciństwa 60 proc. mieszkańców miasteczka stanowili Żydzi. Niemal wszyscy oni zginęli (na miejscu lub wywiezieni do Treblinki) zaledwie osiem lat po tym, jak Kirszenblatowie wyjechali do Kanady. – Na obrazach Majera Kirszenblata widzimy świat, którego już nie ma: synagogę wypełnioną wiernymi, handlarzy przy ul. Kościelnej, obchody świąt żydowskich, znudzonych uczniów w chederze, zabawy dzieci kąpiących się w rzece lub puszczających łódeczki w rynsztoku, lokalne atrakcje, opatowskich dziwaków, ale i ciężką codzienną pracę, np. nosiwody, mleczarki, szczotkarzy. W pracach Kirszenblata zachowała się zdumiewająca liczba detali: pamiętał, jak rozmieszczone były żydowskie sklepy przy rynku i do kogo należały, znał imiona, nazwiska, zajęcia wszystkich sąsiadów ze swojej ulicy, dokładnie opisał i naszkicował rozmieszczenie wszystkich najważniejszych budynków w mieście na samodzielnie sporządzonej mapie – opowiada Justyna Koszarska-Szulc. Na swoich barwnych obrazach malarz odtwarzał życie społeczności opatowskich Żydów, nie idealizując go. Często przewija się wątek skromnego życia czy wręcz biedy. – Majer posłużył nam za pomocnika, „szamesa”, który dzięki swej fenomenalnej pamięci prowadzi nas śladami przedwojennego miasta, ukazując czasem niewygodne, stanowiące tabu kwestie, jak chociażby bieda czy prekarność zawodów i profesji. Bez cenzury pokazuje warunki mieszkaniowe w dawnym Opatowie czy też to, że istniała tam prostytucja – tłumaczy Natalia Romik.
Pustka po dawnych mieszkańcach Opatowa
Dzisiejszy Opatów mocno różni się od tego z obrazów Kirszenblata. – Po zapoznaniu się z materiałami na temat jego twórczości uznałyśmy za konieczne, by pojechać do Opatowa i zobaczyć, jak miasteczko wygląda dzisiaj – ile jeszcze zostało ze sztetla, w którym dorastał – mówi Justyna Koszarska-Szulc. Rezultatem tych wizyt był scenariusz wystawy „(po)ŻYDOWSKIE…”. Jej tytuł kuratorki zaczerpnęły z powojennych map geodezyjnych miasta, na których budynki pozostałe po zgładzonych Żydach autor opisał jako „pożydowskie”. – To słowo niekomfortowe, wywołujące niepokój, zachęcające do myślenia. Jest naszą odpowiedzią na sytuację związaną z mieniem niegdyś żydowskim, które zostało po wojnie przejęte przez Polaków. Problem pożydowskich domostw, warsztatów, dawnych synagog czy łaźni rytualnych dotyczy tysięcy miasteczek na terenie Polski, ale też Ukrainy, Litwy czy Białorusi – państw, gdzie przed wojną mieszkali Żydzi. „Pożydowskie” odnosi się również do materialnych obiektów przejętych bądź „przygarniętych” po żydowskich mieszkańcach małych miast. Naszą inspiracją był także wiersz „Pożydowskie” Jerzego Ficowskiego – wyjaśnia Natalia Romik. Wystawa opowiada nie tylko o czasach dzieciństwa Kirszenblata, ale też o pustce, która została po dawnych mieszkańcach Opatowa. – Słowo “pożydowskie” opisuje przedmioty i miejsca oraz wiąże się ściśle z pamięcią. Przypomina, że byli wśród nas Żydzi, a zostały po nich tylko obiekty. Te obiekty wzywają nas do pielęgnowania pamięci. Wzywają do wzięcia w nawias tego, co „po”, i przypomnienia o żydowskiej identyfikacji przestrzeni i rzeczy, które stanowią ważną część polskiej historii, kultury i tożsamości – zaznacza Justyna Koszarska-Szulc.
Pamięć o dawnym Opatowie na wystawie w Muzeum POLIN
Dlatego na wystawie, oprócz prac Kirszenblata i pamiątek po nim, zgromadzono przedmioty pozostałe po żydowskich mieszkańcach Opatowa. Znajdują się na niej też współczesne fotografie dokumentujące ślady po mezuzach, kuczkach czy budynku chederu oraz prace współczesnych artystek: Vardy Meidar i Justyny Sokołowskiej. Będzie można również zobaczyć film przedstawiający, jak dzięki metodzie skaningu laserowego udało się dowiedzieć, jak wyglądało wnętrze dawnej mykwy (dziś fabryki krówek). Co więcej, scenografia wystawy powstała z drewna odzyskanego z zawalonych i zrujnowanych drewnianych domów pamiętających czasy Kirszenblata. Stanowi ono obramowanie ścian wystawienniczych oraz materiał, z którego wykonano stół znajdujący się w centralnej części ekspozycji. Użycie go było ważne, bo na krajobraz architektoniczny dawnych sztetli składały się głównie drewniane, nietrwałe budynki, po których pozostaje coraz mniej śladów.
Jak podkreśla Justyna Koszarska-Szulc: – Majer malował z misją przywrócenia pamięci o świecie swojego dzieciństwa i ludziach, którzy go zaludniali. Ta misja przyświeca także naszej wystawie. Zestawiając wspomnienia Kirszenblata ze współczesną niepamięcią, ekspozycja pobudza do refleksji i odkrywania przemilczanych historii małych miasteczek, dawnych sztetli.
– Zobaczyć obrazy mojego ojca wystawione w Muzeum POLIN to spełnienie marzeń. Inspirując historyków i kuratorów do zaangażowania się w ważną rozmowę o związkach przeszłości i teraźniejszości, pozwalają one lepiej zrozumieć to, co możemy, a czego nie możemy zobaczyć dzisiaj, kiedy odwiedzamy pożydowskie miasta – mówiła na konferencji prasowej prof. Barbara Kirshenblatt-Gimblett, córka artysty.
Wystawa „(po)ŻYDOWSKIE… Sztetl Opatów oczami Majera Kirszenblata”, nad którą patronat medialny objął magazyn „Vogue Polska”, jest dostępna dla zwiedzających od 17 maja do 16 grudnia 2024 roku w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie.
Kuratorki: dr Natalia Romik, dr Justyna Koszarska-Szulc we współpracy z prof. Barbarą Kirshenblatt-Gimblett
Kuratorka organizacyjna: Katarzyna Tomczak-Wysocka
Współpraca kuratorska: Agata Korba
Projekt: Kolektyw „SENNA” (Natalia Romik, Piotr Jakoweńko, Sebastian Kucharuk)
Instalacje artystyczne: Varda Meidar, Justyna Sokołowska
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.