Rysował na potęgę. Do prestiżowego „Ty i Ja” i gazet poradniczych. Z archiwum Mody Polskiej wydobywamy rysunki Jerzego Antkowiaka dla prasy. I listy od dziennikarki.
Najfajniejsze są listy.
Listopad 1970 r.: Miły Panie Jurku! Jestem straszliwie zmartwiona brakiem wiadomości i odpowiedzi na moje pytania. W rozmowie z panią Kłobukowską dowiedziałam się, że wysłał Pan podobno do mnie już list. Dotąd nic nie przyszło.
Czerwiec 1974 r.: Miły Panie Jurku! Próbowałam się do Pana dodzwonić, ale powiedziano mi, że Pan choruje.
Styczeń 1976 r: Miły Panie Jurku! Właśnie w tej chwili dowiedziałam się, że przed małą chwilą wyszedł Pan do domu sobie pochorować. Muszę więc z Panem trochę pokorespondować.
Czterdzieści z hakiem lat później, na widok listów od dziennikarki „Panoramy Śląskiej” (niektóre pisane na firmowym papierze) Wery Sztabowej, Jerzy Antkowiak zanosi się śmiechem, bo dzień wcześniej udawał, że zanosi się kaszlem. – Możesz napisać: pan Jurek zawsze był nieuchwytny.
A jednak rysunki jakoś powstawały. Już pobieżny przegląd prasy z czasów PRL pokazuje, że Jerzy Antkowiak bezustannie coś robił dla gazet. Prestiżowe rozkładówki w „Ty i Ja”, regularna rubryka w „Życiu Warszawy”, a jeszcze „Magazyn Rodzinny”, a jeszcze „Życie i zdrowie”, po drodze „Magazyn Rodzinny”. Gościnnie – magazyn „Vlasta” w Czechosłowacji i pisma w NRD. – Podobno w Instytucie Mody w Lipsku jest to porządnie skatalogowane – mówi Antkowiak. W Polsce wiemy tyle, ile znaleźliśmy sami i, co – mniej lub bardziej przypadkowo – zgromadził projektant.
A zatem: „Ty i Ja”. Jest początek lat 60., kiedy na rynku pojawia się magazyn, jakiego nie było nigdy wcześniej ani później. Założony, pod auspicjami Ligi Kobiet, przez uciekiniera z partii Romana Jurysia i mentalną uciekinierkę z PRL, Teresę Kuczyńską, ma pokazywać, jak „organizować się w życiu”: co czytać, jak mieszkać, dokąd podróżować, co sądzić, jak się ubierać. Za szatę graficzną odpowiada Roman Cieślewicz, znany już z plakatów, autor m.in. słynnego plakatu reklamowego Mody Polskiej z królową Nefretete z różą na głowie. W „Ty i Ja” daje popis możliwości, które rozwinie potem w Paryżu – po wyjeździe z Polski w 1963 roku będzie, zanim zyska twórczą samodzielność – grafikiem we francuskim „Vogue’u”.
Antkowiak na łamach „Ty i Ja” debiutuje w styczniu 1966 roku rysunkami z kolekcji karnawałowej, parę miesięcy później ukazują się tam jego projekty z kolekcji, którą wspólnie z Tulą Popławską, szarą eminencją Mody Polskiej, zrobił w tajemnicy przed Jadwigą Grabowską. – Nie pamiętam szczegółów, ale na pewno zaprowadziła mnie tam Tula – wspomina. – Boże, jaki byłem dumny! Wtedy po raz pierwszy dotknąłem elity.
„Ty i Ja” istnieje do 1973 roku, a on już wcześniej nawiązuje współpracę z innymi gazetami. Trudno dziś ustalić, czy redakcje zgłaszały się do niego bezpośrednio, czy zlecenia przechodziły przez dział reklamy Mody Polskiej. Antkowiak pamięta, że dyrektorzy wkurzali się, że rysuje po gazetach, choć nie spytał ich o zgodę, a szef reklamy doradzał, żeby robił tzw. grafiki trudne – te były lepiej płatne. – Czyli dobrze, gdybym machnął szal, a najlepiej podpis, że tu jest dekolt, a tam plisy – mówi. Ile płacono – nie pamięta, bo z pieniędzmi ma jak ze zdrowiem – mało go interesuje, byle trochę było. Więcej można dowiedzieć się z listów Wery Sztabowej, która w jednym tłumaczy: Ze względu na przekroczenie wierszówkowe, nie udało mi się w pełni zrealizować naszej umowy finansowej w numerze, w którym były Pana rysunki. Udało mi się wycenić je jedynie na 1500 złotych. W związku z tym, wystąpiłam z pismem do dyrektora o przyznanie Panu dodatkowego wynagrodzenia w wysokości 700 zł.
Rysował więc na potęgę – wszędzie, skąd dostał zlecenie, zazwyczaj w ostatniej chwili i, wbrew dyrektorom, w godzinach pracy. Pod koniec lat 70. dziennikarka „Życia Warszawy” wykryła, że projektant nie tylko ładnie rysuje, ale też zgrabnie pisze. Tak narodziły się weekendowe felietony (opatrzone rysunkiem), który pisał w latach 80.
Bezwzględnie ręcznie i zawsze na ostatnią chwilę. Z gotowym materiałem szedł na pocztę albo na pociąg – jeśli redakcja była poza Warszawą, bo pracował też dla gazet regionalnych. Na maszynę przeszedł może kilkanaście lat temu, o istnieniu komputera nie chce wiedzieć do dziś.
Dziś już rysuje z rzadka, ale pisuje regularnie – nie tylko o modzie – do lokalnego „Głosu Pruszkowa”.
*
5 października w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi rozpocznie się wystawa poświęcona twórczości Jerzego Antkowiaka i Modzie Polskiej, której kuratorem jest Tomasz Ossoliński. Projektant pracuje też na filmem o Antkowiaku. „VoguePolska” objął nad przedsięwzięciami patronat.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.