W tym sezonie ubrania inspirowane latami 80. i 90. znów są bardzo w trendach. W archiwach Mody Polskiej znaleźliśmy rzeczy prosto ze współczesnych wybiegów.
Płaszcze wielkie jak szafy, żakiety jak komody, pod szyją kokardy, na głowach kapelusze. I jeszcze te kolory – fiolety, zielenie, żółcie, najlepiej wszystko razem. Można pomyśleć: „Jak nic, lata osiemdziesiąte”. A to kolekcja Marca Jacobsa na zaczynający się właśnie sezon.
Redaktor naczelny „Vogue’a” Filip Niedenthal otworzył nią subiektywny przegląd najlepszych kolekcji w zeszycie trendów jesień-zima 2018/2019 (do kupienia z wrześniowym wydaniem „Vogue’a”). „Czerpiąc z archiwów mistrzów lat 80., Montany i Muglera, Jacobs stworzył sylwetki tak jaskrawe, wielkie i szerokie, że trudno wyobrazić sobie mniej praktyczne stroje. Ale za to jak imponujące. Z takimi barami kobieta nie da się zastraszyć, stawi czoło wszystkiemu, co XXI wiek rzuci jej naprzeciw” – podsumował w opisie.
Okazuje się, że w niemal bliźniaczych strojach czoła rzeczywistości stawiały kobiety Antkowiaka ponad 30 lat temu. Kolekcja Mody Polskiej na jesień 1985 roku wygląda jak z wybiegu Jacobsa – przeskalowane formy i niestosowne do biura, z pewnością do biura tamtej epoki, zestawienia kolorów.
Gdy Tomasz Ossoliński, kurator wystawy, która wkrótce rozpocznie się w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, pierwszy raz zobaczył kolekcję zgromadzoną w domu Jerzego Antkowiaka, pomyślał: – Demna Gvasalia oszalałby, gdyby tu był.
Dziś, gdy zna ją już na wyrywki i pracuje właśnie nad ostatecznym wyborem ubrań, które zobaczymy w muzeum, mówi: – Zaskoczyło mnie, jak wiele jest ubrań, które współczesna kobieta mogłaby założyć i wyglądać fenomenalnie.
Stylistka i projektantka Anna Poniewierska, która zajmuje się stylizowaniem manekinów na łódzkiej wystawie, była zaskoczona, gdy przeglądała kolekcje na ten sezon. Szczególnie przy Jacobsie. – Gdy pierwszy raz zobaczyłam kolekcję Antkowiaka, pomyślałam, że te opalizujące szeleszczące tafty i kokardy pod szyją są tak teatralne, że nie mogą powrócić. A jednak u Jacobsa wróciły – nie tylko formy, czego można by się spodziewać, bo trendy z lat 80. są ciągle obecne – ale i tkaniny – mówi. – Najwyraźniej obaj, Antkowiak wtedy i Jacobs dziś, szukali inspiracji u najbardziej wpływowych wówczas projektantów. Do Muglera i Montany Poniewierska dorzuca Ungaro i Yves Saint Laurenta.
Co ciekawe, Anthony Vaccarello, dyrektor artystyczny Saint Laurent, też najwyraźniej w ubiegłym roku grzebał w archiwach macierzystej marki. Sukienka z szerokimi rękawami zwieńczonymi fontaziami, wdzianko w wypustki – to wszytko już kiedyś było. W Modzie Polskiej z pewnością. Była także tunika mocno przed kolana z bardzo długimi rękawami. W Modzie Polskiej nie miała kwiatów, tylko wzór ledwie zarysowany na czerwonej tkaninie. To słynny w swoim czasie „Szogun” Jerzego Antkowiaka, czyli tunika, spódnica i przewiązywana chustka. Zestaw, który nie tylko zbierał oklaski na pokazach, ale wystąpił też na festiwalu piosenki w Opolu, gdy w rolę prowadzącej wcieliła się Małgorzata Niemen.
No i peleryny. Dziś są w kolekcjach Givenchy, Salvatore Ferragamo i Erdema. W Polsce schyłkowego PRL były w Modzie Polskiej. Spore, ale bliżej regału niż szafy, a w deseniu stonowane. Raczej bary niż barwy.
Jerzy Antkowiak z satysfakcją przegląda współczesne trendy, bo fajnie jest po trzydziestu latach skonstatować, że rzeczy wymyślane na dnie kryzysu tak gładko wpisują się w modę. – To dlatego, że nie traktowaliśmy trendów na kolanach – mówi. – Kłóciliśmy się z kierowniczkami naszych sklepów. Gdy one mówiły, że modne są beże, bo widziały je w butikach, to my mówiliśmy, że właśnie dlatego trzeba robić zielenie. Zawsze staraliśmy się być obok, nie ulegaliśmy jednosezonowym efemerydom.
I choć oczywiście moda to nie życie, warto wziąć to sobie do serca. Nigdy na kolanach, choćby satysfakcja miała nadejść za trzydzieści lat.
6 października w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi rozpocznie się wystawa poświęcona twórczości Jerzego Antkowiaka i Modzie Polskiej, której kuratorem jest Tomasz Ossoliński. Projektant pracuje też na filmem o Antkowiaku. „Vogue” objął nad przedsięwzięciami patronat.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.