Trochę to dziwne, ale Jerzy Antkowiak częściej chyba wręczał nagrody niż je odbierał. Ale jak już odebrał, to w centrum Paryża.
Przez lata palmy wyraźnie wyrosły, dziś sięgają okien. Wtedy bliżej było im do krzaków, ale prezentowały się egzotycznie.
W ogóle cała ta uroczystość była nieco egzotyczna. Oto studenci Université de Technologie de Compiègne zorganizowali konkurs mody „Nuits de Paris” i zaprosili projektantów z byłego bloku wschodniego. Byłego od niedawna, bo był to rok 1990, Związek Radziecki trzeszczał, ale jeszcze istniał. W Polsce od roku szło ku dobremu, w Modzie Polskiej akurat odwrotnie. I wiosną nadeszło zaproszenie na międzynarodowy konkurs. 1 maja Jerzy Antkowiak wylądował w Paryżu.
Zachwycony miastem, zachwycony Marriottem Prince des Galles (te palmy!), ale samym konkursem niespecjalnie. Bo wyraźnie faworyzowano ekipę z ZSRR, bo konkurentki z Węgier i Niemiec przygotowały byle co, bo dziennikarki ciekawiło tylko, ile jego suknie kosztują, a nie na przykład, jak powstają.
Opowiadał o tym szczegółowo w swojej biografii napisanej wspólnie z Agnieszką L. Janas „Antkowiak. Niegrzeczny chłopiec mody”: „Gdy wyszedłem z na scenę, zobaczyłem wyeksponowane trofeum – panterę Lalique’a. Nieszczególnie mnie zachwyciła. Dlaczego? Wtedy byłem już cały na nie! Byłem zły i zawiedziony. Po konferencji prasowej w Le Figaro ukazał się artykuł, w którym wystąpiłem jako projektant z Zakarpacia. Składano w nim straszne hołdy dziewuszce ze Związku Radzieckiego”.
Dopiero nazajutrz okazało się, że dziewuszka przepadła w konkursie, inne od początku były bez szans. Odbierając panterę, żałował, że uznał ją za paskudztwo.
Co ciekawe, Jerzy Antkowiak choć pracował w Modzie Polskiej od 1961 roku, a od 1979 roku przewodził zespołowi projektantek, nagrody zaczął dostawać dopiero po transformacji.
Wcześniej nagradzano Modę Polską grupowo, przeważnie na Targach Lipskich albo Jadwigę Grabowską – też zresztą długo po zakończeniu pracy w Modzie. Za najwybitniejsze osiągnięcia w dziedzinie mody i kostiumologii w roku 1978 Barbara Hoff wyróżniła ją „Złotą Ręką”, swoją autorską nagrodę przyznawaną pod egidą tygodnika „Przekrój”.
Rok później w ślad za Hoff poszło państwo i odznaczyło Grabowską Srebrnym Krzyżem Zasługi za propagowanie polskiej mody za granicą i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Antkowiak nie doczekał się (jak dotąd) państwowych orderów. Nagradzali go wojewodowie, organizatorzy branżowych imprez, czasopisma. Wydaje się, że częściej niż dostawał, wręczał wyróżnienia – był w jury wielu konkursów mody, od lokalnych i ściśle branżowych przez Targi Poznańskie i łódzką Złotą Nitkę.
Za to jako pierwszy polski projektant będzie miał monograficzną wystawę. Początek już za dwa tygodnie w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
A pantera przez lata wyraźnie wypiękniała – na co dzień zajmuje w salonie Jerzego Antkowiaka może nie honorowe, ale istotne miejsce. Od święta, czyli teraz, przebywa w Łodzi. Do zobaczenia!
*
6 października w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi rozpocznie się wystawa poświęcona twórczości Jerzego Antkowiaka i Modzie Polskiej, której kuratorem jest Tomasz Ossoliński. Projektant pracuje też na filmem o Antkowiaku. „Vogue” objął nad przedsięwzięciami patronat.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.