Znaleziono 0 artykułów
09.07.2020

Zagraj to jeszcze raz, Amy

09.07.2020
Winehouse podczas występu w 2007 roku (Fot. Roger Kisby, Getty Images)

Jestem swoim najsurowszym krytykiem. Jeśli nie zrealizuję swoich planów, nie będę szczęśliwa – mówiła Amy Winehouse. Silna na scenie, gdy z niej schodziła, przegrywała z kompleksami. Miała pecha do mężczyzn. Nadwrażliwa, tłumiła emocje używkami. 

Winehouse miała 12 lat, gdy złożyła podanie do prestiżowej Sylvia Young Theater School w Londynie. Powiedzieć, że nienawidziła swojej zwykłej szkoły, byłoby pewnie nadużyciem. Nie czuła się tam jednak sobą. Nie mogła szlifować talentu, dusiła się i walczyła z nauczycielami, którzy nieustannie próbowali ją przekonać, że muzyka nie może być planem na przyszłość. W Sylvia Young Theater miała w pełni rozkwitnąć. – Chcę być gdzieś, gdzie będę testowana do granic możliwości, a może nawet dalej – pisała Winehouse w liście motywacyjnym. – Chcę śpiewać podczas lekcji bez ciągłego słyszenia, że mam się zamknąć. Ale moim największym marzeniem jest być sławną. Pracować na scenie. To mój plan na życie. Chcę, aby ludzie usłyszeli mój głos i choć na pięć minut zapomnieli dzięki niemu o swoich problemach. Fragmenty tego podania czytane po latach wzruszają. Nie tylko dlatego, że wyłania się z nich obraz młodej osoby z całych sił walczącej o swoje marzenia. Przede wszystkim są słowami artystki, która chcąc łagodzić cierpienia innych, nie potrafiła poradzić sobie z własnymi.

Amy Winehouse w 2007 roku / Fot. David Howells, Getty Images

Lwica walczy o marzenia

Amy Winehouse przyszła na świat jako córka farmaceutki i taksówkarza. Wychowywała się na przedmieściach Londynu. Już jako dziecko słuchała Franka Sinatry (to zasługa ojca, Mitcha, który był wielkim fanem wokalisty), jednak to babcia Cynthia, która w młodości pracowała jako wokalistka kabaretowa, zapoznała ją z jazzem. Mała Amy od razu pokochała dźwięki utworów Elli Fitzgerald, Diny Washington i Sary Vaughan, do których dziedzictwa często odnosiła się w swojej późniejszej twórczości. Zmarła w 2006 roku Cynthia mówiła na ukochaną wnuczkę „Lwica”. Właśnie tak Amy nazwała później swoją wytwórnię płytową.

Koncert podczas MTV Europe Music Awards, 2007 rok / Fot. Kevin Mazur, Getty Images

Pierwsze utwory Winehouse zaczęła komponować w wieku 15 lat. Rok wcześniej kupiła swoją pierwszą gitarę (wcześniej grać uczyła się na gitarze brata). Pierwszy kontrakt płytowy podpisała mając lat 19. Debiutancki krążek Brytyjki, „Frank”, ukazał się w 2004 roku, i od razu trafił na podium brytyjskich list przebojów. Amy była autorką wszystkich tekstów na płycie. Nic dziwnego, w końcu opowiadały o jej życiu i nieudanym związku. Nazywano ją „białą dziewczyną o czarnym, soulowym głosie” i porównywano do jazzowych legend, których utworów słuchała jako nastolatka. Lata 60. stały się dekadą, do których odnosiła się do końca, czerpiąc nie tylko z ówczesnych nurtów w muzyce, ale także w modzie. Jej wizerunek: kok w stylu pin-up, kuse sukienki i gruba kreska na powiece, inspirowały największych, w tym Karla Lagerfelda i Jeana-Paula Gaultiera, który zadedykował jej kolekcję couture na sezon wiosna-lato 2012.

Zła dziewczynka z nutką geniuszu

Z ojcem Mitchem w 2008 roku / Fot. Peter Macdiarmid, Getty Images

- Jak nikt potrafiła sprawić, że piosenki ożywały – napisał po jej śmieci brytyjski dziennikarz. Ale nie umiała żyć własnym życiem. Problemy i zawody miłosne oraz ciężar, jaki szybko zaczęła odczuwać w związku z międzynarodowym sukcesem, stanowiły punkt wyjścia do większości jej utworów, ale sprawiały też, że błyskawicznie zaczęła pogrążać się w mroku uzależnień i autodestrukcyjnych zachowań.

W 2007 roku / Fot. Jo Hale, Getty Images

O problemach z używkami opowiadał jej największy hit, czyli „Rehab”. Piosenkę, którą – dosłownie – wymyśliła podczas krótkiego spaceru z producentem, Markiem Ronsonem, grały rozgłośnie na całym świecie. I to dzięki niej głośno zrobiło się o drugim albumie wokalistki. „Back to black” był zapiskiem jej przeżyć po nieudanym związku z uzależnionym od heroiny Blakiem Fielderem-Civilem, który wprowadził ją w świat narkotyków, a potem zostawił po zaledwie kilku miesiącach znajomości. Uwikłani w toksyczny związek, Winehouse i Civil, przez kilka lat rozstawali się i wracali do siebie. Gdy w 2007 roku zawarli związek małżeński, nikt nie wróżył im przyszłości. Wytrzymali ze sobą dwa lata.

Amy Wimehouse w 2004 roku / Fot. Paul Bergen , Getty Images

„New York Times” nazywał Winehouse: „złą dziewczynką z nutką geniuszu”. Była wyjątkową mieszanką talentu i smutku. Jednocześnie pewną swoich umiejętności i obawiającą się tego, jak postrzegają jak inni. W ostatnich latach była tykającą bombą. Do tego stopnia, że fani i bukmacherzy przyjmowali zakłady, czy w ogóle dotrze na scenę. Gdy w czerwcu 2011 roku pojawiła się na koncercie w Belgradzie pijana i naćpana do tego stopnia, że nie była nawet w stanie śpiewać, przerwano jej europejską trasę koncertową (w jej ramach miała także wystąpić w Polsce). Miesiąc później została znaleziona martwa w swoim londyńskim mieszkaniu. Przyczyną zgonu było zatrucie alkoholem.

Występ podczas rozdania nagród Grammy, 2008 rok / Fot. Peter Mcdiarmid, Getty Images

Krótko po śmierci Winehouse, jej album „Back to Black” wskoczył na szczyt listy najlepiej sprzedających się brytyjskich płyt XXI wieku. Do dziś pozostaje jednym z najlepiej sprzedających się brytyjskich albumów wszech czasów. We wspomnieniu, jakie na swoich łamach opublikował amerykański „Vogue”, o relacji z Winehouse opowiedziała między innymi Lady Gaga. – To zupełnie inny typ kobiety. Taki, dzięki której dziwne dziewczyny mają szansę pójść na bal maturalny z największymi przystojniakami – mówiła wtedy Amerykanka. Sama Winehouse chyba nigdy nie dojrzała jednak do tego, by w swojej dziwności dostrzec siłę.

Michalina Murawska
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Zagraj to jeszcze raz, Amy
Proszę czekać..
Zamknij