Centralny punkt reprezentacyjnej dzielnicy, a przede wszystkim propagandowy symbol pruskiego panowania w Poznaniu i w Wielkopolsce. Ta trochę disnejowska budowla ma nieco ponad sto lat i powstała jako rezydencja ostatniego niemieckiego cesarza Wilhelma II.
Monumentalne elewacje z piaskowca, wieże i wieżyczki, okazałe portale i bramy. Na kapitelach kolumn dziwne plecionki, gdzieniegdzie reliefowa płycina ze smokiem lub innym fantastycznym stworem, rzucona na fasadę jakby przypadkowym gestem z odległej przeszłości. Raz jest romańsko, raz późnogotycko, z innej strony niby jak w Wenecji. Na jednym z dziedzińców znalazła się fontanna lwów, niczym ta ze słynnej Alhambry w hiszpańskiej Grenadzie. To zamek Wilusia – tak o cesarzu mówi się w Poznaniu.
Bardzo nowy zabytek
Monumentalny czteroskrzydłowy gmach powstał wraz z masztalarnią (mieszczącą pokoje dla służby, garaże i wozownię) i ogrodem w pięć lat (1905-1910) i kosztował pięć milionów ówczesnych marek. Zaprojektował go osobisty architekt monarchy Franz Heinrich Schwechten, ten sam, który wzniósł stojący do dziś w centrum zachodniego Berlina, częściowo zrujnowany Kaiser-Wilhelm-Gedächtniskirche. Rezydencja jest centralnym punktem wspaniałego i doskonale do dziś zachowanego założenia urbanistycznego tzw. Dzielnicy Cesarskiej, wytyczonej przez świetnego urbanistę Josepha Stübbena, autora przebudowy między innymi niemieckiej Kolonii. Powstała na terenach uprzednio zlikwidowanych fortyfikacji przy zachodnich granicach Poznania, a jej osią uczyniono okrężną aleję, nawiązującą do wiedeńskiego Ringu. Pomiędzy ulicami dzielnicy znalazły się również mniejsze i większe parki, pośród których stanął także neoklasycystyczny teatr miejski (dziś Teatr Wielki), neorenesansowa Akademia Królewska (dziś Collegium Minus Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza), neobarokowa Pruska Komisja Kolonizacyjna (dziś Collegium Maius UAM) oraz inne budynki użyteczności publicznej i kilka wspaniałych willi. Całość była pomyślana nie tylko jako reprezentacyjna dzielnica, ale przede wszystkim jako propagandowy symbol pruskiego panowania w Poznaniu i w Wielkopolsce, przyłączonych do Cesarstwa Niemieckiego w trakcie II rozbioru (1793). Warto wspomnieć, że podobne w znaczeniu założenie powstało w Strasburgu, stolicy także anektowanej przez cesarstwo Alzacji-Lotaryngii. Utrzymany w neoromańskim stylu zamek miał sprawiać wrażenie, że stoi tu od wieków. Był „brakującym zabytkiem” przekonującym o rzekomo pradawnej przynależności tych terenów do pruskiej monarchii. Styl neoromański ucieleśniał bowiem dla Wilhelma II wielkość Świętego Cesarstwa Niemieckiego.
Struktura splendoru
Ta właściwie nigdy niezamieszkana budowla liczyła około 600 pomieszczeń. Pierwsze piętro miało charakter reprezentacyjny i mieściło salę tronową, wielką jadalnię, oficjalny apartament cesarza oraz prywatne apartamenty cesarskiej pary. Na parterze znajdowały się mieszkania marszałka i kasztelana, w przyziemiu kuchnia, piekarnia, cukiernia oraz pomieszczenia dla straży zamkowej i gospodarcze. Zarówno architektura zamku, jak i jego wyposażenie składały się z artystycznych cytatów zaczerpniętych z historycznych budowli, które uważano za istotne dla Świętego Cesarstwa Niemieckiego oraz dla genealogii dynastii Hohenzollernów. Dwukondygnacyjna sala tronowa o powierzchni 600 metrów kwadratowych nawiązywała więc do słynnej kaplicy Karola Wielkiego w Akwizgranie, a wspaniała mozaikowa kaplica była niemal kopią XII-wiecznej Cappella Palatina w Palermo wzniesionej przez Hohenstaufów. Jeden z holi wzorowany był z kolei na Wielkim Refektarzu zamku w Malborku; cesarz czuł się bowiem także spadkobiercą zakonu krzyżackiego.
Wyposażenie zamku stanowiły w części zabytkowe meble i dzieła sztuki sprowadzone z Berlina, w części – sprzęty specjalnie dla zamku zaprojektowane przez artystów, wykonane współcześnie. Przypominają one jednak obiekty średniowieczne, były albo ich kopiami, albo reinterpretacją. Nad doborem bezpośrednich wzorów lub motywów zdobniczych czuwali profesjonalni historycy sztuki, gromadząc historyczne referencje dla projektantów. Zamek miał co prawda sprawiać wrażenie zabytkowego, ale jednocześnie wyposażono go we wszystkie najnowsze osiągnięcia technologiczne. Posiadał więc centralne ogrzewanie, system wentylacji, windy, a marmurowy tron – udający romański – jeździł nawet na kółkach!
Cały tekst znajdziecie w drugim wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.