Jesienna pielęgnacja. Najważniejsze zasady, którymi będziemy się kierować
Ponieważ czas biegnie naprawdę szybko, to najlepszy moment, by posłuchać o pielęgnacyjnych prognozach na jesień i zimę 2024. O czym pamiętać, na co być wyczulonym, czego spróbować i czego unikać, pytamy dermatolożkę dr Karolinę Kopeć-Pyciarz
Pielęgnacja jesienią: Dbanie o barierę hydrolipidową na pierwszym miejscu
Jesienią i zimą częściej niż o innych porach roku doświadczamy suchości skóry, bo sezon grzewczy sprzyja nadmiernej przeznaskórkowej utracie wody i osłabia barierę hydrolipidową skóry. To właśnie wówczas powszechne stają się zabiegi z wykorzystaniem alfa- i beta-hydroksykwasów oraz terapie retinolowe. Doktor Kopeć-Pyciarz zwraca jednak uwagę, by nie dublować działania substancji aktywnych, jeśli złuszczanie przeprowadzamy pod kontrolą dermatologa w gabinecie, w pielęgnacji domowej, w większości przypadków, powinniśmy z niego zrezygnować.
Jak działać, kiedy dojdzie do uszkodzenia bariery hydrolipidowej skóry? Jak podkreśla dr Karolina Kopeć-Pyciarz, zachowanie jej zdrowia i komfortu będzie jednym z warunków powodzenia w leczeniu każdej nieprawidłowości czy choroby. Kiedy skóra choruje, np. na trądzik, drażniące substancje stosowane będą miejscowo, ale podstawę pielęgnacji stanowić będą kosmetyki bogate w emolienty, kwasy tłuszczowe, ceramidy oraz humektanty, np. mocznik w odpowiednim stężeniu, kwas hialuronowy, gliceryna, których zadaniem jest ten płaszcz lipidowy odbudować. Takie produkty wspierające barierowe funkcje skóry ma w swoim portfolio wiele marek sygnowanych przez lekarzy dermatologów. Znajdziemy je np. u Dr. Barbary Sturm: nie ma tu retinoidów czy kwasów, są za to substancje silnie kojące, łagodzące, niwelujące rumień i uspokajające stany zapalne, np. silnie antyoksydacyjna portulaka warzywna czy niskocząsteczkowy kwas hialuronowy. Natomiast przy działaniu korekcyjnym prowadzonym w gabinecie dermatologa takie bazowe kosmetyki będą miały działanie wspomagające.
Kosmetyki jesienne: Wierność sprawdzonej pielęgnacji
Lekarka pochwala za to wierność pielęgnacyjnym nawykom, które nam służą, obalając popularny mit, jakoby skóra się przyzwyczajała i potrzebowała wciąż nowej stymulacji. Jeśli domowa pielęgnacja przynosi oczekiwane efekty, tzn. skóra wygląda i czuje się zdrowo, nie wykazuje podrażnień, nie jest nadmiernie reaktywna i nie ma objawów zapalnych, nie ma potrzeby na własną rękę jej zmieniać. Nie oznacza to oczywiście zalecenia bycia wiernym jednej marce przez całe życie. Warto obserwować potrzeby skóry, bo wahnięcia hormonalne, zmiana klimatu, stres mogą spowodować konieczność wymiany kosmetyków.
Trudnością często okazuje się także sytuacja, w której chcemy zaadresować kilka problemów jednocześnie, np. zależy nam na tym, by zminimalizować objawy fotostarzenia, rumień i plamy pigmentacyjne. Jeden krem może temu nie podołać, ale z drugiej strony samodzielne eksperymentowanie i żonglowanie substancjami aktywnymi na różnych etapach domowej pielęgnacji także prawdopodobnie skończy się źle, o ile nie mamy specjalistycznej wiedzy, co z czym łączyć, a jakich połączeń unikać.
Pielęgnacja dojrzałej skóry jesienią: Naturalna regeneracja
Doktor Kopeć-Pyciarz przyznaje, że jesienią najchętniej sięga po sprawdzone metody bazujące na rozluźniającym warstwę korneocytów i ułatwiającym złuszczanie działaniu kwasów, które stymulują odnowę komórkową oraz zdolności retinoidów do przebudowywania skóry i promocji produkcji kolagenu, co nie znaczy, że nie sięga po nowości. W terapii trudnych w leczeniu przebarwień, która przypada właśnie na okres zimowego przełomu, chętnie sięga też po nową substancję, jaką jest niewywołująca podrażnień i niewymagająca budowania tolerancji silnie rozjaśniająca cysteamina, a z bardziej znanych kwas kojowy, azelainowy, traneksamowy i arbutynę.
Jak wyjaśnia, naukowcy nieustannie pracują nad nowymi cząsteczkami i nowymi systemami nośnikowymi zapewniającymi substancjom aktywnym transport w głąb skóry, który np. może być zależny od pH skóry, wspomagany kapsułkowaniem (system liposomalny) lub zastosowaniem cząsteczki hybrydowej (np. retinoidy i kwas mlekowy – takie rozwiązanie znajdziemy w kosmetykach marki Skin Better Science). Umożliwia on potencjalnie drażniącej cząsteczce stopniowe uwalnianie się dopiero w głębszych partiach skóry, tak by zminimalizować ryzyko podrażnień. Te najbardziej zaawansowane formuły obejmowane są zwykle patentem, dlatego studiując skład kosmetyku, często próżno szukać dokładnej nazwy substancji czynnej.
Wspieranie się urządzeniami z dziedziny beauty high-tech
Ekspertka zwraca też uwagę na inny aspekt dbania o siebie związany z tym, że skóra sprzężona jest z układem nerwowym. Jak podkreśla, dbanie o swój dobrostan i równowagę jest tak samo ważne, jak dbanie o skórę, bo wiele przypadłości – nie tylko trądzik, ale także np. melazma, która jest schorzeniem przewlekłym – może nasilać się właśnie pod wpływem stresu. A jak wspierać skórę między gabinetowymi wizytami? To możliwe nie tylko z poziomu pielęgnacji, lecz także zaawansowanych urządzeń high-tech, z których możemy korzystać w domu.
Przy wyborze maski LED trzeba jednak zwrócić uwagę na parametry, które będą kluczowe dla powodzenia takiej kuracji pro-aging w domu. Według dr Karoliny Kopeć-Pyciarz godną zaufania marką jest np. DP Dermaceuticals (producent znanego urządzenia Dermapen), który oferuje idealnie skalibrowaną maskę oddziałującą na granicy skórno-naskórkowej. Taka światłoterapia pozwala czerpać z dobroczynnego działania zarówno spektrum światła czerwonego, które poprawia krążenie krwi i wspomaga produkcję kolagenu, jak i tego bliskiego podczerwieni odpowiedzialnego za szybsze gojenie się tkanek, redukcję blizn i wyciszanie procesów zapalnych. Co ciekawe, seansom z wykorzystaniem światła można poddawać nie tylko skórę twarzy, lecz także dzięki dopasowującemu się kształtowi maski DP Dermaceuticals inne miejsca na ciele, np. na brzuchu czy dekolcie.
Światłoterapii można poddać się także w gabinecie. Do jej wykonania wykorzystuje się specjalistyczny sprzęt medyczny o zdecydowanie większej mocy. Takie naświetlania stosuje się m.in. w przypadku nadmiernej reakcji na zabieg zamykania naczyń, laseroterapii czy złuszczania, lecz także wspomagająco w leczeniu licznych dermatoz lub do tzw. terapii fotodynamicznej stanów przedrakowych i nowotworów skóry.
Przepis na najlepszą pielęgnację na jesień: Retinol + kosmetyki z antyoksydantami i krem z filtrem
Wcale nie musi być skomplikowana i na pewno nie wymaga modnego do niedawna żonglowania wieloma działającymi odmiennie produktami. – Tak naprawdę wystarczą trzy-cztery kosmetyki: retinoid na noc, antyoksydacja na dzień plus dobry kosmetyk nawilżający, który stosujemy z przyjemnością, oraz oczywiście preparat ochronny od słońca SPF 50+. Nie zapominajmy także o dokładnym umyciu skóry rano i wieczorem – podsumowuje dermatolożka i uspokaja, że w ten sposób jesteśmy dobrze zabezpieczeni i gotowi do tego, by stawić czoła zimie. A jeśli bardzo chcemy złamać rutynę i sięgnąć po coś nowego, zamiast witaminy C możemy wybrać preparat z dodatkiem kwasu ALA, czyli alfa-liponowego zaliczanego do NNKT, który aktywnie wspiera barierę hydrolipidową skóry.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.