Następczynią Mike’a Pompeo na stanowisku dyrektora Centralnej Agencji Wywiadowczej została pierwsza w historii kobieta. Czy „nasza Gina”, jak mówi o niej prezydent Donald Trump, przysłuży się do rozbicia szklanego sufitu? A może jej niezbyt chlubna rola w wojnie z terroryzmem uniemożliwi jej zostanie feministyczną ikoną?
Gina Haspel, z domu Walker, córka wojskowego z amerykańskiego Midwestu, została agentką wywiadu w czasach zimnej wojny. Łatwo wyobrazić sobie uśmiechniętą brunetkę z mocnym spojrzeniem w perukach i przebraniach jak z serialu szpiegowskiego „Zawód: Amerykanin”. Przełomem w jej karierze były pierwsze lata XXI wieku, gdy atak na WTC na zawsze zmienił Amerykę. W latach 80. i po 11 września wiadomo było, kto zagraża Stanom Zjednoczonym. Ale Gina Haspel została mianowana szefową CIA w epoce, o której opowiada serial „Homeland”, gdy od wrogów, oczywistych i zupełnie niespodziewanych, roi się zarówno w samej Ameryce, jak i poza jej granicami.
Postulaty nowej dyrektor, która zastąpiła na tym stanowisku swojego dotychczasowego przełożonego Mike’a Pompeo, na te trudne czasy są technokratyczne albo raczej apolityczne, ale chwalone przez kolegów z agencji. Koledzy z Langley stają za nią murem. Oficjalnie poparli ją John Brennan („Haspel ma doświadczenie, głębię namysłu i szerokie horyzonty” – powiedział), James Clapper („Jest bystra i szanowana”), oraz Jeremy Bash.
Jako szefowa struktur Haspel chce unowocześnić sposób pozyskiwania i analizy informacji wywiadowczych, podkreślić globalne znaczenie CIA oraz położyć nacisk na szkolenie rekrutów.
Nie uniknie jednak udziału w politycznych gierkach, a w każdym razie zajmowania jasnego stanowiska w sprawach polityki międzynarodowej. Zdolności dyplomatyczne pokazała podczas przesłuchania w Senacie, który miał zdecydować, czy poprze jej kandydaturę.
Zapytana, czy działania prowadzone przez amerykańskie służby podczas wojny z terroryzmem były „moralne”, odpowiedziała, że wierzy, że agencja „wykonała pracę mającą na celu zapobieżenie atakom na nasz kraj, używając dostępnych prawnie narzędzi”. Unikając odpowiedzi czy tortury były „moralne”, powtarzała, że postępowała zgodnie z prawem. I ubolewa, że struktury CIA nie były lepiej przygotowane na wyzwania, które zostały agencji postawione w wojnie z terroryzmem. Senat, w którym głosy rozłożyły się 54 do 45, udało jej się przekonać, ale media lewicowe obiecują, że będą patrzeć Haspel na ręce.
Haspel zdobywała szpiegowskie szlify od 1985 roku. Najpierw w Afryce, potem na Bliskim Wschodzie w czasie pierwszej wojny w Zatoce. W tamtych latach do jej największych sukcesów należało udaremnienie zamachu terrorystycznego na jedną z amerykańskich ambasad.
Wielu Senatorów nie zgadza się z nominacją Trumpa, przypominając jednak Haspel niechlubną kartę. Po ataku na World Trade Center nadzorowała jedno z tajnych więzień w Tajlandii, nazywane Cat’s Eye, w którym przesłuchiwano więźniów podejrzanych o udział w organizacjach terrorystycznych. W daleki od rutyny sposób. Jednym z więźniów był Palestyńczyk Abu Zubaydah niesłusznie posądzony o związki z Al-Ka’idą. Oprócz podtapiania (83 razy był ofiarą waterboardingu) był poddawany deprywacji snu, zamykany w pomieszczeniu wielkości trumny i wystawiony na ekstremalne temperatury. Wielokrotnie tracił przytomność. Takie same tortury cierpiał Abd al-Rahim al-Nashiri, rzekomy organizator ataku na okręt USS Cole w 2000 roku. Po zamknięciu programu Haspel zadbała o to, żeby zniszczone zostały nagrania dokumentujące brutalne przesłuchania. Chociaż z torturami problemu nie ma Trump, który kilkakrotnie mówił, że „to świetny sposób na uzyskanie informacji od zatrzymanego”, Senat, media oraz opinia publiczna są innego zdania.
„New York Times” pisze, że w tym czasie w karierze Haspel równie dużo było „wielkich sukcesów”, jak i „kardynalnych błędów”. Do krytyków nominacji Haspel należy też redakcja amerykańskiego „Vogue’a”, która wskazuje, że kobieta na najwyższym stanowisku w CIA nie jest zwycięstwem dla kobiet, skoro dopuściła się łamania praw człowieka. Komentatorzy zwracają jednak uwagę na to, że doświadczenie pierwszych lat nowego millenium Haspel traktuje jak przestrogę. Deklaruje, że nigdy już nie wyrazi zgody na stosowanie brutalnych technik przesłuchania.
„New York Times” twierdzi też, że są dwie Giny – zasłużona agentka i cyniczna technokratka. Przyjaciele mówią, że ma żelazne zasady i najlepsze CV. Podobno Haspel równie sprawnie porusza się na arenie międzynarodowej, co w meandrach amerykańskiej polityki. Przeciwnicy nie mogą jej natomiast zapomnieć wypaczeń, podejrzewając, że w tajnych dokumentach agencji można by znaleźć znacznie więcej dowodów na kontrowersyjne decyzje Haspel.
O jej życiu prywatnym niewiele wiadomo. Urodziła się w dwudziestotysięcznym Ashland w Kentucky, ma czworo rodzeństwa, studiowała dziennikarstwo i filologię na uniwersytecie Kentucky, a potem w Louisville. Pracę w CIA zaczęła jako paralegal, czyli asystentka prawników. Wyszła za mąż raz, za Jeffa Haspela, wojskowego tak jak jej ojciec. Po trwającym dziewięć lat małżeństwie zostało jej nazwisko. Dzieci się nie doczekała. Podobno wciąż kibicuje uczelnianej drużynie koszykówki Wildcats. Po pracy słucha Johnny’ego Casha.
A jak Haspel wyobraża sobie pracę u boku Trumpa, który nie poważa kobiet? U prezydenta wiele wysokich stanowisk zajmują kobiety – od jego córki Ivanki, przez doradczynię Kellyanne Conway, po rzeczniczkę prasową Sarę Huckabee. Ich nominacje nie świadczą jednak o szacunku Trumpa dla ich profesjonalizmu, wykorzystuje je bowiem często, żeby działałby wbrew interesom innych kobiet.
Trump nazwał Haspel jedną z wielkich „patriotek”, co w jego ustach brzmi złowieszczo. Przy okazji pochwalił się, że CIA jest najlepszą agencją wywiadowczą na świecie. Publicyści stawiają więc pytania: czy Haspel będzie wierną sojuszniczką Trumpa? Czy awansowała, bo mając dowody na powiązania prezydenta z Rosją, trzyma go w szachu? Zapytana o to, czy postąpi zgodnie z decyzją Trumpa, gdy uzna ją za „niemoralną”, zaprzeczyła. Ale jak można się było przekonać podczas przesłuchania w Senacie, pojęcie moralności nie jest dla niej kluczowe. I dziś może nie musi być. Wywiad to kuchnia demokracji, do której nawet media nie mają wstępu. A Haspel na pewno potrafi trzymać język za zębami.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.