Znaleziono 0 artykułów
29.11.2023

„Stos zdjęć”. Zbigniew Libera i Łukasz Chotkowski wydali wspólną książkę

Fot. Marta Ejsmont

Na „Stos zdjęć” składa się 100 fotografii i 100 krótkich opowieści, które przeprowadzają nas po fenomenie twórczości Zbigniewa Libery, jego obserwacjach i poglądach na świat.

Jeśli w ludzkim mózgu prawa strona odpowiedzialna jest za obraz i uwagę, a lewa półkula za język, to w tym albumie jest odwrotnie. Po lewej znajdziemy pracę Zbigniewa Libery, a po prawej tekst Łukasza Chotkowskiego. Ale nie będzie to ani zwykły opis, który podąża za obrazem, ani zbiór ilustracji do biografii, jak to się zazwyczaj dzieje w książkach o sztuce. Na „Stos zdjęć” składa się 100 fotografii i 100 krótkich opowieści, które przeprowadzają nas po fenomenie twórczości Zbigniewa Libery, jego obserwacjach i poglądach.
Jak w neurologicznym doświadczeniu słowa i obrazy będą wpływać na czytelnika, układać się w różne narracje, grać na emocjach, przywoływać skojarzenia. To eksperyment, któremu można poddawać się krótko i seryjnie – na przykład pijąc kawę (to idealny coffee book), albo poświęcić kilka godzin longiem (traktując książkę jako klasycznie zakomponowaną publikację ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem).

„Stos zdjęć”, Zbigniew Libera i Łukasz Chotkowski, wydawnictwo MSN

Libera i Chotkowski: Historia przyjaźni

Poznali się w 2015 roku, pracując nad spektaklem „Wściekłość” Mai Kleczewskiej, i zaczęli rozmawiać. Łukasz Chotkowski był dramaturgiem spektaklu, a Zbigniew Libera scenografem.
Przez trzy miesiące na Słowenii pracowaliśmy nad sztuką „Hlapci”. W takich warunkach tworzy się coś na kształt rodziny, która później się rozmywa. A nasz kontakt, pomimo tego, że potem już ze sobą nie pracowaliśmy, jednak się utrzymał – mówi Libera. Wykształcili swój rytuał – spacerowanie po Muranowie, gdzie obydwaj mieszkają. – Nie żeby to były dziesiątki kilometrów, ale lubimy i chodzić, i rozmawiać. Ruch i mówienie są bardzo sprzężone – dodaje. – Łukasz jest moim pierwszym rozmówcą, z którym komentuję bieżące wydarzenia. Teraz na przykład sytuację w Azerbejdżanie, Izraelu. Wymieniamy też czytane książki.
A wątek pracy nad aktualnymi projektami wypływał w rozmowach organicznie. – Kiedy realizowałem pracę „Polska gościnność”, wielką panoramę, na zamówienie Muzeum Współczesnego we Wrocławiu, wysłałem Łukaszowi swój „szkic” mailem, a on coś odpisał i bardzo mi się to spodobało, więc poprosiłem, żeby napisał tekst do projektu. To było zaskakujące, nowe i lepsze niż to, co ja bym powiedział słowami – podkreśla Libera i dodaje: – Jako fotograf, jako człowiek, który zajmuje się obrazem, jestem łasy na komentarze. Nie chcę pouczać czy przemawiać. Chcę posłuchać, jak coś działa. Otwieram się na współpracę z widzem, szukam nowych kontekstów. A kiedy się pojawiają, nawet te całkiem zaskakujące, akceptuję je.

„Stos zdjęć”, Zbigniew Libera i Łukasz Chotkowski, wydawnictwo MSN

100 zdjęć z (alternatywnego) życia Zbigniewa Libery

Pomysł na wspólną książkę pojawił się naturalnie. – Na początku dostałem wydrukowane zdjęcia. Kiedy masz styczność z fizyczną fotografią, możesz z nią chodzić, rozłożyć je na podłodze i wpatrywać się w nie – mówi Chotkowski, który filtrował obrazy, wracał do zasłyszanych od Zbigniewa historii, sięgał do biografii artysty albo zaaranżowanej w pracy fikcyjnej historii. Z tych składników układał własną opowieść.
Sama fotografia manipuluje odbiorcą. Prawie każde zdjęcie, które robię, jest sztuczne. Przeze mnie wyreżyserowane. Pozowane. Ze spojrzeniem. A co, jeśli dołożymy słowa, które mogą jeszcze bardziej manipulować fotografią? – pyta Zbigniew, kartkując książkę. 
Obok znanej pracy „Wrażliwy policjant”, wykonanej na ul. Ząbkowskiej z udziałem Cezarego Kosińskiego, przemyka zdjęcie z prywatnego archiwum, fotografia Marioli Przyjemskiej z 2000 roku, gdy była jeszcze żoną Libery. Dalej: starsza o 20 lat fotografia matki artysty w mieszkaniu w Pabianicach. Jest monumentalna scena „Wyjście ludzi z miasta”, sfotografowana na tyłach hipermarketu, i tłum ludzi w pasiakach, uśmiechających się zza drutów kolczastych („Mieszkańcy. Pozytywy”). Są obozowe klocki Lego i pierwsza strona „Guardiana” z jego „Ekonomiczną Norymbergą”.
Granica między faktycznymi wydarzeniami i ćwiczeniami z wyobraźni zaciera się, a tekst nadaje jeszcze inny kontekst.

„Stos zdjęć”, Zbigniew Libera i Łukasz Chotkowski, wydawnictwo MSN

– Wszyscy znają babkę Zbigniewa Libery z jego wczesnych prac. Tylko babka zawsze była niema, nie mówiła. A babka tutaj ma głos i zwraca się do swojego wnuka słowami, składnią, której używała. Poruszamy się cały czas pomiędzy imaginacyjnym a realnym – mówi Chotkowski.
Niektóre historie intelektualizują się. Przy zdjęciu czaszki, znalezionej w 1965 roku przez sześcioletniego Liberę podczas zabawy, wraca mit o Meduzie. Inne opowieści nabierają wagi manifestu. „Libera uważa, że odebranie kobietom prawa do stanowienia o macierzyństwie lub aborcji jest represjonowaniem społeczeństwa. Libera nie ma dzieci, bo nigdy nie chciał ich mieć”, czytamy przy portrecie pary spodziewającej się dziecka.

Chotkowski dotyka też delikatnych osobistych tematów. Zdjęcie z hipisowskiego festiwalu w Wolimierzu zmienia w impresyjne wspomnienie po Robercie Brylewskim, wieloletnim przyjacielu Libery, który zginął tragiczną śmiercią, na skutek pobicia. – Kiedy zobaczyłem tę fotografię z koncertu, poczułem jego znaczącą nieobecność – mówi Chotkowski.
 – To chyba przez tę aurę spokoju. Ono nie ma nic wspólnego z przemocą – dodaje Libera. – Oddziela postać Brylewskiego od tej koszmarnej historii, pozwala inaczej go zapamiętać. Myślę, że Robertowi by się to podobało.

„Stos zdjęć”, Zbigniew Libera i Łukasz Chotkowski, wydawnictwo MSN

To nie oznacza, że w albumie brakuje makabry. – Bo to część życia – mówi Zbigniew, patrząc na zdjęcie z szubienicami przy ulicy Mszczonowskiej w Warszawie – miejsca masowej egzekucji z czasów II wojny światowej, zanurzonego w arkadyjskiej zieleni, miejsca spotkań współczesnego ONR-u. Jest prywatna kolekcja przedmiotów, wykopanych z gruzów warszawskiego getta czy panorama Majdanka. – Znam dobrze to miejsce, bo w dzieciństwie spędziłem tu mnóstwo czasu – mówi Łukasz – To wstrząsające, że krajobraz miejski nie zmienił się od czasów II wojny. Pora zaakceptować fakt, że Zagłada jest wpisana trwale w historię, polskość.

Wymiana intelektualna, wymiana emocjonalna, wymiana artystyczna

Czy „Stos zdjęć” jest monografią artysty? – I tak, i nie – mówi Libera. – Większość prac funkcjonuje od lat jako indywidualne dzieła sztuki, a tekst w książce czasami zmienia ich znaczenia. Więc jeśli monografia, to niestandardowa, impresyjna. Zastrzega, że Chotkowski jest jego partnerem artystycznym.
To jednak niecodzienna sytuacja – dwóch artystów, mężczyzn, tworzy projekt na równych zasadach, słuchając się nawzajem, podążając za swoimi koncepcjami. – Nasza relacja jest dobrą relacją ciągłej wymiany – mówi Chotkowski. A Libera dodaje: – Hegel pisał o tym, że kiedy spotyka się dwóch rycerzy, mierzą swoje siły. I jeśli ocenią, że nie warto ze sobą walczyć, bo ryzyko porażki jest zbyt duże, wybierają przyjaźń. 
– Inne przysłowie mówi: zaprzyjaźnij się z przeciwnikiem, którego nie możesz pokonać –
dodaje Chotkowski. – Więc my jesteśmy po prostu rycerscy.

„Stos zdjęć”, Zbigniew Libera i Łukasz Chotkowski, wydawnictwo MSN

 

Basia Czyżewska
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. „Stos zdjęć”. Zbigniew Libera i Łukasz Chotkowski wydali wspólną książkę
Proszę czekać..
Zamknij