Na polskiego kandydata do Oscara komisja PISF wybrała film Jana P. Matuszyńskiego „Żeby nie było śladów”, oparty na reportażu Cezarego Łazarewicza. O tym, czy produkcja znajdzie się na shortliście Akademii, dowiemy się już w lutym.
12 maja 1983 roku na Placu Zamkowym w Warszawie milicja zatrzymała niespełna 19-letniego Grzegorza Przemyka, ucznia XVII LO im. Frycza Modrzewskiego, który właśnie świętował z przyjaciółmi zdaną maturę. Chłopak już nigdy nie opuścił aresztu o własnych siłach. Zmarł na stole operacyjnym, gdzie trafił w krytycznym stanie wprost z komendy. Obrażenia jamy brzusznej były na tyle rozległe, że chirurg rozłożył ręce, mówiąc: „Zaszywamy, nic już się nie da zrobić”.
O kulisach wydarzeń – cynizmie władz komunistycznych, które postawiły na głowie cały aparat państwowy, by zatrzeć ślady po zbrodni, losach rodziców Przemyka, świadków jego pobicia oraz sanitariuszy, niesłusznie oskarżanych o zabójstwo – opowiada film w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego, oparty na reportażu Cezarego Łazarewicza.
W 2017 roku książka dziennikarza doczekała się statuetki Nike, teraz o najważniejszą nagrodę w świecie kina zawalczy film. „Żeby nie było śladów” został właśnie wybrany na polskiego kandydata do Oscara. Tym samym prześcignął „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje” Mateusza Rakowicza, „Prime Time” Jakuba Piątka i „Hiacynt” Piotra Domalewskiego.
W skład jury pod przewodnictwem producentki Ewy Puszczyńskiej („Ida”, „Zimna wojna”) wchodzili dyrektor PISF Radosław Śmigulski, kierowniczka działu produkcji filmowej i rozwoju projektów filmowych PISF Małgorzata Szczepkowska-Kalemba, kompozytor Jan A.P. Kaczmarek, operator Łukasz Żal oraz producent filmowy i prezes Stowarzyszenia Producentów Polskiej Animacji Sean Bobbitt.
Film Matuszyńskiego będzie miał światową premierę podczas trwającego właśnie festiwalu filmowego w Wenecji. Do polskich kin trafi 24 września. 94. galę nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej zaplanowano na 27 marca 2022.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.