Brutalny, mroczny i ponury serial „ZeroZeroZero” na podstawie książki Roberto Saviano można już oglądać na HBO i HBO GO. Opowiada o produkcji, przemycie i dystrybucji narkotyków – ludziach, którzy za tym biznesem stoją, jego ofiarach i beneficjentach.
„Zdrajca” Marco Bellocchio, czyli mafijny thriller, będący duchowym spadkobiercą klasyków spod znaku „Chłopców z ferajny”, miał na polskie ekrany wejść 13 marca. Kina jednak pozamykano z powodu pandemii, więc dziś filmowych przyjemności doświadczać można wyłącznie z własnej kanapy. Na szczęście ci, którym tęskno do opowieści o charyzmatycznych bossach, starciach klanów i pomysłach na przemyt nielegalnych substancji, znajdą coś dla siebie w sieci. Jedną z najciekawszych takich produkcji jest dostępne na HBO GO „ZeroZeroZero” o narkobiznesie. Dla białego proszku bohaterowie serialu są gotowi zabić i umrzeć.
„ZeroZeroZero” wyprodukował oryginalnie Amazon, zapewne jako odpowiedź na sukces „Narcos” Netfliksa. Punktem wyjścia dla scenariusza była książka Roberto Saviano „Zero zero zero. Jak kokaina rządzi światem”. Trzy tytułowe zera to nawiązanie do narkotykowej nomenklatury. Im więcej zer, tym czystsza koka. Tytułowe „Zero zero zero” to punktacja najwyższa. Książkę wziął na warsztat specjalista od gangsterskich kryminałów, Stefano Sollima, mający na koncie takie filmy jak „Sicario 2. Soldado” (2018), „Suburra” (2015) czy oparty na bestsellerze tegoż Saviano serial „Gomorra”. To on wyreżyserował dwa pierwsze odcinki. Potem pałeczkę przejęli równie utalentowany Pablo Trapero („El Clan”) i Janus Metz („Borg vs. McEnroe. Między odwagą a szaleństwem”, współpraca przy „Detektywie” HBO).
Trzy zera, trzech reżyserów i trzy miejsca akcji. Serial rozpięty jest pomiędzy Meksykiem, USA i Włochami. W Nowym Orleanie mieszka rodzina Lynwoodów – nestor Edward (Gabriel Byrne) z dziećmi Chrisem (Dane DeHaan) i Emmą (Andrea Riseborough). Mężczyzna od lat pracuje jako pośrednik, broker łączący produkujących narkotyki gangsterów z Meksyku z kupującymi go włoskimi mafiosami. Można – bez zdradzania detali fabuły – powiedzieć, że w pewnym momencie działalność Lynwoodów staje pod znakiem zapytania. W obliczu zagrożenia Chris i Emma muszą zawalczyć o pozycję, biorąc na swoje barki większą odpowiedzialność. W zakres poszerzonych kompetencji wchodzi m.in. bezpośrednie kontaktowanie się ze sterującymi imperiami po obu stronach Oceanu Atlantyckiego.
Głową mafijnej rodziny La Piana jest Don Damiano, zwany Minu (Adriano Chiaramida). Niemal niewidomy weteran znajduje się wysoko na liście poszukiwanych przestępców i steruje „firmą” z ukrytego w kalabryjskich górach bunkra. Don Minu ma plan. Chce, by rodziny tworzące Ndanghetę, kalabryjską organizację przestępczą, ponownie przejęły stery dzięki gigantycznemu transportowi kokainy, mogącemu wygenerować zyski bliskie miliarda euro. Ale zmęczony graniem drugich skrzypiec wnuk bossa Stefano (Giuseppe De Domenico) chce skierować losy rodziny La Piana na wybrany przez siebie tor. Zrobi wszystko, by wzmacniający finansowy zastrzyk nie dotarł na mafijne konta. Nawet, jeśli wymaga to rzucenia konkurenta na pożarcie świniom. Dosłownie. Nie tylko w Kalabrii ulice spływają krwią. Jednocześnie w meksykańskim Monterrey przewrotu dokonuje szef komórki Sił Specjalnych, Manuel Contreras (Harold Torres). Sadysta znużony wykonywaniem rozkazów przełożonych jest przekonany, że prowadzi go sam Bóg.
Na ekranie precyzyjnie odtworzono przestrzenie, po których poruszają się handlarze narkotyków. Naświetlono też zwyczaje, regulujące ich życie i interesy. Wskazano siły, które wynoszą ich do władzy lub rzucają na pożarcie losowi. Stworzone przez Mauricio Katza (netfliksowy „Maniac”) postaci są archetypiczne. Potrafią jednak zaskoczyć. Taką dwoistość ma też w sobie klimatyczna muzyka Mogwai – raz łagodna, kiedy indziej szorstka. Mocnym punktem serialu jest dokumentowanie konfliktów. Tradycja walczy tu z nowoczesnością, zderzają się ze sobą kultury, pokolenia, kodeksy moralne. Nieustannie negocjowane są pojęcia kluczowe, takie jak lojalność, wierność, misja, sens. „ZeroZeroZero” równie komfortowo porusza się w świecie wzniosłych idei, co czołga po zakurzonych chodnikach Monterrey.
„Popatrz na kokainę, zobaczysz biały proszek. Popatrz przez kokainę, a zobaczysz cały świat” – mówi w otwierającej scenie głos z offu. „ZeroZeroZero” pokazuje branżę, której wpływ sięga o wiele dalej niż tylko do kieszeni imprezowiczów czy szuflad prezesów. Jego celem jest ukazanie społeczno-ekonomicznego wymiaru rozprowadzania narkotyków. W funkcjonowanie kolejnych ogniw wpisane są ryzyko i niespełnienie. Na podobne zagrożenia natrafia też opowiadający o nich serial. Każdy z trzech wątków jest tak złożony, że mógłby służyć za osobny materiał. Nielinearne ich przeplatanie, ani nie pomaga rozjaśnić zależności pomiędzy bohaterami, ani nie zbliża do nich widza.
Niezmordowanym przewodnikiem dla widzów po filmowym świecie jest kamera. Operatorzy Paolo Carnera, Vittorio Omodei Zorini (serial „Gomorra”) i Romain Lacourbas (serial „Marco Polo”) stworzyli świat, który bywa stylowy jak dobrze skrojony garnitur. Przeważa w nim jednak mrok, a obraz chwilami niemal pachnie potem, strachem i krwią. „ZeroZeroZero” to produkcja wyjątkowo brutalna. Szczególnie w Monterrey serie z karabinów maszynowych zdają się nie mieć końca, na pożegnanie się z życiem nikt nie jest za młody, za bogaty czy zbyt ustosunkowany. Klikając „start”, należy wziąć pod uwagę, że „ZeroZeroZero” naprawdę nie jest dla widzów o słabych nerwach.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.