Zespół Scissor Sisters zasłynął hitem „I Don’t Feel Like Dancin’” z lat 2000. Od debiutu grupy mija 20 lat. Jego członkowie na czele z Jasonem Sellardsem świętują jubileusz trasą koncertową. Ale czy ktoś jeszcze pamięta lata ich świetności?
Co może zrobić jeden rok z człowiekiem ambitnym jak diabli? Z Jasona Sellardsa rok 2003 zrobił gwiazdora. Nie tej skali, o jakiej śnił, i niedokładnie tam, gdzie wydawało mu się, że pasuje najbardziej, ale ogólnie rzecz biorąc, stał się kimś innym. Pod wieloma względami lepszym, pod kilkoma nie do zniesienia. 20 lat później za „bycie trochę za mocno sobą” publicznie przeprosi, przy czym szelmowski uśmiech na twarzy i szyderczy błysk w oczach podważą szczerość jego słów. Od dziecka tak okazuje radość, satysfakcję oraz samoakceptację. Trudno, nie będzie się inaczej uśmiechał, coś w życiu musi być spontaniczne i przede wszystkim constans.
Zespół Scissor Sisters powstał w 2003 roku dzięki Jake’owi Shearsowi
Od 2003 roku Jason Sellards z Arizony – to takie amerykańskie Podkarpacie, tylko z kaktusami i toną piachu – nazywa się Jake Shears i jest frontmanem nowojorskiego kwintetu Scissor Sisters w składzie: trzech gejów, jeden hetero i jedna drag queen w ciele kobiety (jej własne słowa). Razem wytrzymają 10 lat i nagrają cztery płyty, przy czym nas interesuje tylko ta debiutancka, najgłośniejsza, album roku w Wielkiej Brytanii. Przed w pełni świadomą transformacją w Jake’a Jason był, m.in. studentem literatury oraz tancerzem go-go w klaustrofobicznym klubie na Manhattanie. Stąd to ciało – giętkie, wyćwiczone, chętne do błyskawicznego wyskakiwania z ciuchów na scenie, choćby nie wiadomo jak bardzo wdzianka były obcisłe.
W 2001 roku wciąż jeszcze Jason w gejowskim klubie w Chelsea poznaje Andersona Coopera, najseksowniejszego dziennikarza CNN, syna Glorii Vanderbilt. Anderson radzi mu, żeby poszukał sobie prawdziwej pracy. Co za pomysł. Jason nikogo nie słucha, Jason wszystko wie lepiej, utrzymuje się z wywiadów dla magazynu „Paper”, z tańczenia w I.C. Guys, odżywia się głównie niskokalorycznym nowojorskim powietrzem. Za złamanego centa, a pewnie nawet mniej, co wieczór wychodzi na scenę klubu Slipper Room na Lower East Side, dziś dzielnicy dzieci sukcesu, wtedy światowym centrum odlotów. Na scenie Jason personifikuje aborcję – pomaga sobie rekwizytami: wieszaki na ubrania, sztuczna krew, kilka warstw przezroczystej folii. W drugiej, późniejszej części programu Jason śpiewa piosenki skomponowane na spółkę ze Scottem Hoffmanem, który wkrótce przyjmie pseudonim Babydaddy. Szefową Slipper Room jest Ana Matronic, w cywilu Ana Lynch, szokująco heteroseksualna. Zainteresowanym chętnie tłumaczy, skąd się wzięła: jej tata był gejem, zmarł na AIDS, mama szkoliła w Portland malarzy, w dzieciństwie idolką Any była Świnka Piggy, w szkole średniej Debbie Harry z Blondie oraz liderka Siouxsie and the Banshees. Jake, Scott i Ana to korzeń, trzon i kwiat Scissor Sisters. Basistę Del Marquisa złowili w konkurencyjnym klubie dla gejów, a perkusista Paddy Boom przyszedł na casting i został.
Zespołem Scissor Sisters zachwycił się Elton John
Podobnie jak przerażająca większość obywateli USA przegapiłem narodziny Scissor Sisters, załapałem się dopiero na ich drugą płytę „Ta-Dah”, wszędzie promowaną perfidnym kawałkiem „I Don’t Feel Like Dancin’”. W tym drugim akcie swoje paluszki umoczył Elton John, bardzo nagrzany na współpracę z młodszym pokoleniem, chociaż bez niego zespół też dałby sobie radę. Dowód – aż trzy hity dance i jeden leciutki skandal na samym początku aktywności artystycznej. Hity to oczywiście „Take Your Mama”, chętnie interpretowany jako gejowski wariant kompleksu Edypa, „Filthy/Gorgeous” – wypowiedzenie wojny wydętymi ustami wrednej bitch, oraz „Return to Oz”, raport o spustoszeniu, jakie w środowisku klubowym poczyniły syntetyczne narkotyki. A wspomniany skandal to wyśpiewany falsetem „Comfortably Numb” z repertuaru Pink Floyd, cover niedoceniony wyłącznie przez nadęte legendy rocka. Pozostałym tak ewidentny żart do dziś bardzo się podoba.
Przebój „I Don’t Feel Like Dancin’”, który wyniósł Scissor Sisters na szczyt, równocześnie pogrzebał karierę zespołu
Miłość i bezkrytyczne uwielbienie członkom Scissor Sisters pierwsza wyznała Wielka Brytania. Tamtejsza telewizja 20 lat temu wyprodukowała aż dwa dokumenty o okraszonym brokatem fenomenie pop, którego nikt się z USA nie spodziewał. Pierwszy film pokazuje trudne początki: przyklejone do twarzy uśmiechy, presję, by przed kamerą sypać dowcipami, być cool, crazy oraz zademonstrować dystans do siebie. Drugi jest bardziej drastyczny, bo chociaż przygoda ledwo się zaczęła, już można przewidzieć jej kres. Scissor Sisters zadeptały nieludzka promocja oraz globalna popularność jednej, wcale nie najlepszej piosenki „I Don’t Feel Like Dancin’”. Tysiąc występów w telewizji to tyle samo kłamstw – piosenka leci ordynarnie z playbacku, ale ty jesteś na scenie na żywo i musisz udawać, że muzyka wypływa z twego serca, nikt nie chce wiedzieć, że to serce krwawi. Problemem jest też Jake, dziś gwiazda Broadwayu i West Endu, wtedy zawsze półtora kroku przed resztą kolektywu i spontaniczny na sposób amerykański. Gdy na jednym z koncertów tarza się nago w błocie, chcesz wierzyć, że to niewyreżyserowane, ale wiara nie wystarcza. Pierwszą fazę permanentnej depresji Jake’a, sprowokowaną przedawkowaniem sławy, Elton John próbuje wyleczyć klasykiem – zakupami w butiku Diora, funduje protegowanemu całą kolekcję. Dotychczas pomagało, tym razem nie. Ana, klasyka gatunku, „fajna babka nowej generacji”, też daje ciała, jej tekst o pokrewieństwie Jezusa z pluszakami broni się na koncercie, ale zacytowany poza kręgiem fanów irytuje, pluszaki na taką prowokację nie zasłużyły. Z okazji 20. rocznicy debiutu Scissor Sisters krążą właśnie po krajach, w których wciąż są ciepło wspominani – Wielkiej Brytanii, Irlandii. Publiczność pewnie wybaczy nieobecność na scenie Any, która z siostrzeństwa wypisała się na stałe. Chyba wiadomo, kto wypełni pozostawioną przez nią lukę całym sobą, nadal imponująco giętkim.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.