Znaleziono 0 artykułów
06.02.2025

Wypalenie społeczne powoduje, że nie mamy siły, by dbać o relacje

06.02.2025
(Fot. Silvia Sala/Getty Images)

Coraz częściej relacje, zamiast być źródłem satysfakcji, wydają się obciążeniem – przyznaje psychoterapeutka Cveta Dimitrova, z którą rozmawiamy o wypaleniu społecznym. Co ono tak naprawdę oznacza i jakie są przyczyny poczucia przeciążenia kontaktami społecznymi? Jak z wypaleniem społecznym, które staje się znakiem czasów, sobie radzić?

Znajomi odwołują spotkanie, a my… się cieszymy. Dlaczego nie mamy siły, by dbać o relacje? Wypalenie społeczne to coraz powszechniejszy problem.

Czym jest wypalenie społeczne?

Podobnie jak w przypadku wielu innych zjawisk dotyczących zdrowia psychicznego tak i tutaj trudno o jednoznaczne osadzenie w ramach tego, czym jest wypalenie społeczne. – Wypalenie w relacjach można rozumieć jako stan przeciążenia, zmęczenia czy poczucia frustracji związany z trudnościami w budowaniu czy podtrzymywaniu więzi – mówi psychoterapeutka Cveta Dimitrova, założycielka ośrodka Znaczenia. Psychoterapia w Warszawie, i wyjaśnia: – Coraz częściej relacje, zamiast być źródłem satysfakcji, wydają się obciążeniem. Może to prowadzić do wycofywania się, braku poczucia spełnienia czy równowagi w kontaktach międzyludzkich. Żyjemy w kulturze, która niekiedy zbyt mocno kieruje naszą uwagę ku własnemu samopoczuciu i indywidualnym potrzebom kosztem relacji z innymi. Owszem, możemy w ten sposób na krótką metę unikać konfliktów czy trudności, ale z czasem okazuje się, że brakuje nam w tych relacjach autentyczności i poczucia więzi. Bo przecież mierzenie się z problemami i rozwiązywanie konfliktów, wspólne stawianie czoła rozmaitym kłopotom i nieporozumieniom tak naprawdę wzmacnia przyjaźnie i związki, nie zaś je osłabia. Wypalenie bywa efektem braku autentyczności i wolności w bliskich relacjach.

Trudności w budowaniu i podtrzymywaniu relacji powinny być sygnałem, że mamy do czynienia z wypaleniem społecznym

Jakie sygnały mogą wskazywać, że nasze relacje wymagają nieco więcej uwagi, a my nie czujemy się w nich do końca bezpiecznie i komfortowo? Jak wskazuje Cveta Dimitrova, lęk czy stres towarzyszący kontaktom międzyludzkim powinien nam zapalać czerwoną lampkę. – Istotnym sygnałem jest częsta obecność uczuć, takich jak irytacja, lęk czy niechęć. Mogą, ale nie muszą się one pojawiać w kontaktach z innymi. Także unikanie relacji, które wcześniej dawały nam radość, poczucie przytłoczenia, powierzchowności czy pustki może świadczyć o tym, że coś jest nie tak – zauważa psychoterapeutka.

Cveta Dimitrova podkreśla, że trudności w relacjach nie muszą być wynikiem naszych lub cudzych błędów. Nierzadko bywają one efektem zmęczenia, presji czy przeciążenia, które odczuwa większość z nas, a na które we współczesnej kulturze nie ma przyzwolenia.

Co media społecznościowe mają wspólnego z poczuciem przeciążenia kontaktami społecznymi?

Media społecznościowe, czy tego chcemy, czy nie, w znaczącym stopniu wpływają na nasze relacje – od rodzinnych przez przyjacielskie po romantyczne. Niekiedy są jedynym narzędziem, które pozwala nam utrzymać regularny kontakt, innym razem stają się miejscem zawierania nowych znajomości. Swoje piętno odznacza na nich też sztuczna inteligencja, która wchodzi w nasze życie. Jak wskazują badania przeprowadzone przez SW Research, aż 40 proc. ankietowanych uważa, że AI negatywnie wpłynie i osłabi nasze więzi społeczne. W tym kontekście pozytywnie ocenia ją 34 proc. badanych.

– Media społecznościowe na pewno zrewolucjonizowały sposób, w jaki się komunikujemy i utrzymujemy relacje. Z jednej strony umożliwiają szybki kontakt, łatwe dzielenie się treściami i budowanie sieci znajomości. Z drugiej jednak zmieniają jakość tych relacji. Komunikacja staje się powierzchowna, a czas na refleksję nad własnymi i cudzymi emocjami oraz motywacjami praktycznie zanika – zauważa psychoterapeutka Cveta Dimitrova.

– Dodatkowo media społecznościowe karmią nas fałszywymi ideałami. Wiele osób czuje, że musi się odpowiednio zaprezentować, żeby zaistnieć, co często oznacza eksponowanie wyłącznie pozytywnych aspektów swojego życia. To z kolei prowadzi do tworzenia fałszywego, wyidealizowanego obrazu siebie i innych, siłą rzeczy wzmacniając poczucie izolacji emocjonalnej i braku przestrzeni na wszystko, co sprawia nam trudność. W mediach społecznościowych budujemy wizerunek, który ma ograniczony związek z rzeczywistością. A to prowadzi do rozmycia granicy między tym, kim jesteśmy, a tym, jak chcemy być postrzegani – punktuje Dimitrova.

Jak zauważa psychoterapeutka, media społecznościowe dużą sieć kontaktów i znajomości premiują jako symbol sukcesu i życiowej zaradności. Jednocześnie to, czego nie widać z ekranu smartfona, to często objawiająca się powierzchowność czy wysiłek emocjonalny. – Inwestujemy w kreowanie swojego wizerunku, a nie w budowanie głębszych relacji z innymi. W dzisiejszych czasach liczba znajomych czy kontaktów w mediach społecznościowych często bywa traktowana jako miara sukcesu społecznego. Posiadanie dużej sieci znajomości jest postrzegane jako przejaw sprawności, otwartości i bycia fajną osobą. Oczywiście, potrzeby w tym zakresie są różne – niektórzy czują się dobrze w wąskim kręgu, inni potrzebują większej sieci. Niemniej jednak szeroki krąg znajomych, nie zawsze słusznie, kojarzy się z otwartością, a to ona właśnie jest zwykle wysoko wartościowana społecznie – mówi Cveta Dimitrova.

Utrzymywanie szerokiego grona znajomych wymaga dużego wkładu emocjonalnego, który nie zawsze przekłada się na poczucie satysfakcji

Czy rzeczywiście jako jednostki potrzebujemy tak szerokiego grona znajomych do poczucia wewnętrznego spełnienia? Zgodnie z tezą przedstawioną w latach 90. przez antropologa Robina Dunbara człowiek posiada zdolność do utrzymywania kontaktu z maksymalnie 148 osobami jednocześnie. Zaproponowana przez niego „liczba Dunbara” odnosi się zarówno do bliższych, jak i dalszych relacji. Jednocześnie antropolog szacuje, że w wyniku nawiązania nowej relacji romantycznej tracimy średnio dwie przyjaźnie. Skąd ta liczba? Zdaniem badacza człowiek zdolny jest do pielęgnowania średnio pięciu bliskich relacji, a wchodząc w związek, ilość czasu, jaką jesteśmy w stanie poświęcić na inne znajomości, spada.

Co więcej, jak potwierdzają opublikowane w 2018 roku wyniki badań Jeffreya Halla z Uniwersytetu Kansas, zawieranie znajomości wymaga od nas inwestycji sporej ilości czasu. Do nawiązania bliższej znajomości potrzeba średnio 90 wspólnie spędzonych godzin, za to do uznania kogoś za przyjaciela – ok. 200.

– To zjawisko kolekcjonowania znajomości bywa szczególnie widoczne w kontekście zawodowym, gdzie liczba kontaktów czy zasięg mogą decydować o postrzeganiu nas jako osoby profesjonalnej i zaangażowanej. Jednak utrzymywanie szerokiej sieci znajomości wymaga dużego wysiłku emocjonalnego, a nie zawsze przekłada się on na satysfakcję.

Czy istnieją cechy charakteru, które sprawiają, że jesteśmy bardziej podatni na wypalenie w relacjach?

Okazuje się, że tak. Jak wyjaśnia psychoterapeutka: Jedną z takich cech jest potrzeba zadowalania innych, tzw. people pleasing. Osoby, które nie potrafią wyznaczać granic, często podejmują ogromny wysiłek, aby uniknąć konfliktów czy nieprzyjemnych emocji. Może to wynikać z lęku przed odrzuceniem lub potrzeby bycia akceptowanym. Jednak w dłuższej perspektywie taka postawa prowadzi do przemęczenia i poczucia, że nasze potrzeby są ignorowane. Inną cechą może być dążenie do perfekcji, również w relacjach z innymi. Jeśli czujemy, że musimy zawsze być idealni, wspierający i bezkonfliktowi, możemy zatracić autentyczność. Głębsze relacje opierają się na wzajemnym zrozumieniu i akceptacji, także tego, co problematyczne. Brak zgody na wyrażanie własnych emocji i potrzeb to prosty przepis na wypalenie.

Recepta na wypalenie społeczne? Kluczowa jest jakość relacji

– Myślę, że jakość naszych relacji jest fundamentalna nie tylko dla naszego samopoczucia, lecz także przetrwania jako gatunku – mówi Cveta Dimitrova i dodaje: – Nie istniejemy bez zależności od innych, bez ich wsparcia i bez wzajemności oraz troski. Obecne tendencje, takie jak polaryzacja czy zamykanie się w bańkach informacyjnych, raczej oddalają nas od autentycznego kontaktu i pogłębiają poczucie izolacji. Żyjemy w czasach dużego poczucia zagrożenia i niestabilności, co prowadzi do próby budowania poczucia bezpieczeństwa poprzez stronienie od innych, właśnie kosztem budowania więzi. Wierzę jednak, że potrzeba bliskości i poczucia wzajemnego zrozumienia jest na tyle fundamentalna, że prędzej czy później może dojść do zmiany. Być może zaczniemy bardziej doceniać jakość relacji, także jako odpowiedź na obecne problemy. Kluczowe jest, byśmy nauczyli się akceptować różnorodność i rozumieli, że nie każdy musi myśleć tak jak my i że to nie musi nam zagrażać. To trudne, ale możliwe, a z pewnością niezbędne, jeśli chcemy budować trwałe i wartościowe więzi.

Podczas pracy nad artykułem korzystałam z: „Dating and Relationships in the Digital Age”, „Jesteśmy całkowicie pozbawieni osłony” – badania wpływu mediów społecznościowych na młodych ludzi”, „How many hours does it take to make a friend?”, „Dunbar's number: Why we can only maintain 150 relationships”

Natalia Żelazowska
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Wypalenie społeczne powoduje, że nie mamy siły, by dbać o relacje
Proszę czekać..
Zamknij