Chłopcy z Tindera
Kasia Łoś przez rok sfotografowała 16 mężczyzn poznanych w aplikacji randkowej, swoj projekt zatytułowała „Two Swipes Right”.
Trzydziestolatka Kasia Łoś Tindera założyła, tak jak większość, bo czuła się samotna. „Szukam ciekawych ludzi. Chętnie wyjdę do kina, teatru czy na spacer” napisała na profilu. Szybko przeżyła wstrząs. – Już o 10 rano, zamiast śniadania, mogłam dostać zaproszenie na szybki, niezobowiązujący seks. Męczyła mnie natarczywość, zdjęcia penisów we wzwodzie czy urywające się nagle rozmowy. Odpowiedzi, że miłość fizyczna to dla mnie coś więcej niż aktywność, wydawały się niezrozumiałe. Gdy nabrałam dystansu, zachwycił mnie wybór. Na wyciągnięcie ręki miałam mężczyzn o różnych typach urody, z różnych środowisk i o różnych zawodach, takich jak marketing, grafika czy budownictwo – opowiada.
Spojrzenie przez obiektyw
W podróż do świata mężczyzn wzięła aparat. Kończyła właśnie warsztaty na warszawskiej Akademii Fotografii. Na tinderowym profilu opis zmieniła na: „Szukam chętnych do zdjęć”. – Byłam zaskoczona, że chłopcy nie mieli problemu z pokazaniem twarzy. Niektórym to schlebiało – mówi Kasia.
Przed sesją artystka umawiała się na spotkanie w miejscu publicznym. – Niektórzy mówili, że w aplikacji szukają przyjemności. Nie byli w stałych związkach, spotykali się z kilkoma dziewczynami naraz. Wydawali się królami życia – 30-latkowie z dyplomem uczelni, pracą, która daje jakąś niezależność. „Próbuj, poznawaj, wybierz to, co dla ciebie najlepsze” – usłyszała.
Później Kasia umawiała się na pozowanie w mieszkaniu bohatera. Chciała „poczuć zapach” kawalerek, apartamentów i domów rodzinnych. Większość mieszkań była przypadkowa – puste półki regałów, stary kalendarz na ścianie, tanie, poliestrowe firanki. Była ciekawa, kto ścieli łóżko, na jaką ścianę patrzą codziennie rano, co trzymają w lodówce. – Skarpetki na kaloryferze, bałagan w łazience, stringi zawieszone w oknie. Nie przystosowali mieszkań do swoich potrzeb, godzili się na wieczną prowizorkę.
Efekt lustra
Powstały zdjęcia – bez koszulki, z napinaniem bicepsów, z wymownym spojrzeniem. – Kogo zobaczyłam przez obiektyw? Chłopaków równie zagubionych jak ja. Podobno przyciągamy ludzi, którzy są do nas podobni – odpowiada. „Ładnych dziewczyn jest bardzo dużo, ale ja chcę czegoś więcej. Chcę coś poczuć” albo „Nie wiem, czego chcę. Chciałem tylko spędzić z tobą więcej czasu” – cytuje wypowiedzi mężczyzn na wystawie zdjęć „Two Swipes Right”.
Sfotografowała 16 mężczyzn. Z wieloma się zaprzyjaźniła. Rozmawiają o depresji, poczuciu pustki i niepewności. – Tym uczuciu, kiedy spotykasz się z kimś nowym, jest dobrze, ale pojawia się myśl, że coś mi umyka. Albo kiedy myślisz, że jesteś w relacji, a ta druga osoba nagle znika. Jeden z chłopaków wziął ślub. Ma swój happy end. Ale czy to nie wyjątek potwierdzający regułę?
8/9Czego pragną chłopcy z Tindera? Nowa wystawa bada fenomen aplikacji
(Fot. Kasia Łoś)