Najbardziej stylowe momenty Jane Fondy na ekranie i poza nim
Kosmiczna superbohaterka w kolczudze z PVC. Amerykanka przemierzająca Paryż w minispódniczce i balerinkach. Guru fitness z kasety wideo ubrana w obcisłe body z neonowej lycry aktywizująca pokolenie lat 80., a także niezłomna aktywistka – na podstawie życia Jane Fondy można by napisać niejeden scenariusz. Romans, film akcji, dokument poświęcony obywatelskiemu nieposłuszeństwu lub kronikę zmieniającej się mody ostatnich dekad. Bo w końcu artystyczną ewolucję aktorki, podobnie jak jej role, odzwierciedla zmieniający się styl. Jako że Fonda jest jedną z gwiazd październikowego wydania „Vogue Polska”, przypominamy jej najbardziej stylowe momenty na ekranie i poza nim.
Wywodzi się z aktorskiego klanu Fondów. Ojciec, Henry, jako symbol białego, silnego mężczyzny z „Dwunastu gniewnych ludzi” czy „Miasta bezprawia” stał na czele tradycyjnych wartości. Brat, Peter, uosabiał bunt „Swobodnego jeźdźca”. Po samobójczej śmierci matki odtrącona przez ojca Jane na pozycję w branży musiała zapracować sama. Dziś to ona jest najlepszą wizytówką rodowego nazwiska.
W poszukiwaniu własnej drogi w latach 60. opuściła rodzinny Nowy Jork i przeprowadziła się do Paryża. Tam poznała reżysera i scenarzystę Rogera Vadima, który kilka lat wcześniej wylansował Brigitte Bardot. Jane obsadził w roli kosmicznej superbohaterki „Barbarelli”, poślubił i wykreował na elegantkę z Champs-Elysees w minispódniczkach, jedwabnych apaszkach, okularach rodem z francuskiej riwiery. U jego boku zasiadała w pierwszych rzędach na pokazach Chanel, Huberta de Givenchy czy Yves Saint Laurent. Ale sen o karierze aktorskiej pragnęła zrealizować w Ameryce. Po powrocie do ojczyzny zagrała u boku Roberta Redforda w „Boso w parku”, a z Lee Marvinem w „Kasi Ballou”. Wtedy też rozpoczęła „najważniejszą rolę życia”, jak mówi – aktywizm. Policyjna fotografia ubranej na czarno i ostrzyżonej na mulleta Jane z uniesioną bojowo pięścią stała się symbolem ruchu obywatelskiego przeciwko wojnie w Wietnamie. Z czasem będzie walczyć również o prawa kobiet, rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych, czarnoskórych i zwierząt.
Aktywistyczna droga wybiła gwiazdę na niepodległość. Od tego czasu robiła, co chciała, i grała, w czym chciała. Przez filmy takie jak „Klute”, w którym wcieliła się w pracownicę seksualną (w kultowych dziś muszkieterkach i zamszowym trenczu) czy „Czyż nie dobija się koni” jako ofiara kryzysu finansowego konkurująca w katorżniczym maratonie tanecznym o nagrodę pieniężną – sprzeciwiała się dominacji białych, bogatych Amerykanów. Lata 80. przyniosły kolejne wyzwania. Fonda rzuciła się w wir sportu, walcząc z „nieidealną sylwetką”, którą w latach nastoletnich wmawiał jej ojciec. W obcisłym body, neonowych legginsach, getrach i opasce z frotté ćwiczyła z wielomilionową widownią, budując aerobikowe imperium. Wraz z ostatnią dekadą XX wieku nastała era Versace. Wyszywane cekinami suknie do ziemi, satynowe garnitury i wysoki tapir – u boku trzeciego męża, milionera, twórcy kanału informacyjnego CNN Teda Turnera, przypominała zaginioną siostrę Alexis z „Dynastii”.
Dziś, z tytułową rolą w przebojowym serialu „Grace i Frankie”, nie schodzi z afiszy. Jest też symbolem dążenia do zrównoważonej mody. Angażuje się w protesty przeciwko bierności władz wobec kryzysu klimatycznego i zagrzewa do walki kolejne pokolenia kobiet. – Widzę, jak protestujecie, i oddaję wam cześć. Pozostańcie silne i angażujcie się w politykę waszego kraju – mówiła w wywiadzie dla „Vogue Polska”.
Przypominamy najbardziej stylowe momenty Jane Fondy na ekranie i poza nim.
17/18Najbardziej stylowe momenty Jane Fondy na ekranie i poza nim
– Ten płaszcz to ostatnie ubranie, jakie kupiłam w życiu – mówiła w rozmowie z „Harper’s Bazaar” o czerwonym okryciu wierzchnim, które zakładała na każdy z piątkowych protestów organizowanych w Waszyngtonie przeciwko bierności władz wobec kryzysu klimatycznego.