Berries&Co.: Moc wspomnień
Do tej pory w kolekcjach Berries&Co. dominowały subtelne naszyjniki, delikatne bransoletki i romantyczne pierścionki. W swojej najnowszej kolekcji „Memories” polska marka zabiera nas w podróż w przeszłość.
Gdy wchodzę do showroomu marki na warszawskim Mokotowie, moją uwagę od razu przykuwają kaflowy piec, drewniane podłogi i wysokie sufity. Szybko dowiaduję się jednak, że lokalizacja miejsca w niedalekiej przyszłości może ulec zmianie. To kolejny krok w rozwoju Berries&Co., marki biżuteryjnej, która powstała dwa i pół roku temu. – Z Sarą przyjaźnimy się od ponad 20 lat. Jakiś czas temu los sprawił, że razem z mężem wprowadziła się do mojego domu – mówi Sandra Okupnik, jedna z właścicielek i założycielek marki. – Wtedy tak naprawdę zaczęłyśmy rozmawiać o kamieniach szlachetnych, które od zawsze nas kręciły.
Nie planowały jednak tworzyć biżuterii z sektora premium, która opierałaby się na surowcach tak drogich jak diamenty. Podjęły wspólnie decyzję, że najwyższy czas zgłębić rynek kamieni szlachetnych. – Półtora roku zajęła nam realizacja tego marzenia – wyznaje Sarah Kisielewska-Falkowska, właścicielka i założycielka marki. – Jednocześnie szukałyśmy dostawców i zaczynałyśmy projektować. Początkowa oferta Berries&Co. składała się z kilku kolekcji, tak żeby produkty były jak najbardziej różnorodne. – Dużo czasu zajęło nam znalezienie wykwalifikowanych złotników, których praca będzie odpowiadać naszym standardom.
Wszystkie projekty marki są wykonywane w Polsce, a punktem wyjścia do tworzenia nowych kolekcji są zawsze kamienie. – Tak naprawdę tworzenie kolekcji rozpoczyna się na targach. Sprawdzamy, co jest dostępne, i na tej podstawie tworzymy rys kolekcji – opowiada Sandra. Kolejny etapy to rysunki, szkice, a także wydruki trójwymiarowe na podstawie projektów komputerowych. – Potem następuje faza poprawek – dodaje Sarah. – Czasami to tylko kwestia jednego elementu, a czasami trwa to dłużej. Na samym końcu projekt trafia do naszych zaufanych złotników. Wykorzystywane w kolekcjach kamienie marka sprowadza z wielu zakątków świata, m.in. z Azji i Afryki. – Widujemy się z dostawcami na targach i sprawdzamy, co nowego i ciekawego mogą nam zaproponować – podsumowuje Sarah.
Klientki szybko pokochały naszyjniki z kamieniami szlachetnymi w środku, a także możliwość tworzenia własnych kompozycji. Wszystko za sprawą oryginalnego zapięcia Berries Compose. – Chciałyśmy, aby wszystkie projekty były nasze od początku do końca – wyznaje Sandra. – Pierwszą rzeczą, jaką wymyśliłyśmy, było właśnie to zapięcie z logo marki i różowym kwarcem. Dzięki temu klientki mają możliwość personalizacji, zabawy długościami i kolorami.
W tym sezonie projektantki postawiły pójść o krok dalej, proponując bardziej odważną kolekcję, w której przeszłość łączy się z teraźniejszością. – Potraktowałyśmy tę kolekcję jako wyzwanie – tłumaczy Sarah. Inspirowana biżuterią vintage kolekcja „Memories” ma jednak wyraźnie ponadczasowy charakter. – Gdy byłam małą dziewczynką, uwielbiałam odkrywać biżuterię mojej mamy. Nie pozwalała mi jej nosić, teraz się nie dziwię, szlachetne kamienie nie są dla dziewczynek, tylko dla kobiet – mówi Sandra Okupniak. – Tak, to szkatułki z biżuterię naszych mam i babć były inspiracją do kolekcji „Memories” – dodaje Sarah Kisielewska-Falkowska. Wśród propozycji znajdziemy klipsy, które zgodnie z ideą Berries Compose składają się elementu wysadzanego kamieniami szlachetnymi połączonego z blaszką z zatopionymi kamieniami. Możemy je nosić razem, jak i osobno jako kolczyki, a także delikatne klipsy. Nowością są również medaliony, które możemy spersonalizować, umieszczając w środku dowolne zdjęcie. Oprócz tego w kolekcji pojawiają się sygnety, chokery oraz nausznice. Wszystkie projekty zdobione są kamieniami szlachetnymi, z których każdy ma wyjątkowe znaczenie. Morganit zapewnia ochronę duchową, zielony turmalin przyciąga nowe pomysły, różowy odcień turmalinu pomaga pozbyć się emocjonalnych ran, a niebieski szafir jest symbolem mocy i siły.
Kolekcję uwieczniła na zdjęciach Asia Typek, fotografka specjalizująca się w zdjęciach street style. – Z Asią zaczęłyśmy rozmowy już pół roku wcześniej, ale z racji tego, że miałyśmy lekkie opóźnienia w produkcji, całość była przekładana – opowiada Sandra. – Oryginalnie sesja miała się odbyć w Australii, ale się nie wyrobiłyśmy. Asia zadzwoniła do nas na początku tego roku z Paryża z pytaniem, czy jesteśmy gotowe – dodaje. Zdjęcia powstały w paryskim mieszkaniu Martyny Budny, która pozuje w minimalistycznych stylizacjach, tak by biżuteria z kolekcji „Memories” wysuwała się na pierwszy plan. – Kampania jest bardzo paryska i bardzo naturalna, na czym nam bardzo zależało – wyznaje Sarah.
Z nowości w ofercie marki w tym sezonie pojawiają się również Kamienie Mocy – bransoletki na jedwabnych nitkach ze srebrnymi elementami. Każdą z nich zdobi kamień, który pełni również rolę amuletu. – Różowy kwarc symbolizuje miłość, perła jest bardzo kobiecym kamieniem, a pomarańczowy awenturyn pomaga na koncentrację, a także wydobywa ukryte talenty – opowiada Sarah. – Chciałyśmy jednocześnie zachować równowagę – dodaje Sandra. – Ta kolekcja jest przystępna cenowo. Cena bransoletek oscyluje w granicach 80–90 zł. Z kolei kolekcja „Memories” to wyższy pułap cenowy (310–2600 zł). Do sprzedaży niedługo trafią także bransoletki na kostki, a także modele dla matek i córek.
Właścicielki podkreślają, że równie ważna jak same produkty jest odpowiednia oprawa. Różowe opakowania, które Sarah z Sandrą same projektują, zawierają nie tylko perfumowaną bibułę, ale także kartkę z cytatem z książki. – Te cytaty to tylko i wyłącznie pierwsze zdania z książek, które mają symbolizować początek historii. Nawiązują do naszego hasła: „Let the story Begin” – tłumaczy Sarah. Zresztą perfumy, których używają przy pakowaniu biżuterii, planują niedługo wprowadzić do sprzedaży. – To taka wisienka na torcie – dodaje z uśmiechem Sarah.