Alexander McQueen wiosna-lato 2020: Piękna znaczy zrównoważona
Najważniejszym wyzwaniem nie tylko dla przedstawicieli branży mody, ale też dla każdego z nas, jest katastrofa klimatyczna. Sarah Burton, następczyni Alexandra McQueena, poszukuje własnego rozwiązania tego najpoważniejszego problemu współczesności. Sięga do tradycji, okazuje szacunek rzemieślnikom, szuka ekologicznych tkanin. Ale nie zapomina też o tym, że pocieszenia chętnie szukamy w pięknie.
Zdaniem wielu historyków, krytyków, ale i zwyczajnych miłośników mody, Alexander McQueen pozostaje najwybitniejszym projektantem wszech czasów. Jego geniusz zasadzał się nie tylko na perfekcyjnej znajomości kroju, prowokujących koncepcjach całych kolekcji czy nawet umiejętności czynienia z pokazów spektakli. McQueen czuł ducha swoich czasów. Czerpiąc garściami z epoki, w której przyszło mu żyć, jednocześnie wybiegał w przyszłość. Tak powstawała profetyczna wizja wybrańca.
Sarah Burton nie ma w sobie tego cienia autodestrukcji, która popchnęła nadwrażliwego McQueena do samobójstwa. Projektantka zaprzęga swój talent do tworzenia rzeczy jasnych, świetlistych, melancholijnych, ale jednak pełnych nadziei. Nie inaczej było w przypadku kolekcji na sezon wiosna-lato 2020, którą Burton pokazała w Paryżu. Recenzenci edycji „Vogue’a” z różnych krajów zgodnie orzekli, że pokaz był objawieniem, może najlepszym, jakie dane im było zobaczyć podczas tych tygodni mody. Nie tylko ze względu na dostojne piękno każdej kreacji, ale także na dziedzictwo, ideę i historię, które za nimi stały.
Zespół domu mody odwiedził podczas pracy Irlandię, by poznać 300-letnią tradycję szwalniczą. Burton przyświecała idea powrotu do materii, do człowieka i do spotkania. Dawne techniki wymagają bowiem czasu, namysłu, skupienia. A dzisiaj to skupienie jest nam szczególnie potrzebne. Jeśli chcemy ocalić od zapomnienia, a nawet więcej, od zagłady, planetę i jej mieszkańców, musimy sięgać do źródeł. Burton i jej zespół pracowali więc na lnie z Irlandii Północnej pochodzącym z jednej szczególnej farmy, zarządzanej przez kobiety.
Powstała kolekcja zarazem zrównoważona i piękna. Wiktoriańskie koronki, gotyckie garnitury i kreacje łączące te dwa światy, wyrafinowane krawiectwo i fantazyjne nadruki przygotowane na podstawie rysunków studentów Central Saint Martins, ekskluzywne dodatki i zwiewne detale. Czerń i biel, to, co męskie, i to, co kobiece, artystowska ekstrawagancja i wyrafinowana prostota.
Jak przystało na Alexandra McQueena, pokaz miał też niezwykłą oprawę – 12-osobowa orkiestra grała współczesną muzykę klasyczną skomponowaną przez Isobel Waller-Bridge, siostrę Phoebe, twórczyni „Fleabag”. Kto był na tym wydarzeniu, zapamięta je na zawsze, tak jak pokazy Lee McQueena, które zapisały się w annałach mody.