Samiec alfa to „płaszcz”, który czeka w szafie na każdego dojrzewającego chłopca – mówi Loretta Mulders, autorka fotograficznego projektu „Adam”, która próbuje rozebrać bohaterów swoich prac ze stereotypów i pyta, czy jako społeczeństwo dajemy mężczyznom odpowiednio dużo swobody, aby mogli być sobą.
Miękkie światło, subtelna nagość, zmysłowa poza. Tak zwykle przedstawiane są kobiety na obrazach, fotografiach, w filmach czy w reklamach. Jednak na zdjęciach, o których mowa, bohaterami są młodzi mężczyźni. Przed obiektywem 25-letniej holenderskiej artystki i feministki Loretty Monique Mulders udowadniają, że role mogą się odwrócić, a kobiecość i męskość to kategorie do zredefiniowania.
– Jako feministka byłam dotychczas bardzo skupiona na kobietach, ale w którymś momencie odniosłam wrażenie, że mężczyźni zostają pominięci we współczesnym dyskursie. Kiedy zaczęłam przyglądać się bliżej kwestii męskiej tożsamości, zauważyłam, że kobiety wprawdzie od niedawna, ale jednak mają więcej swobody w definiowaniu swojej kobiecości, mogą być silne i delikatne, mogą robić karierę zawodową albo spełniać się w domu. Tymczasem od mężczyzn wciąż oczekujemy, że w końcu dojrzeją i staną się samcami alfa – silnymi przywódcami, którzy nie skupiają się na emocjach. Uważam to za niezwykle niesprawiedliwe – mówi artystka.
Loretta kończy właśnie Królewską Akademię Sztuki w Hadze, a „Adam” to część jej pracy dyplomowej. Za pośrednictwem tego projektu chciałaby zmienić społeczną perspektywę. Zdecydowała się na analogowe akty jako środek wyrazu, bo według niej odsetek męskiej nagiej fotografii jest niczym w porównaniu z kobiecą. Nagość nie odstraszyła chłopaków. Artystka wspomina wręcz o efekcie kuli śniegowej – coraz więcej młodych mężczyzn z całego świata zgłasza się do niej, od kiedy poinformowała, że szuka chętnych do pozowania, i pokazała pierwsze prace.
– Dotychczasowi bohaterowie wspominali, że poczuli ulgę i radość, że ktoś wreszcie zajął się tą kwestią. Mówili mi, że czekają na zmianę, dzięki której nie będą musieli żyć pod społeczną presją, a ich wybory staną się akceptowane. Dzięki temu utwierdziłam się, że wybrałam słuszny temat. „Adam” narodził się, aby pokazać, że nie wszyscy mężczyźni są samcami alfa – opowiada Loretta.
– Zdecydowałem się wziąć udział w projekcie Loretty, ponieważ jestem zmęczony oczekiwaniami społecznymi – mówi 21-letni Vladimir z Macedonii. – Mam dość bycia nazywanym słabym, ilekroć pokażę swoją wrażliwą stronę. Mam dość haseł „bądź prawdziwym mężczyzną”. Kim on właściwie jest? Osobą, która nie może przejawiać żadnych pozornie słabych emocji? Osobą, która zawsze musi być w swojej najwyższej formie? Osobą, która nie powinna nigdy pokazywać stereotypowo kobiecej strony, tak jakby kobiecość była czymś zagrażającym męskości? Nie, mężczyzna jest po prostu człowiekiem.
Według Katarzyny Kucewicz, psycholożki i psychoterapeutki, współtwórczyni Ośrodka Psychoterapii i Coachingu Inner Garden, współcześni mężczyźni faktycznie nie mają dziś łatwo. – Wciąż muszą odpowiadać za winy swoich ojców, dziadków, pradziadków zanurzonych w patriarchacie. Często też odtwarzają wzorce wyniesione z przeszłości, nawet jeśli świadomie tego nie chcą. Gubią się również w oczekiwaniach kobiet wobec nich czy w ogóle społeczeństwa. Zarzuca się im przykładowo brak czułości, a gdy uronią łzę na filmie, wiele kobiet westchnie: „ech, to mało sexy” – twierdzi Katarzyna Kucewicz.
Wygląda na to, że obecnie jesteśmy bardziej wyczuleni na krzywdzące stereotypy dotyczące kobiecości, a te związane z męskością wciąż są przezroczyste. – Mimo coraz powszechniejszej narracji o prawie do funkcjonowania obu płci po swojemu, dostrzegam, że kobiety niezmiernie rzadko słyszą zarzut, że nie są prawdziwymi kobietami, w przeciwieństwie do panów, których męskość jest kwestionowana z najróżniejszych powodów – przyznaje Jacek Masłowski, psychoterapeuta w Instytucie Psychoterapii Masculinum, prezes Fundacji Masculinum. – Jesteśmy bardziej otwarci na różne realizacje kobiecości niż męskości – oczywiście stosunkowo od niedawna. Facet w spodniach rurkach czy w makijażu, zarabiający za mało będzie dla wielu osób niemęski. To dychotomia, która moim zdaniem jest głównym źródłem zamieszania wokół męskiej tożsamości, niemożności realizowania jej po swojemu – dodaje Masłowski.
– Jako nastolatek miałem bardzo długie włosy – opowiada 21-letni Janek z Warszawy, kolejny uczestnik projektu „Adam”. – Przynajmniej raz dziennie, nieważne, czy chodziłem po Pradze, Ursynowie czy centrum stolicy, słyszałem za plecami: „to facet czy baba?”, „kiedy ścinasz kudły, mała?”. Dziwne, prawda? Gdyby jednak się nad tym zastanowić, nie tak bardzo. Przez całe życie może nie tyle doświadczałem, co byłem świadkiem ogromnej presji, jaką czują chłopcy. Mówię „chłopcy” nieprzypadkowo – uważam, że dojrzewanie to kluczowy moment naszego życia, kiedy kształtujemy nasze opinie i łatwo chłoniemy to, co dzieje się wokół nas, uwewnętrzniamy społeczne stereotypy.
Od dziecka nasiąkamy społecznymi oczekiwaniami i stajemy się ich zakładnikami, sami siebie cenzurujemy. A w powszechnej świadomości, aby stać się „prawdziwym mężczyzną”, trzeba udowodnić, że nie jest się kobietą i gejem. „Niemęski” wygląd czy „miękkie” cechy charakteru mogą podważać heteroseksualną orientację. Wiele osób nadal nie wyobraża sobie, że samiec alfa może być homoseksualny. Wciąż przywiązujemy dużą wagę do cudzej orientacji i według niej powierzchownie oceniamy, a w przypadku osób homoseksualnych uznajemy ją za główną składową osobowości, pewien wyróżnik. Mówimy: „mój kolega gej”, „XYZ, która jest lesbijką”, w sytuacjach, w których orientacja seksualna w ogóle nie ma znaczenia, a zasada ta nie funkcjonuje w przypadku osób heteroseksualnych.
– Pytanie o orientację jest częścią problemu, z którym współcześni mężczyźni się mierzą. To straszne, że wciąż żyjemy w czasach, gdy mężczyzna, który okaże trochę wrażliwości czy współczucia, od razu jest szufladkowany jako homoseksualny albo biseksualny. Praktycznie każda z osób, którą udało mi się sfotografować, uważa to za jeden z większych problemów, z którymi musi się mierzyć – zauważa Loretta.
Tego typu doświadczenia ma 23-letni Sean ze Stanów Zjednoczonych. Wychowany w Południowej Kalifornii wśród surferów i skateboarderów często odstawał ze swoimi artystycznymi zainteresowaniami od rówieśników. – Ludzie, którzy mało mnie znali, często myśleli, że jestem gejem, z powodu mojej osobowości – mówi chłopak. Dopiero w Holandii, gdzie od niedawna mieszka, po spotkaniu bardziej otwartych i akceptujących ludzi, sam zaczął zauważać, że w jego osobowości być może są elementy, które można określić jako queer, a on nie musi przystawać do żadnego znanego mu schematu hetero- czy homoseksualnego mężczyzny.
Loretta jako artystka wciąż eksploruje kwestię, co jest naturalne i jak kultura, wychowanie, środowisko, w którym się obracamy, wpływają na nasze zachowanie. We współczesnym żargonie seks jest biologiczny, a płeć społecznie skonstruowana – to cytat Rebeki Solnit, jednej z jej ulubionych feministek. – Wierzę, że istnieją różnice między kobietami i mężczyznami z biologicznego punktu widzenia. Nie ma nic złego w tym, że różnimy się od siebie aż do momentu, w którym nasza płeć określa, jaką moc i ile władzy powinniśmy mieć. Dobrze jest zdać sobie sprawę, że większość rzeczy, które uważamy za męskie lub kobiece, tak naprawdę sami określiliśmy i nazwaliśmy. Przywykliśmy do tych ról, ale nie powinno to oznaczać, że nie mogą się zmienić. Tak jak nie oczekujemy, że kobiety będą słabe i niewinne, tak nie powinniśmy oczekiwać od mężczyzn, że będą macho – argumentuje fotografka.
– Warto zaznaczyć, że samiec alfa to postawa czy też rola. Z jednej strony w określonym środowisku, np. zawodowym, taka postawa może być drogą do osiągnięcia wysokiej pozycji, sukcesu. Więc za wejście w taką rolę czeka na nas konkretna nagroda, co może być atrakcyjne. Z drugiej strony coraz częściej – niezależnie od płci – to inteligencja emocjonalna decyduje o sukcesie, o tym, że potrafimy zarządzać, dogadywać się z ludźmi. Więc według mnie samiec alfa to kategoria do odzyskania i pozytywnego zredefiniowania – twierdzi Jacek Masłowski.
– Męskość jest wspaniała, kiedy jest indywidualnie, różnorodnie realizowana. Według mnie powinna być rozumiana jako siła i moc wewnątrzpsychiczna do bycia sobą, a nie jako zbiór stereotypowych ról płciowych – w podobnym duchu mówi Katarzyna Kucewicz.
Loretta wierzy, że feminizm może być narzędziem do rozwiązania problemów z męskością, że zawarte w nim idee otwartości i akceptacji dotyczą wszystkich ludzi. – Jako dumna feministka uważam, że feminizm jest jedną z najlepszych rzeczy, które spotkały kobiety. Ale rozumiem go jako równość kobiet i mężczyzn. Aby feminizm odniósł sukces, potrzebujemy mężczyzn. Musimy im mówić o swoich problemach, ale też słuchać ich, wychowywać w równościowym duchu, wspierać ich wybory. Najbardziej zaś chciałbym zobaczyć, jak wszyscy spotkamy się gdzieś pośrodku. Wszyscy: osoby transseksualne, queer, mężczyźni, kobiety... I szanujemy siebie nawzajem zamiast automatycznie szufladkować – mówi 25-letnia artystka.
Loretta wciąż szuka bohaterów do swojego projektu. Nie liczą się wiek, orientacja czy narodowość. Artystce zależy na stworzeniu jak najbardziej różnorodnego przekazu. Jeśli macie ochotę wziąć w nim udział, piszcie na adres: philippa@philippahorgan.nl.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.