Znaleziono 0 artykułów
29.04.2025

Agata Tuszyńska: Dar wiosny przyjmuję z zachwytem

29.04.2025
Fot. Weronika Kowalska/NurPhoto via Getty Images

Wiosna zachwyca i przynosi złudzenia, które mogą być niebezpieczne. Ma jednak oczyszczającą moc, której warto się poddać. Ja dar wiosny przyjmuję z wdzięcznością.

Kiedyś, poetycko i przysłowiowo bez pachniał w maju. „A polski bez jak pachniał w maju/ W Alejach i w Ogrodzie Saskim/ W koszach na rogu i w tramwaju/ Gdy z Bielan wracał lud warszawski!” Pachniał Tuwimem w „Kwiatach Polskich”. Zwykle na Zofii, w połowie miesiąca. Piętnastego. Kasztany kwitły nieco wcześniej, na matury, bielą zachęcając do młodzieńczej odwagi. Rysowały horyzont nadziei. Tymczasem teraz, już przed Wielkanocą, po magnoliach, które trwały tylko chwilę, objawiły się owoce dojrzałej wiosny. Trudno sobie z nimi poradzić. Trudno wyczytać ich symboliczne znaczenie. Euforia czy katastrofa?

Oszołomieni wiosną zaczynamy tracić głowę, ale myślimy, czy wykorzystywana przez nas do cna planeta wytrzyma turbulencje

Dumna jestem z osiągnięć rozentuzjazmowanej natury, nie dbającej o ograniczenia kalendarza, zachwyconej radością ekspansji. Podziwiam i pochwalam. Zieloność. Pąki, kwitnienie, ożywienie, wszelakie inicjacje. Rozpasane obfitości wszelakich zauroczeń. Uff. Słowotwórczo skomplikowane. Ale tak to wygląda. Oszołomieni wiosną zaczynamy tracić głowę. W każdym wieku. I cokolwiek to znaczy, zaczynamy ulegać iluzji. Że wszystko jest możliwe, że zdobędziemy, zbudujemy, pokonamy niejeden szczyt. Pofruniemy. Pokochamy. Odnajdziemy dawno zagubiony cel.

Złudzenia wiosny mogą być niebezpieczne, jak jej gwałtowny przypływ tego roku. I równie ostre kroki wstecz. Wahania, góra-dół. Kwietniowe pogodowe przeplatanki, plus 20 – przymrozek, plus 26 – deszcz, chłód, zawierucha, powodują zamęt nie tylko w świecie przyrody. Otwarte kwiaty marzną, obudzone drzewa tężeją, rozdokazywane ptaki milkną. Udziela się i nam ów przyspieszony rytm niepokoju. Poczucie wszelkiej sprawczości, a jednocześnie wielkiej kruchości i niestabilności tego świata. Dokąd to zmierza?

Czy wykorzystywana przez nas do cna planeta wytrzyma te turbulencje? Jak jej pomóc, by wytrwała? Jak złagodzić kataklizmy – susze, powodzie, huragany, które ją nawiedzają? Czym przekupić ziemię, by ocalała mimo naszego rabunkowego zarządzania? Traktujmy ją tkliwie. Strzeżmy jej, nie tylko dla siebie, lecz także dla tych, którzy przyjdą po nas. 

Wiosna zachwyca, jest w niej coś z nowego początku, więc chcemy tworzyć i zmieniać się przy pomocy sprzyjającej aury światła

Staram się nie ograniczać zachwytu. Pozwalam sobie wiosną na zachłystywanie się urodą kwitnących forsycji i jabłoni, azalii i rododendronów, czeremchy i jaśminu. Uprawiam codzienne poranne spacery w wersji XXL, bo zieleńsze, wonne i rozśpiewane. Piękno dostępne na wyciągnięcie ręki ośmiela i podpowiada zmiany. 

Czy to tylko moja naiwna przypadłość, konieczność podejmowania decyzji, wyznaczania celów, czy może jest w wiośnie coś z kolejnego początku, innego niż noworoczny, często bardziej sprawczego? Zasilani energią odradzającej się ziemi chcemy, jak ona rosnąć, dojrzewać, tworzyć. Zmieniać się przy pomocy sprzyjającej aury światła.

Obserwuję przyjaciół, sąsiadów, przechodniów, porównuję poziom serotoniny w kwietniowo nasłonecznionych organizmach. Wielu ma podwyższoną gorączkę, witaminową nadczynność. Nie bronią się przed wiosenną ekstazą i próbują ją dla siebie wykorzystać. Zapisują się na jogę, oczyszczanie organizmu albo kursy ogrodnicze.Podwajają lekcje tanga, hiszpańskiego lub treningi na siłowni. W cenie są wszelkie aktywności na powietrzu – od spacerów do wycieczek i wypraw w naturę. Las, drzewa, zieleń, niebo. Góry lub morze. Wspinaczka lub kontemplacje. Wiatr. Wspólnie lub w pojedynkę. Świątecznie, weekendowo lub na polską majówkę! Jedni zmieniają miejsca podróży, inni przywiązują się do jednego. Najczęściej własnego domu na wsi lub nad rzeką. Na Podlasiu, Suwalszczyźnie lub na Majorce. Tam daje się uprawiać swój kawałek pola lub ogrodu. Pielęgnować iluzję sprawczości.

Wiosna przesuwa kadry wojny, nieszczęść, tragedii na dalszy plan, ma oczyszczającą moc

Moja wszędobylska ciekawość latami nosiła mnie po miejscach nieznanych, głównie do ludzi, rzadziej jedynie pejzaży. Od Lublina, Krakowa i Paryża przez Tel Awiw, Chicago, Rzym po Irkuck, Boston i Wilno. Ale ostatnio wracam w znajome okolice. Sopot, Zakopane, Kazimierz nad Wisłą. Wiele z nich trzeba omijać w tak zwanym sezonie. Nieliczne zachowały rysy sprzed lat. Takie wizyty przeszłości w wiosennej scenografii są szczególnymi wyprawami w głąb siebie. Pozwalają na konfrontację z marzeniami i wizjami z młodości. Polecam wszystkim, którym nie są straszne namysł i samotność.

Budząca się przyroda potrafi sprawić, że męczące, nie dające spać obrazy przesuwają się na dalszy plan. Kadry wojny, nieszczęść, tragedii, krzywdzonych dzieci i zwierząt. Polityczne wybory, Trump, Ukraina, Gaza, żałoba po wielkich i małych. Wierzę w lecznicze możliwości wiosny, w jej siłę oczyszczenia mózgu z trujących odpadów historii i internetowego śmietnika. Jestem przekonana, że pod wpływem kwietniowego wiatru ciemne wyziewy tracą niszczącą moc. 

Wiosenna aura staje się lekarstwem na zło. Może tylko przez chwilę, ale przywraca proporcje, równowagę praw najważniejszych. Niech będzie jak życiodajny oddech. Zanim przyzwyczaimy się i przestaniemy zauważać. Zanim stanie się swoją dojrzałą wersją – latem i kolejnym ogniwem cyklu. Wtedy znowu zmierzymy się z rzeczywistością. Tymczasem trwajmy w tym, co daje nam skrzydła. Z wdzięcznością przyjmuję dar wiosny przyjazny szczęściu o różnych imionach. 

Agata Tuszyńska
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Agata Tuszyńska: Dar wiosny przyjmuję z zachwytem
Proszę czekać..
Zamknij