Głos o włos: 6 kobiet, „fryzury” Jagi Hupało i ważna akcja Fundacji Rak’n’Roll
Sześć odważnych kobiet, które przeszły lub przechodzą najcięższą życiową próbę – chorobę onkologiczną – stanęło przed obiektywem Andrzeja Świetlika. Na głowie mają misterne instalacje wykonane przez mistrzynię fryzjerstwa Jagę Hupało. Poruszający projekt to akcja Fundacji Rak’n’Roll, która głośno mówi o marginalizowanej potrzebie posiadania dobrej peruki w procesie dochodzenia do zdrowia. Dlaczego to tak ważne i jak możemy pomóc?
„Dla chorej kobiety największym cudem na głowie jest dobra peruka – daje moc do wychodzenia z raka!”, czytamy na stronie Fundacji Rak’n’Roll, która od 2009 roku zmienia schematy myślenia o chorobie nowotworowej. Jednym z jej filarów są akcje poprawiające jakość życia kobiet we wciąż marginalizowanym obszarze, jakim jest wygląd, a którego najważniejszym aspektem są właśnie włosy. Stąd m.in. akcja „Daj Włos!”, która od ponad dekady pozwalała Fundacji przekazywać potrzebującym peruki z naturalnych włosów (skorzystało z nich ponad 4 tys. kobiet). Dzięki postępowi w dziedzinie produkcji włosów syntetycznych – które w 2022 roku nie ustępują jakością tym naturalnym, a są dużo łatwiejsze w produkcji (nie trzeba czekać na darczyńcę) – Fundacja inicjuje kolejne działanie. Pod hasłem „Zbieram na włosy” pozyskuje fundusze na nowy rodzaj peruk. Z tej okazji Rak’n’Roll zaprosił do współpracy ekspertkę w temacie włosów, stylistkę i projektantkę, która swoją pracą „nadaje nowy kształt rzeczywistości, w widoczny sposób pozwalając ujawnić się osobowości” tych, którzy siadają u niej na fotelu – Jagę Hupało – oraz współtwórcę grupy artystycznej Łódź Kaliska, fotografa i znanego portrecistę Andrzeja Świetlika.
Mieć w końcu wiele na głowie
– Gorzej czułam się, widząc to, jak wyglądam w lustrze, niż jak rzeczywiście się czułam w trakcie leczenia – mówi Ola, która pozuje z „głową w chmurze” przypominającej perukę Marii Antoniny, jednak zrobioną z waty. To zdanie chyba najlepiej oddaje powagę sprawy, o którą walczy Fundacja – potrzeba „normalnego” wyglądu to ważny aspekt terapeutyczny, nie tylko w dochodzeniu do zdrowia w trakcie onkoterapii, ale przede wszystkim zdrowia psychicznego, które daje siły do przeciwstawiania się kolejnym, często wręcz niewyobrażalnym trudnościom. Dla wielu kobiet leczących się onkologicznie utrata włosów – atrybutu kobiecości – jest przeżyciem bardziej dotkliwym niż utrata piersi. – Peruka jest koniecznością życiową, ale też nową szansą na doświadczanie. Dobra fryzura (czy z włosów naturalnych, czy alternatywnych) sama w sobie jest terapią na wszystko – mówi Jaga Hupało. Co mówią stworzone przez nią konstrukcje? „Mam na głowie bierki, chciałabym mieć włosy”, „Robię, co mogę, ale sam widzisz, że nie jestem w stanie ułożyć fryzury z przedmiotów, które mam w domu – potrzebuję włosów”. Kampania szokuje, ale dzięki temu trafia głęboko do serca.
Bohaterki akcji „Zbieram na włosy” dostały zupełnie nową przestrzeń do podzielenia się skrajnymi doświadczeniami związanymi z koniecznością ścięcia lub utratą włosów: poczuciem odczłowieczenia i niekompletności, bycia na afiszu ze swoją chorobą, bezsilności i płaczu. Za motkami czy kartkami otwartej książki na głowie kryją się poruszające historie. – Szczególna jest dla mnie peruka z kory ze spaceru leśnego. Wśród natury zobaczyłam tę fryzurę gotową, czekała na mnie – zdradza artystka.
O włos od normalnego życia
Współczesny system opieki zdrowotnej w Polsce, tak jak w wielu innych obszarach, w kwestii wsparcia pacjentek chorych na raka pozostawia wiele do życzenia. W ramach leczenia na NFZ mogą one otrzymać jedynie 250 zł dofinansowania na zakup peruki, co stanowi około jednej piątej ceny peruki z włosów syntetycznych lub jednej dwudziestej ceny peruki z włosów naturalnych. Dla wielu jest to cel nieosiągalny lub konieczny do odłożenia w czasie. Środki pozyskane w akcji „Zbieram na włosy” pomagają go skrócić, doprowadzając do tego, że każda z kobiet zgłaszających się do fundacji może otrzymać nowe włosy już na początku swojej onkoterapii. – Możemy w tym miejscu podzielić się komentarzem pani, która otrzymała od nas perukę – mówi zaangażowany w kampanię Jacek Maciejewski, członek zarządu Fundacji Rak’n’Roll. – Mieszkam w małym miasteczku, tu ludzie znają się choćby z widzenia. Okropnie wstydziłam się współczujących spojrzeń i szeptanych komentarzy. Bałam się, że moje dzieci będą się mnie wstydziły, jak przyjdę po nie do szkoły w turbanie lub chustce. Peruka dała siłę nie musieć tłumaczyć każdemu, że nie, nie ścięłam moich długich włosów, że tak – zachorowałam i jestem w trakcie terapii. Chory już i tak ma pod górkę, a konfrontowanie się ze spojrzeniami i ciągłe opowiadanie o tym, dlaczego nie ma się włosów, tylko deprymuje i dobija psychicznie. Maciejewski podkreśla też, że dopóki włosy nie przestaną się kojarzyć wyłącznie z wyglądem, dopóki nie będziemy mówić, że właściwe leczenie to też objęcie opieką psychiki chorego, i dopóki nie będzie na to środków – dopóty wsparcie psychiczne pacjentów onkologicznych pozostanie na barkach ich bliskich oraz organizacji pacjenckich i pozarządowych.
Pomóż zebrać na włosy
Najbliższe dni, w których chętniej robimy coś dla innych, to idealny czas, by z empatią spojrzeć w kierunku osób borykających się z chorobami onkologicznymi. Często nie trzeba spoglądać daleko, bo to problem, który dotyczy coraz większej liczby osób w Polsce. Warto pomyśleć o siostrze, mamie, przyjaciółce, dziewczynie, żonie czy koleżance z pracy i w świątecznym geście wpłacić datek na peruki dla kobiet tracących włosy w wyniku chemioterapii. Szybkiej (zaledwie jednym kliknięciem) darowizny na akcję „Zbieram na włosy” można dokonać na stronie Fundacji: www.raknroll.pl/zbieramnawlosy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.