Ray Liotta nie żyje. Aktor znany z „Chłopców z ferajny” miał 67 lat. Odszedł 26 maja na Dominikanie, gdzie kręcił film „Dangerous Waters”. Zmarł we śnie. Przyczyna śmierci pozostaje nieznana.
Ray Liotta urodził się 18 grudnia 1954 roku w Newark w stanie New Jersey. Jako niemowlak został oddany do sierocińca. Został zaadoptowany, gdy miał sześć miesięcy. Studiował aktorstwo na Uniwersytecie Miami. Po studiach przeniósł się do Nowego Jorku. Na szklanym ekranie po raz pierwszy wystąpił w operze mydlanej „Inny świat” (1978-1981). Kinowy debiut nastąpił w 1983 roku, kiedy pojawił się w dramacie „Kobieta samotna”. Dzięki roli Raya Sinclaira w komediodramacie kryminalnym „Dzika namiętność” (1986) zdobył nominację do Złotego Globu.
Przełom w karierze Raya nastąpił w 1990 roku, kiedy wystąpił w kultowym dramacie Martina Scorsesego „Chłopcy z ferajny”. - Odkąd sięgam pamięcią, zawsze chciałem być gangsterem - mówił w wywiadach. Rola u boku Roberta De Niro i Joe Pesciego, przyniosła mu popularność i uznanie krytyków.
W filmografii ma jeszcze takie tytuły, jak „Hannibal”, „Blow”, „Pole marzeń”, „Wielki podryw”, „Historia małżeńska”, „Tożsamość”, „Revolver” czy „Cop Land”. Otrzymał statuetkę Emmy za najlepszy gościnny występ w serialu dramatycznym „Ostry dyżur” i nagrodę Film Independent za „Historię małżeńską”.
Przed śmiercią ukończył zdjęcia do filmu Elizabeth Banks „Cocaine Bear”, a także głośnego serialu Apple TV+ „Black Bird”. Miał wystąpić w filmie „The Substance” (tytuł roboczy) u boku Demi Moore i Margaret Qualley.
Był zaręczony z Jacy Nittolo. Pozostawił córkę Karsen Liottę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.