Znaleziono 0 artykułów
06.02.2022

Carolina Bartczak: Polka w Hollywood

Fot. Ben Cope

O tym, że chce zostać aktorką, zdecydowała na studiach. Wciąż nie wierzy, że jej szalone marzenie naprawdę się spełniło. Z aktorką Caroliną Bartczak rozmawiamy o jej miłości do polskiego kina, filmie „Moonfall” i pracy z Halle Berry.

Są aktorzy, którzy potrafią skutecznie zaskarbić sobie uwagę widza, nawet wcielając się w drugoplanową rolę. Tą zdolnością może pochwalić się Carolina Bartczak, kanadyjska aktorka o polskich korzeniach. Po gościnnych występach w takich produkcjach jak „Sekretne życie Marilyn Monroe”, „X-Men Apocalypse” i „Most Dangerous Game” wschodząca gwiazda otrzymała rolę w nowym thrillerze science-fiction „Moonfall”, gdzie wystąpiła u boku Halle Berry. Tylko nam opowiedziała o tym, jak córka polskich emigrantów znalazła się na planie z laureatką Oscara.

 

Między Polską a Kanadą

– Moi rodzice zdecydowali się wyjechać z Polski w czasie stanu wojennego. Przez kilka lat mieszkaliśmy w Niemczech, gdzie się urodziłam, by następnie przeprowadzić się do Kanady. Rodzice bardzo tęsknili za ojczyzną, dlatego w domu mówiliśmy po polsku. To był mój pierwszy język. Uwielbiałam jego brzmienie do tego stopnia, że przez pewien czas nie pozwalałam rodzicom mówić po angielsku w mojej obecności – śmieje się Bartczak. Przyszła aktorka dorastała w Kitchener, mieście położonym godzinę drogi od Toronto. I wcale nie marzyła o karierze w filmie: – Jako imigranci rodzice musieli ciężko pracować, żeby zbudować nasze życie od nowa. Dlatego namawiali nas, byśmy wybrali stabilne kariery, które zapewnią nam utrzymanie.

Fot. Ben Cope

Za namową rodziców Bartczak zaczęła studia z biochemii na Uniwersytecie w Toronto. Od początku jednak czuła, że to nie jest miejsce dla niej: – Byłam na drugim roku i umierałam z nudów. Aby oderwać się od nauki, poszłam z przyjaciółmi do kina na „Władcę Pierścieni”. Podczas seansu przyglądałam się aktorom i pomyślałam, że musieli się świetnie bawić na planie. Po wyjściu z kina wyobrażałam sobie siebie na ekranie. W pewnym momencie stwierdziłam: „Po co ja się tak męczę? Ja też chcę się dobrze bawić!” – wspomina. Gdy skończyła studia, postanowiła spróbować. Zapisała się na zajęcia aktorskie, zatrudniła agentkę i zaczęła dostawać pierwsze role.

Początkowo sceptyczni rodzice szybko stali się jej największymi fanami: – Na premierę mojego pierwszego filmu, w którym grałam małą rolę, mama zaprosiła wszystkich Polaków z okolicy. Razem wypełnili dwie sale kinowe

Na małym i wielkim ekranie

Jednym z ulubionych filmów Bartczak był „Tajemniczy ogród” Agnieszki Holland. Do dziś uwielbia kultowe serie fantasy pokroju „Władcy Pierścieni” i serie detektywistyczne w klimacie „Sherlocka”. Być może dlatego równie dobrze odnajduje się na małym i dużym ekranie, w dramatach i komediach. Jak przyznaje, ma szczególną słabość do kina fantasy i science fiction. Dlatego gdy dowiedziała się o castingu do „Moonfall”, od razu się zgłosiła.

W nowym filmie Rolanda Emmericha (eksperta od wypełnionych efektami specjalnymi produkcji, jak „Dzień Niepodległości”, „Gwiezdne wota” i „Pojutrze”) z niewyjaśnionych przyczyn Księżyc wypada z orbity i zagraża przyszłości Ziemi. Szefowa NASA Jo Fowler (Halle Berry), były astronauta Brian Harper (Patrick Wilson) i ekspert od pozaziemskich zjawisk Houseman (John Bradley, czyli Samwell Tarly z „Gry o tron”) odkrywają, że nadchodząca apokalipsa to sprawa tajemniczej siły zamieszkującej Księżyc. Bohaterowie decydują się na niebezpieczną misję, by uratować świat.

Carolina Bartczak w filmie „Moonfall” / Fot. materiały prasowe Monolith Film

Jednym z najbardziej wymagającym momentów na planie było... spotkanie z Halle Berry. – Już pierwszego dnia okazało się, że będziemy kręcić wspólną scenę. Zawsze podziwiałam Halle, dlatego gdy postawiono mnie naprzeciwko niej, nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Halle od razu weszła w rolę, a ja patrzyłam na nią, myśląc tylko o tym, że stoję naprzeciwko Halle Berry. Dopiero przy drugim ujęciu udało mi się skupić – śmieje się Bartczak.

Fot. Ben Cope

Dalsze plany

Gdy pytam Bartczak, czy pamięta moment, w którym zrozumiała, że jej marzenie się spełniło, przyznaje szczerze, że czasem musi się przekonywać, że to naprawdę się dzieje: – To specyficzny zawód, w którym nawet największe gwiazdy nie mają pewności, kiedy pojawi się następna rola. W momentach zwątpienia wydaje mi się, że jestem tylko nerdem udającym aktorkę.

Mimo to nie traci wiary w siebie i nie ma zamiaru rezygnować. Po zakończeniu zdjęć do „Moonfall” dała sobie chwilę na odpoczynek, ale niedługo wraca do pracy. Poza filmem fantasy ma również nadzieję wystąpić kiedyś w polskiej produkcji. – Polskie kino zawsze było obecne w naszym domu. Jednym z moich ulubionych filmów jest „Zimna wojna”, którą obejrzałam na festiwalu filmowym w Toronto. Film, a w szczególności występ Joanny Kulig, zrobił na mnie takie wrażenie, że po seansie nie mogłam wyjść z sali – mówi. – Polskie kino jest niezwykle szczere, potrafi mówić o trudach życia w autentyczny sposób.

Choć do Polski przyjeżdża raz na kilka lat, Bartczak marzy, by zjechać kraj od Bałtyku po Tatry. – Razem z chłopakiem planujemy taki wyjazd w przyszłym roku. Chciałabym lepiej poznać kraj moich rodziców, a być może również samą siebie.

Zdjęcia: Ben Cope
Stylizacja: Jordan Gross
Włosy: Gui Schoedler
Makijaż: Robert Bryan

Julia Właszczuk
  1. Ludzie
  2. Talenty
  3. Carolina Bartczak: Polka w Hollywood
Proszę czekać..
Zamknij