Ten film powstał z potrzeby głębszej analizy tego, co wywołuje w nas poczucie bezsilności wobec cierpienia – mówi Kasia Smutniak, która debiutuje w roli reżyserki .„Mur” To opowieść o wydarzeniach na granicy polsko-białoruskiej. Film znalazł się w oficjalnej selekcji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto (TIFF).
– Urodziłam się w 1979 roku, przed upadkiem muru berlińskiego. Temat murów i barier, które powstają w Europie, która zrodziła się, żeby mury obalać, wydał mi się ważny i interesujący. Mur na granicy jest tylko jednym z murów. Murem jest także Puszcza Białowieska, która jest murem naturalnym, bardzo trudnym do pokonania. – mówi Smutniak, która wydarzenia na polska-białoruskiej granicy śledzi z zaangażowaniem od lata 2021, kiedy w Usnarzu Górnym przez wiele tygodni służba graniczna przetrzymywała grupę uchodźców z Afganistanu.
Wkrótce po wybuchu kryzysu humanitarnego, jesienią 2021 roku Smutniak, współpracując z grupą polskich i włoskich aktywistów, nakręciła reportaż dla włoskiego programu Propaganda Live. Produkcja wywołała dyskusję we Włoszech, a reżyserka postanowiła iść za ciosem. W kolejnym roku realizuje dokument „Mur”, w którym skupia się na dwóch grupach – uchodźców oraz aktywistów.
Kasia Smutniak szczerze odnosi się do swoich polskich korzeni. – Zawsze byłam jedną nogą we Włoszech, a drugą w Polsce, której tak naprawdę nigdy nie opuściłam i która jest dla mnie bardzo ważna. Przynależę do tych dwóch krajów i ten aspekt, który przez lata czasami czułam jako ciężar, dał mi teraz możliwość spojrzenia na to co dzieje się w moim kraju z zewnętrznego punktu widzenia. I zajrzenia w głąb siebie i swojej historii, bo mam poczucie, że także ta osobista perspektywa pokazana w filmie może okazać się bliska wielu Polkom i Polakom - dodaje i przypomina, że stosunek Polaków do uchodźców, bywa bardzo różny.
– Część mojej rodziny pochodzi z Lubelszczyzny. Po wybuchu wojny w Ukrainie widziałam jak wielka pomoc była dawana uchodźcom z Ukrainy, co uważam za wspaniałą reakcję, ale w tym samym czasie, kilkadziesiąt kilometrów na północ, na granicy z Białorusią, umierali uchodźcy z innych krajów, także kobiety i dzieci. Ta różnica w podejściu do człowieka stała się murem niewidocznym, ale namacalnym – mówi reżyserka.
Kasia Smutniak na Festiwalu Filmowym w Toronto zadebiutuje jako reżyserka. Czekają ją nagrody i nominacje?
Kasia Smutniak do tej pory funkcjonowała w świecie filmowym jako polsko-włoska aktorka, znana z takich filmów, jak „Słodki koniec dnia” Jacka Borcucha, czy„Oni” Paolo Sorrentino. Była też wielokrotnie określana jako młodsza siostra Moniki Bellucci. Media zachwycały się jej wyrafinowanym stylem, a popularność przyniosła jej konsekwentna miłość do czerni i klasycznie interpretowanej kobiecości. Jej znakiem rozpoznawczym jest naturalne piękno, które promowała m.in. na jednej z pierwszych okładek „Vogue Polska” , w czerwcu 2018 roku.
Tym razem Kasia Smutniak staje po drugiej stronie kamery. Do „Muru” napisała scenariusz, zajęła się też reżyserią i razem z Domenico Procaccim i Laurą Paolucci wyprodukowała film. Wszystko wskazuje na to, że jej kariera zawodowa obiera zupełnie nowy kierunek. Jej debiutancki „Mur” po raz pierwszy zostanie pokazany na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto na początku września.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.