Skarb narodowy Włoch, człowiek renesansu, jeden z najbardziej wpływowych ludzi na świecie. W Gucci rozwijał modę inkluzywną, odpowiedzialną, pełną emocji. Alessandro Michele, który uczynił z Gucci najmodniejszą markę w branży, odchodzi z włoskiego domu mody. Łącznie spędził w nim 20 lat.
Niespełna siedem lat temu, po głośnym zwolnieniu Fridy Giannini ze stanowiska dyrektor kreatywnej Gucci, przyszłość marki rysowała się niewyraźnie. Mimo początkowych sukcesów projektantki luksusowe ubrania dla obrzydliwie bogatych właścicielek prywatnych odrzutowców z sezonu na sezon podobały się coraz mniej. Giannini zdawała się nie dostrzegać, że świat się zmieniał. Ceny rosły, a wpływy do budżetu malały. Włoski dom mody powoli podupadał, z resztą nie po raz pierwszy.
Podobne artykułyGucci i Harry Styles: Duet doskonałyNaomi Pike Epoka eksperymentów
Potęgę Gucci, skruszoną po rodzinnych niesnaskach, raz już odbudowano. W zasadzie odbudował ją Tom Ford, którego na stanowisku projektanta ready to wear marka zatrudniła w 1990 r. Chętnych do pracy we włoskim domu mody nie było wtedy wcale wielu, mało kto marzył o tym, żeby Gucci nosić, a co dopiero Gucci tworzyć. Ford był tą perspektywą zachwycony. Spakował się i razem z partnerem bez wahania przeniósł się z Nowego Jorku do Mediolanu. W firmie szybciutko awansował – przejmował kolejne linie, jedna po drugiej, aż w 1994 r. objął stery w marce. Jego projektowanie, ale i cały ociekający seksem świat wokół marki, który stworzył, zagwarantowały jej komercyjny sukces. Tom pracował po 18 godzin dziennie, siedem dni w tygodniu. Energię dawała mu wolność. Gdy zaczynał pracę, niewiele było do stracenia, więc nie bał się nawet najbardziej ryzykownych eksperymentów.
Inteligentny projektant miał też oko do współpracowników. Wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie jedna obsesja Forda. Obsesja, która ogarnęła zresztą wielu. Torebka bagietka Fendi z 1997 r., którą miała współtworzyć Giannini. Projektowała wtedy dla domu mody ready to wear, wkrótce awansowała na szefową działu akcesoriów i przyjęła do pracy Michelego, wcześniej projektanta dzianin w Les Copains. Ford, który chciał tworzyć przedmioty pożądania, ściągnął tę dwójkę do Gucci, a tym samym, choć sam w 2004 r. odszedł, by poświęcić się pracy pod własnym nazwiskiem, niejako wyreżyserował przyszłość włoskiej marki.
Nowy świat marki
Gdy Giannini zwolniono w 2015 r., mało kto znał nazwisko Michele. Alessandro zajmował się projektowaniem akcesoriów skórzanych, a z Giannini wyraźnie się nie lubił. Po zwolnieniu dyrektor kreatywnej zarząd Keringa poprosił go o przejęcie kontroli nad przygotowaniem pokazu męskiej kolekcji. Michele, zamiast dokończyć niemal gotowe dzieło Fridy, postanowił przygotować zupełnie nowe ubrania. W niecały tydzień. Michele miał biblijne wręcz ambicje – tak, jak bóg w siedem dni dokonał cudu stworzenia świata, on postanowił zbudować nowy świat Gucci.
Nie wiedziała o tym zgromadzona na pokazie publiczność. W widocznym napięciu tłum oczekiwał na rozpoczęcie show, a potem w zdumieniu przeglądał poruszające się po wybiegu sylwetki. Świat mody czegoś takiego wcześniej nie widział. Androgynicznych chłopców ubrał w garniturowe spodnie, berety, wyłożone futerkiem mokasyny i lejące bluzki z fontaziami, często uszyte z prześwitującej koronki. Pod koniec pokazu wyszedł na wybieg z resztą atelier. Michele to gracz zespołowy i totalny wrażliwiec. Podczas pokazu, na cześć mentora, puścił nawet piosenkę Toma Forda. Tych kilka symboli miało otwierać nową, ekscytującą erę.
Podobne artykułyGucci jesień-zima 2020-2021: Nic do ukryciaMichalina MurawskaCzłowiek renesansu
Po pokazie portal Style.com (dziś Vogue Runway) przepytał widzów z wrażeń. Nawet najbardziej wpływowi dziennikarze zdawali się powątpiewać w estetyczny eksperyment Alessandro. Krytykowali go za zbyt „młody” look i wieszczyli marną sprzedaż. Mylili się. Już kilka dni później Michele został mianowany dyrektorem kreatywnym marki, po kilku miesiącach nominowany do nagrody projektanta roku. Tytuł otrzymał, ale to tylko jeden z wielu. Szybko okrzyknięto go skarbem narodowym Italii, człowiekiem renesansu, wizjonerem świata mody i jednym z setki najbardziej wpływowych ludzi na świecie.
Michele z sezonu na sezon realizował własną wizję. Zupełnie odrzucił system pracy, który uprawiała Giannini. Zamiast co sezon szukać nowych inspiracji, rozwijał tylko jedną bardzo wyrazistą myśl – koncepcję mody indywidualnej, spektakularnej, inspirowanej przeszłością, ale dziwacznie współczesnej. Z sezonu na sezon nabierał odwagi. Kreacje z wybiegów inspirowane historią sztuki i metafizyką robiły się coraz bardziej barwne, coraz bardziej warstwowe i coraz bardziej wyraziste, unikatowe.
Uniwersum znaczeń
Gucci Michelego to nie tylko ubrania i akcesoria. To nawet bardziej niż za czasów Forda całe uniwersum – postaci, wartości i znaczeń. Od siedmiu lat nie ma miesiąca, żeby Gucci nie pojawiło się w nagłówkach. Michele to ogłaszał współpracę z raperami, to budował otwarte dla wszystkich ogrody, sprzedawał książki, ubierał Harry’ego Stylesa w tiulowe sukienki, wybiegi podpalał, zamieniał w szpital albo przenosił do katedry Westminsterskiej. To nie tylko działania pod publiczkę. Gucci widocznie zmierzało razem z nim w stronę mody odpowiedzialnej – dwa lata temu marka ogłosiła odejście od szybkiego kalendarza pokazów i redukcję sezonów do minimum. Michele budował przyszłość inkluzywną, burząc stereotypy na temat płci. To ciepły wrażliwiec, dusza towarzystwa i niezwykle uduchowiony intelektualista. Otwarty umysł równie chętnie chłonie tweety Grety Thunberg, co stare księgi włoskich poetów. To marzyciel jakich mało, interesują go pasja, codzienna radość życia i wszystko, co nowe. Działanie w zgodzie ze sobą zawsze było dla niego najważniejsze.
Być może właśnie dlatego po siedmiu latach na stanowisku dyrektora kreatywnego i dwudziestu, jakie łącznie spędził w Gucci, postanowił rozstać się z włoskim domem mody. W oświadczeniu nazwał markę swoją "rodziną z wyboru". I ogłosił, że pokaz kolekcji na wiosnę-lato 2023 był jego ostatnim.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.