Balmain jesień-zima 2020-2021: Francja elegancja
Gdy oglądamy pokaz kolekcji Oliviera Rousteinga, nasuwa się pytanie – czy to wspomnienie mody przełomu lat 80. i 90. XX wieku, czy przepowiednia na przełom lat 80. i 90. wieku XXI. Supermodelki – Helena Christensen, Esther Cañadas i Liya Kebede zaprezentowały zbroje luksusowej kobiety – bogato zdobione marynarki z podkreślonymi ramionami, cekinowe sukienki i najwyżej sięgające kozaki świata.
„Wonder Boy”, film dokumentalny o Olivierze Rousteingu, walczył wczoraj o Césara. Choć finalnie statuetki nie otrzymał, we Francji zrobił furorę. Dzięki niemu wszyscy fani Balmain i nie tylko dowiedzieli się, że dyrektor kreatywny paryskiego domu mody jest „w połowie Etiopczykiem, w połowie Somalijczykiem i stuprocentowym Francuzem”. Rousteing podkreśla, że doświadczenie dorastania w „najbardziej mieszczańskim mieście w kraju”, Bordeaux, w rodzinie adopcyjnej, ukształtowało go jako człowieka i projektanta. Wyobcowanie towarzyszyło mu, dopóki nie odkrył w sobie talentu do mody. Jako dziecko obserwował francuskie damy, marząc, żeby kiedyś należeć do elity. Dziś sam dyktuje Francuzkom, co znaczy być elegancką. Już od dawna nazywa swoje klientki (wśród nich wiele kobiet z pierwszych stron gazet – Kim Kardashian-West, Jennifer Lopez, czy Kylie Jenner) Balmain Army.
Armię wypuścił także na wybieg. Kolekcję na sezon jesień-zima 2020-2021 zaprezentowały m.in. supermodelki z przełomu mileniów: Esther Cañadas, Liya Kebede, Julia Stegner, Caroline Ribeiro, Erin Wasson i Helena Christensen. Casting był inkluzywny, otwarty, różnorodny. Bo od kiedy Rousteing odkrył, że wyobraźnia nie zna granic, postanowił dawać siłę wszystkim tym, którzy tak jak on we wczesnej młodości, mogą się czuć dyskryminowani.
W kolekcji łączyły się najbardziej francuskie z francuskich motywów. Sylwetka Jolie Madame nawiązywała oczywiście do fasonu stworzonego przez założyciela domu mody Balmain. Równie istotny był żakiet na sześć guzików. Ale w klasykę Rousteing wplątał kalejdoskop inspiracji – od peleryn w stylu jeździeckim, przez wzory arlekina, po nadruki jak z jedwabnych apaszek. Powstała sylwetka superbohaterki – wysokiej (obcasy sięgały nieba, a cholewki – połowy ud), smukłej, o wydłużonej sylwetce i mocno podkreślonych ramionach. Mogą się tak nosić zarówno przedstawicielki wyższych sfer, jak i zwyczajne dziewczyny. Egalitarny przekaz Oliviera jest też otwarty na siłę seksapilu. W ubraniach Balmain nie można pozostać niezauważonym. Może dlatego niektóre sylwetki – błyszczące, w odcieniach miedzi i złota, przypominające mundury – wyglądały, jak z dalekiej przyszłości. Mogłyby w nich chodzić wojownicze bohaterki „Gwiezdnych Wojen”.