Według niektórych naprawdę nazywa się Robin Gunningham, według innych Robert Banks, ale równie dobrze może być kimś zupełnie innym. Banksy, chyba najbardziej znany artysta streetartowy na świecie, w swoich malowanych szablonem pracach celnie krytykuje rzeczywistość. Staje po stronie uchodzców malując, ostatnio w Paryżu, Napoleona wzorowanego na słynnym portrecie Jacques-Louis Davida z małą modyfikacją. Cesarz jest okryty czerwoną chustą tak, by jego sylwetka stała się postacią imigranta. Artysta nie znosi bowiem populizmu i hipokryzji polityków. Przed Olimpiadą w Londynie w 2012 roku namalował sportowca, który zamiast oszczepem, rzuca pociskiem rakietowym. Banksy lubi też igrać z konwenansami, podrzucając swoje prace do muzeum. W British Museum zostawił kartkę z imitacją rysunku naskalnego, który przedstawiał postać pchającą wózek sklepowy. Tak samo jak lubi zmieniać wydźwięk popkulturowych symboli. W 2015 roku we współpracy z grupą artystów stworzył Dismaland, jak sam określił „rodzinny park rozrywki nieodpowiedni dla dzieci”.
W ostatni piątek zadrwił raz jeszcze. Tym razem ze snobistycznego świata sztuki. Jego praca „Girl With Balloon” została wystawiona na aukcji w nowojorskim Sotheby's. Zaraz po tym, jak osiągnęła rekordową dla artysty kwotę 1,4 miliona dolarów, wszystko wydarzyło się szybko. Po uderzeniu młotka oznaczającego koniec licytacji, rozległ się alarm, a grafika, przesuwając się w dół, została pocięta na drobne paski przez niszczarkę ukrytą w ramie.
Banksy podsumował wydarzenie, publikując zdjęcie na Instagramie z cynicznym opisem „Going, going, gone...”.
Jak dowiadujemy się z krótkiego filmu zamieszczonego przez artystę, to nie był nowy happening, ale forma zabezpieczenia pracy przed sprzedażą. Wszystko miało być przygotowane wiele lat wcześniej.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.