Białorusini i Białorusinki walczą z nierównym wrogiem – uzbrojonym, silnym, nieprzewidywalnym, autorytarnym reżimem. Mimo niewyobrażalnych trudności w Białorusi powstaje poruszająca moda i sztuka, która często wyrasta z lokalnych tradycji. Zanim zapanuje tam wolność, warto wirtualnie przekonać się, co robią białoruscy artyści i artystki.
Tanya Tur: W kolekcjach czerpie z białoruskiej natury i kultury
Tanya Tur, absolwentka Witebskiego Państwowego Uniwersytetu Technicznego, urodziła się w miasteczku Wysokie, w najdalej wysuniętym na zachód zakątku Białorusi. – Wszystko się tu z sobą miesza: katolicyzm z prawosławiem, język polski z białoruskim, rozmaite tradycje i kultury. Na moją twórczość wpłynęła też bliskość natury. O moich autorskich, wykonanych ręcznie ubraniach mówię „Turza odzież” – opowiada Tanya. Przymiotnik turza, odnosi się nie tylko do nazwiska projektantki, ale też do tura, wymarłego w XVII w. ssaka przypominającego żubra.
Głowy koni, kroje à la chłopski ubiór, bure skarpety przewiązane sznurem, elementy ludowego haute couture, patchworkowe płaszcze przypominające babcine kapy, kapoty, kufajki, czapy. Tanya czerpie z lokalnej natury i kultury, a także z krajobrazów postsowieckich miast. Jeden z płaszczy pokazała na tle pomnika Stalina w Brześciu. Wyhaftowała na nim biegnące lekkoatletki, motyw z obrazu radzieckiego artysty Aleksandra Dejneki. Stylowa torba zrobiona jest z oldskulowego dywanu. W kolekcjach widać też wpływ starodawnych zabawek, zwierząt żyjących w zagrodach i roślin z białoruskich sadów.
– Czerpię z białoruskiego dziedzictwa i tradycji moich dziadków, bo nie chcę utracić korzeni i tożsamości. W rysunkach, dekoracjach domów czy haftach tworzących styl życia naszych przodków tkwi swoisty kod narodu. Niestety aktualna sytuacja mu nie służy. Wierzę jednak, że to, co na nas spadło, skończy się. Ludzie przestaną żyć w strachu, wrócą do domów, będą wolni. Wierzę, że wreszcie zobaczę i przytulę brata nie w więzieniu, ale na wolności – mówi Tanya Tur.
Masha Maroz: W poszukiwaniu matczyzny
Masha Maroz urodziła się w graniczącym z Polską Brześciu, mieście, w którym znajduje się jeden z najbardziej niezwykłych europejskich pomników – monumentalne, figuratywne „Pragnienie” i na wpół abstrakcyjne, ogromne „Męstwo”.
Artystka mieszka w Mińsku, jest artystką, projektantką, etnografką. Jej Instagram @past__perfect__ to fascynująca podróż w głąb białoruskich kultur ludowych. Pokazuje na nim tkaniny, ubiory, architekturę i wyposażenie wnętrz. Kroje i kunszt wykonania wiejskich strojów przewyższają czasem wybiegowy haute couture, a desenie przypominają sztukę abstrakcyjną.
Masha Maroz ukończyła mińską Białoruską Państwową Akademię Sztuk, studiowała na wydziale kostiumu i tkaniny, później tam wykładała. W 2020 r. zrezygnowała z pracy z powodów politycznych. Tworzyła też kostiumy dla Narodowego Akademickiego Teatru Wielkiego Opery i Baletu Republiki Białorusi. Dziś projektuje wykonywane ręcznie obiekty i dodatki. Inspirowaną sztuką ludową, ale bardzo nowoczesną biżuterię oraz rzeźby Maszy zobaczycie na @mashamaroz.studio.
„Długa droga do domu”, jedna z jej ostatnich instalacji, opowiada o poszukiwaniu wolnej, dostatniej matczyzny, w której marzenia o domu pokrywają się z jego realnym kształtem. Estetyka obiektu nawiązuje do poleskiej chaty i toczącego się w niej życia. Sztuka Mashy Maroz, podobnie jak twórczość Tanyi Tur, łączy to, co tradycyjne, archaiczne z tym, co współczesne i awangardowe. Pradawna energia pędzi ku przyszłości. Masha uwielbia Polesie. Tradycje i sztuka regionu są dla niej przepastnym źródłem inspiracji. – Polesie to coś w rodzaju warowni, w której sprzeczności, takie jak mitologia i racjonalizm, chrześcijaństwo i pogaństwo, przestają ze sobą walczyć i tworzą razem coś pięknego – tłumaczy.
O sytuacji w Białorusi trudno jej mówić. – To horror. Rozpacz, ból, bezsilność, wściekłość, strach, niepewność, niepokój. I tak codziennie. Bicia, prześladowania, uprowadzenia, morderstwa, upokorzenie moralne, kłamstwa. I tak codziennie… Ale jest też druga strona: solidarność, prawda, duch mocny jak stal, światło i nadzieja. Wszystko się kiedyś kończy. Dobro triumfuje nad złem.
Irina Jigilo: Uwielbia brzydką piękność Białorusi
Fotografka Irina Jigilo urodziła się w 1990 r. na białoruskim Polesiu. – Do 13. roku życia mieszkałam na wsi, w której prawie wszyscy mieli takie samo nazwisko, jak ja – opowiada. W wieku 17 lat przeprowadziła się do Mińska i została dyplomowaną nauczycielką języka francuskiego, którego nigdy jednak nie uczyła. Pracowała w branży reklamowej i PR. Przez trzy lata mieszkała w Warszawie. W zeszłym roku wróciła do Białorusi, by, jak mówi: – Walczyć u boku Białorusinów przeciwko rządzącemu od 26 lat dyktatorowi, który choć przegrał wybory, to odmówił złożenia urzędu. Teraz mieszkam w Mińsku, ale tak jak wielu innych, najprawdopodobniej będę musiała opuścić kraj. Sytuacja staje się coraz trudniejsza.
Zdjęcia Iriny łączą fotografię mody z reportażem z miasta, ulicznego protestu, imprezy czy spotkania w domu. Bohaterowie i bohaterki przypominają modeli i modelki. Mińsk też jest na nich piękny. Ujęcia Iriny powstają często przypadkowo. Artystka fotografuje z ukrycia lub pod wpływem chwili. – Jestem wielką fanką Białorusi. Uwielbiam jej estetykę. Jej brzydka piękność jest częścią mnie. Mieszkają tu też moi przyjaciele m.in. Masha Maroz – podkreśla.
Random Rebels: Streetwearowa marka oddaje hołd zbuntowanym Białorusinom
Acid Topser to pseudonim twórcy streetwearowej marki Random Rebels. Urodził się w mieście Żodzino niedaleko Mińska. Miejscowość słynie z produkcji samochodów ciężarowych BiełAZ. W maju przeprowadził się do Moskwy i podzielił los wielu osób z Białorusi, które musiały opuścić kraju, nie tylko z powodu represji, ale też po to, by swobodnie żyć i tworzyć.
Podobne artykułyBiałoruscy artyści przeciw propagandzie władzyJanusz Noniewicz Nazwa Random Rebels, czyli Przypadkowi Buntownicy, opisuje również sytuację młodych Białorusinów i Białorusinek, którzy chcieli korzystać z wolności, mody, muzyki i sztuki, a reżim skazał ich jednak na los buntowników. W projektach Acida powracają uliczne kroje, nadruki w komiksowym, kreskówkowym, emotikonowym stylu i mocne, ironiczne, dekadenckie hasła, np. „Fuck the World”, „Internet Made Me Violent For No Reason” czy „Belarus is a Grapefruit”. Powstają w dwóch liniach: tworzonej od zera Random Rebels i robionej metodą upcyklingu Ugly Jacket Cqompany.
Random Rebels to tylko jedna z aktywności Topsera, który poza tym fotografuje, robi filmy, graffiti, grafikę, malarstwo i trójwymiarowe skany. Zobaczycie je na profilach @acidtopser i @randombedroom.
Yanina Voronova: Piękno Białorusi to utalentowani i odważni ludzie
Cyfrowy surrealizm, cukierkowe zamglenie charakterystyczne dla teledysków z lat 80., manieryczno-demoniczne pozy, makijaż, który przeistacza się w mutacje. Urodzona w Witebska, ale mieszkająca w Mińsku Yanina Voronova spokojnie mogłaby robić kampanie reklamowe Balenciagi.
Fotografią mody zajmuje się od 15. roku życia. Jednym z najciekawszych projektów Voronovej jest kalendarz na 2021 r. Każdy miesiąc przedstawia odrealnione modowe zdjęcie stworzone wspólnie z jej ulubioną stylistką Sashą Lagutiną (@la.gutina) i artystą, twórcą ubrań @the_future_klass. Kalendarz zobaczyć można na @asskorbik.
Internetowa, fantastyczna estetyka Voronovej czerpie, podobnie jak literatura Adama Mickiewicza, z dawnych tradycji ukształtowanych na terenach Białorusi. – Inspiruje mnie historia i opowieści ludowe, mity o jeziorach i starych miasteczkach. Uwielbiam odwiedzać zamki i odkrywać historie ich dawnych gospodarzy. Jednak piękno Białorusi tworzą przede wszystkim utalentowani, odważni i silni ludzie – mówi Yanina.
Tasha Katsuba: Jej ubrania opowiadają o rewolucji
Oglądanie pracy Tashy Katsuby jest niezapomnianym przeżyciem. To artystka tworząca m.in. kostiumy – @katsuba.clothes i @tashakatsuba. W jej projektach dominuje czerń i biel, pojawia się też rewolucyjna czerwień i dekonstruujący róż. Wiele z nich nawiązuje do mundurów i outfitów kibiców oraz chuliganów.
Cechy płciowe są w nich zatarte albo pomieszane. Ubrania Katsuby przypominają uniformy noszone w trakcie duchowych praktyk lub walki. Jej broń uszyta jest z wełny. Policyjne pałki i kajdanki zrobiła z delikatnej, ciepłej, różowej tkaniny przypominającej polar. Ozdobione cyrkoniami i koralikami karabiny i sztylety z włóczki można sobie łatwo wyobrazić na Met Gali, gdyby tylko zaplanowano ją pod hasłem „Wojna” albo „Rewolucja”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.