Znaleziono 0 artykułów
22.12.2022

Czy jestem złym dzieckiem, skoro nie jadę do domu na święta?

22.12.2022
Fot. Getty Images

Co roku czułam, że dwugodzinna podróż samochodem, a później dni z rodzicami to wysiłek na miarę przebiegnięcia maratonu. W tym roku nie mam na to siły i mówię pas – opowiada Agata. Ma 34 lata i po raz pierwszy nie będzie spędzać świąt z rodziną.

W tym roku nie pojedziesz do domu na święta?

Nie pojadę. I odkąd podjęłam tę decyzję, a później ogłosiłam rodzinie, czuję wielką ulgę. 

Porzuciłam oczekiwania. Znów zaczęłam być spójna, w jakiś sposób potwierdziłam sama przed sobą, że jestem dorosła i postępuję zgodnie z moimi wartościami. Jeśli święta z rodziną mają być powodem stresu, który nie pozwala mi spać, to sytuacja jest chora. Trzeba to powiedzieć głośno, a później wspólnie zacząć pracować. Jeśli okaże się, że nie ma takiej woli, rozstać się. Jak w związku.

Fot. Getty Images

Opowiedz, co się stało.

W zasadzie nic nowego. Moja rodzina jest bardzo tradycyjna. Właściwie od okresu dojrzewania nie akceptuje moich wyborów życiowych. Najpierw problemem był wegetarianizm i studia artystyczne, które uznano za ucieczkę od dorosłości. Później moje miłości, bo jestem biseksualna, z czym się nie kryję. W pewnym momencie pojawiła się kwestia tego, że nie mam dzieci i nie planuję. A teraz właściwie wszystko jest problemem – poglądy na sprawy polityczne i społeczne. 

W największym skrócie – mam łatkę czarnej owcy i zaczynam być tym faktem naprawdę zmęczona, zwłaszcza że przed chwilą obchodziłam 34. urodziny i po rocznej terapii odstawiłam lekarstwa psychotropowe, bo chorowałam na depresję. W tym momencie życia staję na nogi, ale nie czuję się dostatecznie silna, żeby spotkać się z chłodną i oceniającą rodziną, która otwarcie mówi mi, że na przykład nie życzy sobie w domu mojej dziewczyny, z którą jestem od pięciu lat.

Czy to pierwszy raz, kiedy nie pojedziesz na święta?

Nie, już kilka razy ominęłam Wielkanoc, ale zasłaniałam się pretekstami – Erazmus za granicą i drogie bilety, złamana ręka, jakieś przeziębienie. Tym razem powiedziałam wprost – nie przyjadę, bo czuję się urażona sposobem traktowania mojej osoby. Nie czuję się z wami dobrze ani bezpiecznie. Mam dość. 

Fot. Getty Images

I jaka była reakcja?

Powiedziałam to spokojnie, bez emocji, na zasadzie obwieszczenia. Ale rodzina uznała, że to wybryk. Po kilkudniowej ciszy pojawił się ostrzał sms-ów od brata, żebym się „nie wygłupiała”, że „histeryzuję” i „jak zwykle robię wokół siebie zamieszanie”. Zapytałam go, czy nie rozumie, że w ten sposób odbiera mi godność, nie jestem małym dzieckiem, tylko dorosłą kobietą i nie godzę się na sposób traktowania, jaki od lat przyjęła moja rodzina. Napisał tylko, że będę miała rodziców na sumieniu, że są starzy i już się nie zmienią.

Czyli w pewien sposób przyznał ci rację.

Może, ale jednocześnie obciążył mnie odpowiedzialnością za ich samopoczucie w te święta. A ja nie czuję się winna, uważam, że to prosta konsekwencja ich wieloletnich działań i zaniedbań. Znalazłam się w miejscu, w którym uważam, że moim obowiązkiem jest przede wszystkim troska o własne zdrowie psychiczne. Skoro nie potrafię uszczęśliwić swoich rodziców, mówię pas.

I nie robię tego impulsywnie. Nie zrywam kontaktu, szukam innej formuły, która nie byłaby tak bolesna.

Czy tak się da?

Nie wiem, próbuję. Na przykład rozmawiam z mamą przez telefon mniej więcej raz w tygodniu, z ojcem wymieniam e-maile. Kupiłam im prezenty świąteczne – książki, do których wpisałam dedykacje. Nic wielkiego, ale zaangażowałam się. Zamierzam wysłać je kurierem. 

Chcę wyraźnie zaznaczyć, że nie przyjmuję schematu obrażonej nastolatki, która ucieka z domu na złość rodzicom i czeka zapłakana. Mam swoje życie – partnerkę, przyjaciół, znajomych. W tym momencie to oni są moją bezpieczną przystanią i z nimi chcę świętować. Bo tak się składa, że bardzo lubię święta.

Co zamierzasz robić?

W wigilię idę na kameralną rodzinną kolację do mamy mojej dziewczyny, później, już wieczorem, odwiedzimy przyjaciół. W pierwszy dzień świąt wpadną do nas goście i to jest wydarzenie, bo pomysły na obiad i składniki kompletuję od tygodnia. 26 grudnia zamierzam spać i leniuchować w piżamie. Nic wyjątkowego. Powiedziałabym, banał.

Czy w wigilię zadzwonisz z życzeniami do domu?

Myślę, że tak. Choć nie jestem pewna, czy ten telefon zostanie odebrany.

Fot. Getty Images

Ale oddzwonią?

Mam nadzieję. I w głębi duszy bardzo liczę, że wtedy zaczniemy rozmawiać.

O tej rozmowie marzę od lat. Myślę o niej, jak o scenie filmowej – mama w kuchni ze słuchawką w ręku, na głośnomówiącym. Ojciec gdzieś z boku, bardziej słucha, niż mówi, ale w pewnym momencie bierze telefon do ręki i pyta, co słychać i jak spędziłam czas. I zaprasza mnie z partnerką na Wielkanoc. Takie niby nic, a w mojej rodzinie ruchy sejsmiczne. Ciepłe emocje i empatia. Może to naiwne, ale to byłby mój świąteczny happy end.

Basia Czyżewska
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Czy jestem złym dzieckiem, skoro nie jadę do domu na święta?
Proszę czekać..
Zamknij