Dobry sen to jeden z podstawowych czynników wpływających na nasz dobrostan i wiemy to nie od dziś. Jednak na TikToku od niedawna panuje obsesja na jego punkcie. Czy faktycznie da się poprawić jakość snu dzięki tiktokowym metodom?
Bezsenność, deficyt snu, ale i spanie za długo mogą mieć ogromny wpływ na naszą codzienność, samopoczucie, efektywność w pracy, kreatywność, koncentrację, a przede wszystkim na nasze zdrowie, w tym zdrowie psychiczne. W świecie niebieskich ekranów i revenge bedtime procrastination trudno jednak o dobry sen, choć wiemy coraz lepiej, jak bardzo jest ważny. Od niedawna nawet na TikToku panuje dosłownie obsesja na punkcie dobrego snu i poprawy jego jakości.
Czym jest sleepmaxxing – nowy trend z Tiktoka?
Na TikToku coraz większą popularnością cieszy się hasło „sleepmaxxing”, które oznacza poprawę snu, dbanie o jego jak najwyższą jakość na różne sposoby, spanie tak, by się faktycznie wyspać. Jak to zrobić? Według tiktokerek i tiktokerów pomocne będą trendy takie jak morning shed czy sleepy girl mocktail (zwłaszcza że to dziewczyny są wiecznie niewyspane i potrzebują więcej snu niż mężczyźni).
Według dr Seety Shah, doradczyni ds. snu, sleepmaxxing odnosi się do praktyki optymalizacji snu w jak największym stopniu, często poprzez skupienie się na poprawie zarówno jego ilości, jak i jakości. Polega ona na wykorzystaniu różnych technik, rutyn, a nawet gadżetów, aby zapewnić bardziej spokojny, głębszy i dłuższy sen. Ekspertka na łamach brytyjskiej edycji magazynu „Glamour” tłumaczy, że sleepmaxxing może obejmować zmiany stylu życia, takie jak dostosowanie środowiska snu, przestrzeganie ścisłych harmonogramów snu, sen polifazowy, spanie między 22 a 6 lub wprowadzenie do swojej wieczornej rutyny uspokajających praktyk, takich jak medytacja, herbaty ziołowe, przyjmowanie melatoniny lub korzystanie z aplikacji poprawiających sen. Można się w tym wszystkim pogubić.
Zalety sleepmaxxingu, czyli dlaczego warto zawalczyć o lepszy sen
Według TikToka priorytetowe potraktowanie snu odbije się korzystnie na całym naszym życiu. Dr Seeta Shah przyznaje, że tym, co dobre w nowym trendzie, jest to, że promuje on lepszy sen, co jest kluczowe dla ogólnego zdrowia i dobrego samopoczucia. Dzięki temu, że jesteśmy wyspani, mamy zwykle lepszy nastrój, wyregulowane emocje, lepiej radzimy sobie ze stresem, poprawia się nasza pamięć i koncentracja, zmniejsza się poziom lęku. Wyspani mamy też więcej energii, by podejmować wysiłek fizyczny, poprawia się nasze libido. Wysypiając się, dbamy o układ odpornościowy i hormonalny, zmniejszamy ryzyko chorób cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca czy choroby sera.
Poprawianie jakości snu dzięki metodom z TikToka. Czy to na pewno bezpieczny trend?
Wydaje się, że jesteśmy obecnie, przynajmniej sądząc po TikToku i innych mediach społecznościowych, w epoce optymalizacji snu. Czy więc najgorętszy trend wellness tego roku, polegający na poprawie jakości snu, może być niepokojący? Czy ma same zalety, skoro podkreśla wagę snu? Przyznam, że kiedy czytam o tych wszystkich metodach, bezalkoholowych koktajlach i rytuałach albo kupowaniu odpowiednio ciężkich kołder obciążeniowych, czuję się zmęczona. Ale też winna, że mój sen nie jest wystarczająco dobry. Sleepmaxxing na razie wpływa negatywnie na moje samopoczucie. Oczywiście nocny wypoczynek jest priorytetem, ale w zabieganym świecie wydaje mi się trudne, by się do niego idealnie przygotować i wycisnąć go jak cytrynę. Wietrzenie sypialni przed spaniem i położenie na oczach lawendowej poduszeczki, która pomaga mi szybciej zasnąć, to jedyne, na co mnie obecnie stać. Czy powinnam martwić się o swój sen?
– Nadmierne skupianie się na perfekcyjnym śnie może prowadzić do stresu lub lęku, które paradoksalnie mogą zaburzyć sen, zamiast go poprawić. Ten stan jest czasami określany jako „ortosomnia” – obsesja na punkcie osiągnięcia idealnego snu – mówi dr Seeta Shah. Niektóre z gadżetów, które teoretycznie powinny nam pomóc w zasypianiu czy monitorować to, jak śpimy, mogą paradoksalnie powodować zakłócenia w naszym nocnym odpoczynku. Sleepmaxxing może więc szkodzić, powodować frustrację czy stres, zwłaszcza jeśli cierpimy na bezsenność. Według Sleep Foundation nie ma dokładnych wytycznych dotyczących ilości głębokiego snu, jakiej potrzebuje dana osoba. Poza tym jest to coś, co mózg „samoczynnie optymalizuje” w sposób naturalny, przechodząc przez każdą fazę snu od czterech do sześciu razy każdej nocy. – Nasz mózg musi czuć, że świat jest bezpieczny i pewny, a nie, że pora snu to początek wyścigu – zauważa Wendy Troxel, licencjonowana psycholog kliniczna, ekspertka w zakresie medycyny snu.
Jak mieć dobry sen?
Dr Seeta Shah mówi, że wiele osób, zwłaszcza z młodszych pokoleń, jest coraz bardziej świadomych znaczenia troski o siebie i swoje zdrowie psychiczne, a sen jest podstawowym aspektem, który ma na nie wpływ. Wydaje się więc, że to dobrze, iż influencerzy mówią o znaczeniu snu. Często przy tym dzielą się wskazówkami na temat tego, co działa u nich, jak wygląda ich rutyna. Należy jednak wziąć pod uwagę to, że aby poprawić swój sen, trzeba poznać swoje indywidualne potrzeby i możliwości. Można się zainspirować, spróbować cudzych metod, ale tych, które wydają się bezpieczne i dopasowane do naszego stylu życia. I oczywiście, jak w moim przypadku, bycie bombardowanym treściami o jakościowym, doskonałym śnie może niestety wpędzać w poczucie winy. Warto brać też poprawkę na to, że twórcy treści w sieci często polecają preparaty czy gadżety w ramach nieoznaczonej reklamy. Najlepszą metodą, by zadbać o swój sen, byłoby przeanalizowanie swojego trybu życia i wieczornych nawyków, a następnie konsultacja u specjalisty czy nawet lekarza pierwszego kontaktu, jeśli chodzimy niewyspani. Jeśli zaś budzimy się rano wypoczęci i pełni energii, być może nie musimy sobie zaprzątać głowy tym, że nasz sen nie jest perfekcyjny. Bo sen doskonały to pewien ideał, który po prostu nie istnieje. Warto do niego dążyć, ale nie za wszelką cenę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.