Zwolennicy Kamali Harris w noc wyborczą spotkali się na jej macierzystym uniwersytecie
Kampania wyborcza Kamali Harris, która ubiegała się o stanowisko prezydentki Stanów Zjednoczonych, zakończyła się na jej macierzystej uczelni, Howard University. Niemal do ostatniej chwili jej zwolennicy nie tracili nadziei na zwycięstwo.
Kampania prezydencka Kamali Harris zakończyła się tańcem. Na dziedzińcu Howard University, który wiceprezydentka Stanów Zjednoczonych ukończyła w 1986 roku, muzyka rozbrzmiała pół godziny po tym, jak zamknięto pierwsze lokale wyborcze. Przedstawicielki stowarzyszenia Alpha Kappa Alpha, którego członkinią była Harris, ubrane w sukienki, szale i marynarki w charakterystycznych dla nich odcieniach różu i zieleni, rozpoczęły wspólny taniec.
Na Howard University, gdzie studiowała Kamala Harris, spotkali się jej zwolennicy
Siwowłose absolwentki tańczyły ramię w ramię ze studentkami. Zaczęli do nich dołączać mężczyźni. Taniec spacerowy miał stanowić zarówno hołd dla Harris, członkini zespołów tanecznych od czasów licealnych, jak i celebrację wielu przenikających się społeczności, do których należy. Dorosłe życie wiceprezydentki zaczęło się na Uniwersytecie Howarda. Powrót jej kampanii do tego właśnie miejsca w ostatnich godzinach wyborów był niczym powrót do domu.
Wspólnotowość prezentowana przez członkinie stowarzyszenia nadała ton wydarzeniu zorganizowanemu przez komitet wyborczy Harris w wieczór wyborczy. Nawet wtedy, gdy zgromadzeni robili się coraz poważniejsi ze względu na napływające wiadomości o tym, że to Donald Trump zwyciężył w wielu kluczowych stanach na wyborczej mapie oraz zdobył większość głosów elektorskich. Wcześniej, gdy wyborcy wychodzili z lokali wyborczych, nastroje panujące w Waszyngtonie były optymistyczne, choć powściągliwe. W dzielnicy Adams Morgan pewien człowiek na rowerze, do którego przyczepione miał głośniki, grał głośno kampanijny hymn Harris, utwór „Freedom” Beyoncé. W Logan Circle, starsza, podpierająca się laską kobieta, dała pomalować sobie włosy jasnoniebieską farbą w spreju.
Wyłożony czerwoną cegłą dziedziniec Uniwersytetu Howarda, prawdopodobnie najbardziej legendarnego z wszystkich historycznie czarnych college’ów i uniwersytetów, został przystrojony jaskrawymi liśćmi klonowymi i dwiema ogromnymi amerykańskimi flagami. O godzinie 20 Damaris Moore, Miss Uniwersytetu Howarda, z lśniącą tiarą na głowie zaśpiewała hymn narodowy, a uniwersytecki chór gospel wykonał utwór „Lift Every Voice and Sing” i „Oh Happy Day.” – Jest tu wiele naszych koleżanek i kolegów z roku, jesteśmy bardzo podekscytowani – mówiła Portia Wenze-Danley, która studiowała z Harris. Miała na sobie błyszczącą srebrną marynarkę, koszulę z cekinowym „H” i kapelusz. – Kamala miała marzenie, za którym podążała, a teraz wróciła do domu – mówiła.
W czasie kampanii wyborczej Kamala Harris broniła praw mniejszości atakowanych przez Donalda Trumpa
Kampania prezydencka Harris rozpoczęła się, zupełnie niespodziewanie, zaledwie trzy miesiące wcześniej, przy stole w jadalni wiceprezydentki. Od nadziei i wielu modlitw. W ostatecznym rozrachunku w kampanii tej pobito rekord wysokości zebranych środków oraz, według niektórych szacunków, liczby zarejestrowanych wyborców. Jednak jej najważniejszym sukcesem był chyba jej ton i wydźwięk – pewność siebie i poczucie stabilizacji, z jaką się rozpoczęła i toczyła później, oraz optymizm, który zdołała wywołać w tym przerażającym i nerwowym roku.
Trinity Nevette, która ukończyła studia na Uniwersytecie Howarda w zeszłym roku, opisała zgromadzenie wyborcze jako moment dla wszystkich „czarnych dziewczynek”. Gdy cztery lata wcześniej Harris startowała u boku Joego Bidena, trwała pandemia, więc spotkań wyborczych tego typu zabrało.
Tłum zebrany w listopadzie 2024 roku na dziedzińcu przeciwstawił się rządom „Make America Great Again”. Rodrigo Heng-Lehtinen, dyrektor wykonawczy A4TE Education Fund, grupy działającej na rzecz równości osób trans, przedwcześnie widział w Harris liderkę ruchu mającego obalić tak zwaną „panic defense” („to straszne prawo głoszące, że jeśli zaatakujesz, a nawet zamordujesz osobę transpłciową, możesz starać się zrzucić ten fakt na to, że zostałeś spłoszony lub przestraszony tym, że jest to ktoś trans”). – Trump atakował transpłciowych Amerykanów w swoich reklamach. To samo robił też z imigrantami. Stara się wybierać nierozumiane przez innych mniejszości jako kozły ofiarne – mówi Heng-Lehtinen.
I choć kampania Harris strategicznie, z ostrożnością podchodziła do faktu, że byłaby w wielu kwestiach pierwsza – jako pierwsza kobieta pełniąca funkcję prezydenta oraz pierwsza osoba na tym stanowisku, której oboje rodzice mieli kolor skóry inny niż biały – tłum zebrany na Uniwersytecie Howarda wiedział, że jej prezydentura przełamywałaby bariery. – Przez całe życie obserwowałam kobiety, silne kobiety, walczące o wszystkie te prawa, z których korzystałam – mówiła Katherine Cheng, która przyleciała z Seattle, by uczestniczyć w tym wieczorze. – Naprawdę mam nadzieję, że głos zabiorą kobiety, które nie zagłosowały na Hillary Clinton, oraz zwolenniczki partii republikańskiej, bo zagrożone są również ich prawa. -Te wybory będą kształtowały naszą przyszłość Mogą uratować naszą demokrację i wszystkie prawa, o które walczyli wszyscy ci ludzie przez ponad sto lat. A możemy też je stracimy – mówiła.
W późnych godzinach wieczornych zwycięstwo Donalda Trumna wydawało się już przesądzone
Pierwsza porcja danych z wyborów nadeszła o godzinie 20 za pośrednictwem telewizji CNN i została wyświetlona na wielkich ekranach rozstawionych na dziedzińcu. Harris prowadziła w Karolinie Północnej – kampus wypełniły wielkie owacje – natomiast Trump wysunął się na prowadzenie w Georgii. O 21:30 ogłoszono pierwsze wyraźne zwycięstwa Harris, ale reszta mapy stawała się coraz bardziej niewyraźna. W Pensylwanii – stanie kluczowym dla strategii elektorskiej Demokratów, podobnie jak w Michigan i Wisconsin – prowadziła Harris, jednak mogło się to jeszcze zmienić. O godzinie 22:15 wiwaty towarzyszące ogłoszeniu jej wygranej w Kolorado wydawały się już wymuszone. Chwilę po 23 telewizja CNN przekazała, że tej nocy jej komitet wyborczy nie ma w planach ogłoszenia werdyktu. Trzymane w dłoniach uczestników flagi, którymi wymachiwali oni na całym dziedzińcu, trzymano już bardziej niepewnie. Przypominało to podświadome opuszczenie ich do połowy masztu.
20-letnia studentka Uniwersytetu George’a Washingtona, Marianna Pecora, stała na skraju dziedzińca, ubrana w bluzkę w paski i skórzaną kurtkę, wysyłając tweety ze swojego telefonu. Była to dyrektorka ds. komunikacji organizacji Voters of Tomorrow mobilizującej wyborców, której działania nakierowane są na generację Z. Według raportowanych przez nią danych w ostatnich miesiącach nawiązała kontakt z ponad 32 milionami wyborców. – Gdy Donald Trump został wybrany, miałam 13 lat – jako pokolenie walczymy z tym przez całe nasze polityczne życie. Pecora dorastała w San Diego jako córka imigranta z Tijuany.– Zawsze, gdy generacja Z miała okazję zagłosować, stawaliśmy na wysokości zadania.
Podczas gdy liczby przedstawiane tej nocy powoli przechylały szalę zwycięstwa na korzyść Trumpa, młodsi wyborcy poczuli zawód. – Było nam trudno przyjąć takie wyniki wyborów – wyjaśniła Mary Johnakech, studentka Uniwersytetu Howarda. – Staramy się zachować optymizm powiedziała Stayci Spates, studentka drugiego roku Uniwersytetu Howarda, studiująca kryminologię w ramach programu przygotowującego do studiów prawniczych. Wizja drugiej prezydentury Trumpa wydaje jej się niepokojąca. – Zakomunikował już, że jeśli wygra, zrobi krok wstecz i wniesie oskarżenie przeciwko ludziom, którzy mu się przeciwstawiali. Nie tak działa demokracja – tłumaczy Spates.
Uczestnicy zgromadzenia wyborczego Kamali Harris: Nie cofniemy się
O 23:30 mapa prezentowana na ekranach, choć wyniki nadal nie były rozstrzygnięte, zalała się czerwienią. Niektórzy obecni tam czuli się w obowiązku, by pozostać na miejscu. – Zostanę tu tak długo, jak będzie trzeba, by nadal obserwować, jak jej wynik się poprawia – powiedziała DeBorah Grant, siostra ze stowarzyszenia A.K.A., która, jak wspomniała, głosowała, ubrana w T-shirt z napisem „Idźcie na spacer do lokali wyborczych”. Jednak inni zaczęli brać przykład z przewodniczących kampanii i udali się do domów. Sonya Lockett, koleżanka Harris z college’u (– Przypominała siebie z obecnych czasów. Była wesoła, błyskotliwa, bardzo nastawiona na wykonywanie zadań i służbę innym) mówiła: – Jeśli Pensylwania i Georgia zostaną przejęte, kolegium elektorów nie będzie miało zbyt wielkiego pola manewru. Ale do czasu, aż wyniki w tych stanach zostaną potwierdzone, nie poddaję się.
Było już po pierwszej, gdy zaczęły pojawiać się potwierdzenia, że w Pensylwanii zwyciężył Trump, zamykając drogę Harris do zwycięstwa głosami elektorskimi. Uczestników spotkania ogarnęła rezygnacja. Wszyscy zrozumieli, jak wyglądać będzie przyszłość odmienionego narodu. Nikt nie krzyczał. Prawie nikt nie płakał. Czuło się jednak atmosferę skupienia, którą opuszczający kampus uniwersytecki zdawali się przekazywać na zewnątrz. Przy okazałej żelaznej bramie uniwersytetu zatrzymała się na chwilę starsza czarnoskóra kobieta podpierająca się laską, by przyjrzeć się przygnębiającej scenie rozgrywającej się za jej plecami. – Nie cofniemy się – powiedziała.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.