Profesor Zbigniew Wawer – dyrektor Muzeum Łazienki Królewskie – stara się wprowadzić do zabytkowych wnętrz i królewskich ogrodów nowoczesność. Łączy sztukę wysoką z popularną. Ma wielkie plany – marzy o odtworzeniu winnicy królewskiej czy hipodromu.
Historyk architektury Grzegorz Piątek w książce „Łazienki Królewskie. Przewodnik po historii i architekturze” pisze: „Dzięki ambicjom mecenasów zostawili tu swój ślad najlepsi artyści, ogrodnicy i konserwatorzy kolejnych epok, tworząc z całego założenia katalog stylów i mód ostatnich trzech wieków”. Trudno się z nim nie zgodzić – niewiele jest miejsc na ziemi o podobnym charakterze jak Łazienki Królewskie.
Jaka jest ich tożsamość?
Łazienki Królewskie można porównać do zespołu pałacowo-parkowego w Wersalu i Casercie – idealistycznych rezydencji królewskich. To pałace-muzea otoczone ogrodami – atrakcyjne miejsca turystyczne, w których organizuje się wystawy, koncerty, pokazy mody, kręci filmy. Nasz kompleks jest perłą na skalę światową, bo, jak wiemy, w Warszawie niewiele zabytków przetrwało wojnę.
Przez wieki Łazienki zmieniały właścicieli i funkcje – były łaźnią księcia Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, terenem łowieckim za czasów Augusta II Mocnego i Augusta III, letnią rezydencją ostatniego króla Polski – Stanisława Augusta, a później carów, miejscem wypoczynku marszałka Józefa Piłsudskiego, który uważał, że będąc w Warszawie tylko tutaj może odetchnąć – tu brał ślub, chrzcił córki. Łazienki Królewskie to Pałac na Wyspie, Stara Oranżeria z Teatrem Stanisławowskim, który wciąż pełni swoją funkcję, Biały Dom, Pałac Myślewicki związany z księciem Józefem Poniatowskim, Amfiteatr, Podchorążówka czy Wodozbiór – przykład myśli technicznej swoich czasów. Nie zapominajmy też o oddziale – Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa, czyli Koszarach Kantonistów i Stajniach Kubickiego.
Uważam, że park jest miejscem dla ludzi, dlatego musi pozostać otwarty i bezpłatny. Ma tętnić życiem i energią – skansen zabija magię zabytków. Chcę, by wszyscy czuli się swobodnie, chodzili nie tylko wytyczonymi alejkami, odpoczywali na trawie, cieszyli się pięknem zabytkowych ogrodów. Odcinamy się od przeszłości udokumentowanej w „Wojnie domowej”, gdzie grający strażnika Wacław Kowalski krzyczał do schowanej za drzewem Ireny Kwiatkowskiej: „Na trawę nie wolno wchodzić!”. Robimy wszystko, aby Łazienki Królewskie były pełne życia – dorosłych, dzieci, a nawet zwierząt – w naszych ogrodach mieszka liczna populacja pawi, ale także ponad 25 innych gatunków!
Co sprawiło, że pan, historyk wojskowości, został dyrektorem Łazienek Królewskich?
Przez cztery lata kierowałem Muzeum Wojska Polskiego. Miałem doświadczenie w zarządzaniu państwową instytucją kultury i duże osiągnięcia – organizowałem cieszące się popularnością wystawy, wydarzenia, bardzo rozwinąłem współpracę międzynarodową, o czym świadczyły liczne wizyty dyplomatów i światowych muzealników. Tę pracę kontynuuję w Łazienkach. Jestem historykiem, a przecież to właśnie tutaj miały miejsce ważne dla Polski historyczne momenty – tu dyskutowano na temat Konstytucji 3 Maja, tu wydano dekret ustanawiający Order Virtuti Militari, tu została podjęta przez Józefa Piłsudskiego decyzja o Bitwie Warszawskiej, bo wtedy Belweder należał do Łazienek Królewskich. To miejsce łączy sztukę z historią.
Jak zarządza się tak gigantycznym obszarem?
76 hektarów – rzeczywiście gigantyczny teren! Musimy mierzyć się z różnymi wyzwaniami, godzić przeszłość z przyszłością. Pokazujemy, że można wkomponować nowoczesność we wnętrza historyczne, dlatego organizujemy wystawy, koncerty, pokazy mody, co nie wszystkim się podoba. Mam dużo planów dotyczących tego miejsca – moim marzeniem jest odtworzenie winnicy królewskiej i hipodromu. Marzy mi się, żeby Łazienki pozostały miejscem, gdzie ludzie przychodzą odpocząć, odsunąć od siebie troski. Temu służą między innymi festiwale i koncerty, które organizujemy, np. Festiwal Strefa Ciszy, Festiwal Dramma per Musica, koncerty organizowane przy współpracy z panią Elżbietą Penderecką czy popularne na całym świecie Koncerty Chopinowskie, powstające we współpracy ze Stołeczną Estradą. Żyjemy kulturą wysoką i masową.
Co Łazienki Królewskie mają do zaoferowania dzieciom?
Do końca roku otworzymy duży – mający ponad trzy tysiące metrów kwadratowych – ogród edukacji i zabawy przy ul. Parkowej. Przed pandemią zorganizowaliśmy Dzień Dziecka, w którym uczestniczyło ponad 100 tysięcy osób. Możemy pochwalić się też dwoma działami edukacji oferującymi zajęcia dla dzieci w każdym wieku, nawet dla najmłodszych – to nasza silna strona.
Jakie miejsce w Łazienkach Królewskich lubi pan najbardziej?
Okolice hipodromu – zaciszne, rzadko uczęszczane. Jest tam nowoczesne Centrum Edukacji Ekologicznej. Miejsce realizacji innowacyjnego programu opartego na poznaniu, zrozumieniu i zachowaniu bioróżnorodności zabytkowych ogrodów Łazienek Królewskich. Lubię Pałac na Wyspie, ale gdy jest pusty, co zdarza się niezwykle rzadko. Lubię też spacerować w okolicach pomnika Fryderyka Chopina.
Zmaga się pan z ciężką chorobą – rakiem trzustki. Jak się pan czuje?
Mam dobre wyniki, pracuję, współpracownicy mówią nawet, że za dużo. Informacja o diagnozie była szokiem, dopiero po tygodniu powiedziałem sobie: trzeba walczyć. I ta dewiza towarzyszy mi przez cały okres leczenia. Miałem szczęście, że trafiłem na świetnych lekarzy w szpitalu przy ul. Szaserów, gdzie bardzo szybko dostałem pierwszą chemię. Teraz leczę się w szpitalu uniwersyteckim w Dreźnie – dzięki przyjaciołom z Saksonii. Chciałbym podziękować wszystkim osobom z Polski i ze świata, które mnie wspierają, również finansowo, a także MKDNiS za ogromną pomoc. Jestem w trakcie leczenia, patrzę w przyszłość z optymizmem.
Zapraszamy do lektury „Vogue Leaders” – do kupienia w salonach prasowych i online.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.