Czy zdrowe życie seksualne może być sekretem młodszego wyglądu?
Aktywacja mięśni, poprawione krążenie, skóra o zdrowym różowym kolorycie. Przepis na zachowanie młodego wyglądu czy efekt ekstazy? Ekspertka zdradza, czy istnieje związek między aktywnością seksualną a procesem starzenia się organizmu.
Według eksperymentu przeprowadzonego w latach 90. przez dr. Davida Weeksa kobiety, które osiągają trzy orgazmy w tygodniu, wyglądają średnio o 10 lat młodziej niż te, które przeżywają dwa. Ale to nie wszystko. W 2013 roku ten sam ekspert zainicjował dziesięcioletnie badanie, które dowiodło, że pary w wieku 40-50 lat, które uprawiają o 50 proc. więcej seksu, niż jest to przeciętnie przyjęte w ich grupie wiekowej, wyglądają o 5-7 lat młodziej od swoich rówieśników zażywających go mniej. W badaniu wzięło udział ponad 3,5 tys. ochotników, a jego efektem jest teoria, że czynniki genetyczne odpowiadają tylko za 25 proc. młodego wyglądu, podczas gdy nasze zachowania, wybory i nawyki – aż za 75 proc. Co więcej, jednym z głównych czynników behawioralnych wymienianych w badaniu był zadowalający seks w długoterminowym związku. Weeks stwierdził, że przyjemność z seksu stanowi kluczowy czynnik pozwalający zachować młodość.
Seks jak sport: Tak orgazm działa na nasz organizm
– Orgazm kobiecy to zwieńczenie przyjemności, ale warto pamiętać, że nie jest niezbędny do tego, by kobieta czuła satysfakcję. Niemniej jednak, jeżeli następuje, wiąże się z hiperwentylacją, czyli szybkim oddychaniem, zwiększeniem krążenia w różnych narządach, nie tylko płciowych. To trochę tak, jakbyśmy uprawiały intensywny sport. W związku z tym możemy się spodziewać lepszego unaczynienia i lepszego ukrwienia. Skóra staje się widocznie zaróżowiona, pełna substancji odżywczych, a mięśnie są aktywne. Orgazm jest jak najbardziej zdrowym stanem, a sam proces kulminacji, czyli moment wyrzutu serotoniny, hormonu szczęścia, sprzyja temu, że człowiek odczuwa ogromną satysfakcję – tłumaczy dr Agnieszka Nalewczyńska, ginekolożka, właścicielka kliniki Estebelle w Warszawie.
Orgazm jak malowany: Kultowy róż do policzków inspirowany skórą chwilę po
Regena Thomashauer, amerykańska pisarka i nauczycielka, która wierzy, że kobiety są największym niewykorzystanym zasobem naturalnym na planecie, w książce „Pussy: A Reclamation” pisze, że jest „stanowczą zwolenniczką mocy orgazmu w podtrzymywaniu blasku kobiety”.
Nie tylko ona wyraża taki pogląd. Od dawna robi to również przemysł beauty. Kultowy róż Orgasm marki Nars jest uznawany za jeden z najlepszych produktów na rynku – jego odcień ma imitować rumieniec, który stanowi efekt zadowalającego seksu zwieńczonego orgazmem (stąd nazwa). Kim Kardashian nazwała go kiedyś „swoim ulubionym różem wszech czasów”. Obecnie co 20 sekund sprzedawana jest średnio jedna sztuka, co – mimo upływu lat – czyni go najpopularniejszym różem na świecie. Fankami Orgasmu są także Meghan Markle, Emma Stone, Rosie Huntington-Whiteley i Catherine Zeta-Jones.
Sexbeing: Dlaczego orgazm uspokaja?
Podczas orgazmu uwalniany jest estrogen, który zapobiega rozpadowi kolagenu. Z kolei dobry poziom kolagenu oznacza mniej widoczne zmarszczki i bardziej jędrną skórę. Ciekawe z punktu naukowego jest także uczucie spokoju po orgazmie. Jego główna zaleta to obniżenie poziomu oksytocyny we krwi, którego wysokość zależy od poziomu stresu. A przecież doskonale wiemy, jaką krzywdę wyrządza skórze, ciału i zdrowiu ponadprzeciętny poziom stresu. Wynika z tego, że regularne orgazmy mogą nas uspokoić, zwiększyć poczucie satysfakcji, poprawić cyrkulację krwi i wpłynąć pozytywnie na wygląd.
Czy częstotliwość orgazmów ma tak duże znaczenie?
Czy orgazm musi występować 2-3 razy w tygodniu, by skutecznie wpływał na wygląd? Pytam o to dr Agnieszkę Nalewczyńską. – Osiągajmy go wtedy, gdy mamy na to ochotę i przestrzeń. Nie pochylajmy się zbytnio nad tym, czy przeżywamy orgazm raz w tygodniu, raz w miesiącu, czy dwa razy dziennie. Takie skupianie się na liczeniu może przynieść odwrotne skutki. Każda z nas powinna odnaleźć własny rytm. Niezaprzeczalnie jednak seks zdecydowanie przedłuża życie. Powstało na ten temat niewiele prac naukowych, ale zbliżenia i uniesienia zwyczajnie nas uszczęśliwiają, a człowiek szczęśliwy czuje się ze sobą lepiej. To proste równanie.
Czy orgazm rzeczywiście jest brakującym elementem rutyny pielęgnacyjnej? Być może. Bez względu jednak na to, czy przynosi coś dobrego skórze, nie ulega wątpliwości, że korzyści zdrowotne i emocjonalne płynące z doświadczania przyjemności seksualnej mogą się przyczynić do ogólnego dobrostanu i poczucia satysfakcji z życia. Warto więc pielęgnować nie tylko ciało, ale również umysł i duszę, dbając o zewnętrzną i wewnętrzną harmonię. Może to właśnie okaże się kluczem do bycia piękną na każdym etapie życia?
Jak twierdziła Betty Dodson, amerykańska edukatorka seksualna – samomiłość praktykowana w szerokim kontekście to nie tylko recepta na zachowanie młodzieńczego blasku, lecz także droga do spokojnego, pełnego akceptacji procesu starzenia się.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.