Nie ma lepszego momentu na maraton wszystkich części sagi „Zmierzch” niż pierwsze jesienne wieczory, które przeniosą nas do deszczowego Forks. Oto nasz subiektywny ranking wszystkich pięciu filmów z serii.
5. „Przed świtem. Część 1”: Prawdziwy koszmar
Krytycy i fani wampirzej sagi są zgodni – pierwsza część „Przed świtem” to najgorszy film z serii. Oprócz skrajnie konserwatywnej wizji małżeństwa, seksualności i macierzyństwa czeka nas tu Bella-proliferka popijająca krew ze starbucksowego kubka, milczący Edward z cierpiętniczą miną à la „Księżyc w nowiu” i być może najstraszniejsza scena porodu w historii kina. Dla wielu młodych widzek, w tym autorki, było to traumatyczne doświadczenie. Kilka zabawnych scen i bajkowy ślub bohaterów nie są w stanie uratować filmu. Odradzamy.
4. „Księżyc w nowiu”: Gdzie się podziały wampiry?
Po sukcesie pierwszej część sagi, której bliżej było do kameralnego romansu, „Księżyc w nowiu” miał wszystko, czego potrzebuje dochodowy blockbuster – produkcja otrzymała dwukrotnie większy budżet i pełną uwagę studia. Niestety lepsze kostiumy i scenografia nie wystarczyły, by uratować ekranizację „Księżyca w nowiu”, uznawanego za najnudniejszą książkę w serii. Przede wszystkim dlatego, że jak na sagę o wampirach mało tu zabójczo atrakcyjnych krwiopijców. Pod nieobecność Cullenów na scenę wkracza Jacob, jednak między nim a Bellą brakuje chemii.
3. „Przed świtem. Część 2”: Fantastyczne wampiry i jak je znaleźć
Na wielki finał serii czekali nie tylko fani, lecz także obsada (w szczególności duet Stewart i Pattinson), co widać po ich zerowym zaangażowaniu w projekt. „Przed świtem. Część 2” broni się jednak fabułą rodem z „Avengersów”. Aby stawić czoła złowrogim Volturim, Cullenowie muszą zebrać drużynę obdarzonych niezwykłymi talentami wampirów z czterech stron świata. Nawet najwięksi sceptycy na chwilę ożywili się, gdy na ekranie rozgorzała ostateczna bitwa (co prawda jedynie wyobrażona). Wisienką na torcie była Chuckesmee i kultowa już dziś kwestia Belli: „Nadałeś mojej córce ksywkę po potworze z Loch Ness”.
2. „Zaćmienie”: Horror i cringe
Być może tak wysokie notowania „Zaćmienia” to zasługa słabego „Księżyca w nowiu”, po którym trzecia część sagi wydała się zaskakująco udana. Niewykluczone również, że film zyskał dodatkowe punkty za obsadzenie Xaviera Samuela w roli Rileya, który wniósł do produkcji szczyptę horroru. To również w „Zaćmieniu” poznaliśmy w końcu bliżej losy poszczególnych Cullenów (to tu dowiadujemy się również, że Jasper był żołnierzem Konfederacji, co nie budzi pozytywnych skojarzeń), a także mamy czas spędzić trochę więcej czasu z Bellą i Edwardem. Na dodatek wydaje się, że obsada w końcu poczuła się pewnie w swoich rolach. Nie brak im też zaangażowania w losy bohaterów.
1. „Zmierzch”: Kampowy klasyk
Choć filmowi Catherine Hardwicke daleko do obiektywnie dobrej produkcji, to „Zmierzch” wciąż ma swój urok. Kameralna historia miłosna wampira i śmiertelniczki dobrze oddaje klimat liceum, w szczególności szkolną modę tego czasu, a także niezręczność pierwszych miłości. W połączeniu z kultowymi już scenami (jak mecz baseballowy), świetną ścieżką dźwiękową i memicznymi cytatami, na czele z „To skóra mordercy, Bella” „Zmierzch” był skazany na status kampowego klasyka. Choć produkcja świętowała w tym roku 15 lat, nadal ogląda się ją tak samo dobrze jak podczas pierwszego seansu. Tyle że z mniejszą powagą.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.