Take away z dołączoną playlistą? A może chleb, który zawsze chciało się kupić po udanej kolacji i zabrać ze sobą do domu? Albo ekskluzywne hot dogi z szampanem? To tylko niektóre z pomysłów prestiżowych restauracji na czas lockdownu.
W restauracji nie chodzi tylko o jedzenie. I choć to ono gra pierwsze skrzypce, na samo doświadczenie składa się przecież o wiele więcej: wystrój wnętrza, muzyka, atmosfera tworzona przez obsługę czy nawet światło padające na stolik. Te wszystkie detale mozolnie wypracowano i zaprojektowano tak, by wizyta w restauracji była naprawdę wyjątkowym doświadczeniem, a wyrafinowanej kuchni towarzyszyła równie wykwintna otoczka. I o ile jedzenie – niemal zawsze – można zamknąć w pudełku i wysłać do domu gościa, o tyle ta otoczka w całości umyka, gdy nie zjawiamy się w restauracji osobiście. Jak przetransportować siedem dań, z których każde jest małym dziełem sztuki, misternie składanym „na wydawce” przez uzbrojonych w pęsety kucharzy? Jak przekazać komentarze czy rady sommeliera, kelnera i szefa kuchni?
Niestandardowe sytuacje, a taką na pewno dla gastronomii jest lockdown, zmuszają jednak do niestandardowych rozwiązań. I takie, szukając wyjścia z covidowego impasu, proponują swoim gościom restauracje fine dining. Oto kilka pomysłów polskich i zagranicznych lokali na to, jak w domu poczuć się niczym na najlepszej wyjściowej kolacji.
Nobu w twoim domu
Restauracje Nobu, której warszawska filia ruszyła zaledwie przed kilkoma miesiącami w pięciogwiazdkowym hotelu tej samej sieci, to nie tylko legendarna kuchnia, lecz także unikalna atmosfera. – Z jednej strony nie nakrywamy stołów białymi obrusami, ale z drugiej – dbamy o każdy najdrobniejszy szczegół. Możesz przyjść w szortach i jednocześnie liczyć na obsługę godną pięciu gwiazdek. Definiujemy to jako luksusowy lifestyle. Serwujemy świetne jedzenie ze sprawdzonych składników i DJ-a w weekendy – tak objaśniał charakter restauracji Artemy Lopatin, sushi chef warszawskiej restauracji Nobu, w rozmowie z „Vogue Polska”. W związku z koniecznością zamknięcia się dla gości spoza hotelu, Nobu uruchomiło usługę dostawy Nobu to You. Prócz możliwości zamówienia do domu flagowych dań Nobu, takich jak yellowtail jalapeño, czyli kawałki delikatnej serioli z dodatkiem zielonej papryczki, new style sashimi z łososia czy dorsza pieczonego w miso oraz oczywiście różnego rodzaju sushi i sashimi, w menu na wynos znajdziemy także premiksy [czyli bazy – przyp. red.] najpopularniejszych koktajli serwowanych w barze Nobu. Są to np. japońskie mojito czy martini z czarnym bzem i lychee. Jak wyjaśnia szef kuchni Yannick Lohou, dania, które trafiły do wylosowanego menu, dobrano tak, by dobrze znosiły transport i nadawały się do podania w domu.
Nobu nie byłoby sobą, gdyby nie dodało od siebie czegoś ekstra. Wraz z przesyłką z restauracji klienci otrzymują spersonalizowaną wiadomość głosową od szefa kuchni, a do zamówionych dań dołączony jest kod QR, pod którym ukryto specjalną playlistę przygotowaną przez przez Mike’a Konstantego – warszawskiego DJ-a współpracującego na stałe z restauracją. Kolacje na wynos realizowane są codziennie, a w niedzielę także w porze obiadu. Koszt minimalnego zamówienia wynosi 350 zł.
Oddaj swoją kuchnię szefom
Nie możesz odwiedzić swojej ulubionej restauracji? Twoja ulubiona restauracja odwiedzi ciebie – i to z zastawą, kelnerem, a nawet szefem kuchni! Taką wyjątkową ofertę przygotował gdyński Biały Królik, restauracja finedinigowa słynąca ze współczesnej kuchni bazującej na ultralokalnych składnikach oraz recepturach. W ramach usługi Biały Królik at Home szefowie kuchni restauracji, Marcin Popielarz lub Rafał Koziorzemski, przygotują specjalnie dla nas pięciodaniową kolację degustacyjną, na którą złożą się amuse-bouche, przystawka, danie główne, deser i petit-fours [czyli najczęściej słodkie przekąski na jeden kęs – przyp. red.]. Mając na uwadze to, że obaj są prawdziwymi pasjonatami, a nie tylko mistrzami w swoim fachu, goście będą mogli liczyć na ciekawe opowieści dotyczące dań czy składników. Doświadczenie można wzbogacić o specjalnie dobrane wina, które podkreślą smak przygotowanych dań. Uwaga – menu jest niespodzianką, podyktowaną dostępnością sezonowych składników. Cena takiej atrakcji to 1000 zł za kolację dla dwóch osób, plus 500 zł, jeśli zdecydujemy się dodatkowo na pairing win dla dwojga.
Śniadanie zamiast kolacji
Gdy nie można działać tak, jakby się chciało, trzeba szukać nowych ścieżek. Tak właśnie zrobiła restauracja Epoka w Warszawie, poświęcając czas przymusowego urlopu na rozwinięcie nowego konceptu, nad którym Project Warszawa pracował od jakiegoś czasu: rzemieślniczej piekarni. Piekarnia Chaud Pain (z fr. ciepły chleb) znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie restauracji, a jej specjalność stanowić będą chleby na zakwasie oraz wypieki na francuską modłę, takie jak bagietki, croissanty czy brioszki. Jak przyznaje szef kuchni Epoki, Marcin Przybysz, niejednokrotnie goście restauracji po udanej kolacji dopytywali obsługę, czy istnieje możliwość zakupu na wynos pieczonego w restauracji chleba, który doczekał się sporego grona fanów. Między innymi to przeważyło za realizacją nowego projektu. Oficjalnie Chaud Pain ruszył w piątek, 13 listopada, realizując dostawy do domów oraz sprzedając pieczywo w tymczasowym punkcie w restauracji Epoka oraz w drugiej, siostrzanej restauracji Project Warszawa – Bez Tytułu. Jak zapowiada Przybysz, lokal piekarni przy ul. Ossolińskich ruszy pewnie jeszcze w grudniu, a już wcześniej oferta Chaud Pain poszerzy się o zestawy śniadaniowe z pieczywem i różnego rodzaju dodatkami do chlebów i bułeczek.
Hot dogi i szampan
Dania finedingowe, tworzone, by podać je natychmiast do stolika gości, nie zawsze nadają się do transportu w pudełku. Zamiast narażać je na zmarnowanie, warszawscy Dyletanci postawili na zupełnie inną propozycję, którą najlepiej opisać jako fine fast food – dania inspirowane typowymi „ulicznymi” przekąskami, ale przygotowane z wyrafinowanych składników. Obok menu lunchowego, w opcji na wynos restauracja proponuje gościom hot dogi – np. z kiełbaską z grasicy z karczochami, do których, również na wynos, można domówić sobie szampana. Sacrum spotyka profanum, ale w niezwykle smacznej wersji.
Jak to robią za granicą
Z podobnymi wyzwaniami mierzą się oczywiście także restauracje za granicą, bazujące na co dzień przede wszystkim na zagranicznych gościach, przyciąganych wizją świetnej, nierzadko wyróżnionej gwiazdką Michelin kuchni. Lockdown gastronomii, wprowadzony jesienią w wielu krajach Europy, ponownie zmusił restauratorów i szefów kuchni do przeformułowania swojej działalności. By móc dalej utrzymać kontakt z gośćmi i zaproponować im choć namiastkę doświadczeń obiadów i kolacji, restauracje proponują różnorodne rozwiązania.
Dwugwiazdkowa restauracja Hiša Franko ze Słowenii, prowadzona przez laureatkę tytułu najlepszej szefowej kuchni świata z 2018 r. Anę Roš, uruchomiła sprzedaż wysyłkową. W ten sposób możemy zamówić przetwory, słodkości i pieczywo na zakwasie, które wyszły spod ręki Any, oraz lokalne sery produkowane przez ekologicznych farmerów, stanowiące jedną ze specjalności restauracji. Do tego można dołożyć wina z wyjątkowej piwnicy Hišy Franko oraz książkę szefowej kuchni z autografem.
Również dwugwiazdkowa restauracja szefa kuchni Tima Raue w Berlinie stawia ponownie na serwis na wynos pod żartobliwą nazwą Fuh Kin Great. O ile w swojej restauracji Raue zachwycał nowoczesną, wyrafinowaną kuchnią mocno inspirowaną smakami Azji, o tyle w koncepcie take away stawia na azjatycki comfort food, dostępny jako pojedyncze dania lub całe zestawy. I tak np. w zestawie południowokoreańskim otrzymamy przystawkę w postaci pikli z gorczycowym majonezem oraz pikantnych bakalii, łososia z pomidorowym kimchi, gulasz wołowy gojuchang z czerwoną papryką, batatami i bazylią oraz pudding ryżowy z jabłkiem i imbirem.
Zresztą wiele restauracji finedinigowych, zmuszonych do ograniczenia swojej działalności lub działania wyłącznie na wynos, zdecydowało się na uproszczenie swoich dań, stawiając na bardziej domowe, bezpretensjonalne potrawy. Na takie kroki zdecydowali się choćby właściciele popularnego rzymskiego bistro Retrobottega, które, zmuszone do zamykania się o 18, przekształciło się w śniadaniownię i lunchownię RetroCaffe. Stawiają na śniadania i rodzinne obiady. Innym przykładem jest wiedeński winebar i nowoczesne bistro MAST, które na czas lockdownu zamieniło się w sklep z winem oraz okienko z doner kebab.
Podziwiając inwencję szefów kuchni i restauratorów, trzymamy kciuki za to, by jak najszybciej było nam dane wrócić w gościnne progi restauracji!
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.