Do piątku w poznańskim Starym Browarze można oglądać wystawę prac dyplomowych tegorocznych absolwentów School of Form. – Studenci mierzyli się w nich przede wszystkim z tematem emocji, relacji, związków – mówi Agnieszka Jacobson-Cielecka, dyrektor programowa uczelni.
– Prace dyplomowe są jeszcze ciepłe! – śmieje się Agnieszka Jacobson-Cielecka, dyrektor programowa School of Form. Na początku kwietnia studenci się bronili, a od piątku 5 kwietnia trwa już wystawa ich prac. Większość z 34 absolwentów ma szansę pokazać swoje projekty tak szerokiej publiczności po raz pierwszy. – To dla nich wejście w dorosłe życie projektanta – mówi Jacobson-Cielecka, krytyk designu, dziennikarka i publicystka.
W School of Form, która w 2020 roku przeniesie się z Poznania do Warszawy, można studiować communication design, domestic design, fashion design oraz industrial design. Jako że uczelnia jest częścią Uniwersytetu SWPS, jej artystyczny charakter równoważy zacięcie społeczne. Jednym z pierwotnych założeń twórców szkoły było uwrażliwianie początkujących projektantów na problemy społeczne. Efektem jest wszechstronna edukacja, która w punkcie wyjścia ma odbiorcę. To z myślą o nim zadaje się adeptom pytania o to, po co projektują, w jaki sposób chcą osiągnąć swój cel i czy podobne pomysły były już realizowane wcześniej.
– W tym roku studenci mierzyli się przede wszystkim z tematem emocji, relacji, związków – mówi Jacobson-Cielecka. – Wychodząc od osobistego doświadczenia, przedstawiają prace uniwersalne, poruszające tematy ważne dla współczesności – dodaje. Najbardziej zapadł jej w pamięć projekt Zhyldyz Kozhoiarovej, absolwentki pochodzącej z Kirgistanu, która otrzymała dyplom z wyróżnieniem.
22-letnia studentka, już mężatka, wykazała się niezwykłą dojrzałością przy tworzeniu na bazie własnego doświadczenia pracy „TUMAR: narzędzie do budowania równych partnerstw”. Zgodnie z kirgiską tradycją jej dziadek musiał porwać jej babcię, żeby ją poślubić. Z drewna, ceramiki i wełny – tradycyjnych materiałów swojej kultury – Zhyldyz wykonała grę, którą można sprezentować parom, narzeczonym albo nowożeńcom. Zabawa pozwala określić, a potem renegocjować priorytety. Partnerzy sprawdzają, co jest dla nich w relacji najważniejsze: pieniądze, przyjaźń czy seks. – W tej pracy najlepiej widać przejście od doświadczenia osobistego do ogólnego. Zhyldyz wyszła od własnej historii rodzinnej i i rodzimej ikonografii, żeby opowiedzieć o równouprawnieniu w Kirgistanie i zrobić projekt uniwersalny. Każdy związek powinien być budowany w taki sposób, jaki proponuje absolwentka – tłumaczy dyrektor programowa.
Studia cum laude ukończyły w tym roku także Kateryna Bielobrova i Maja Krajewska. Ta pierwsza stworzyła książkę „No-end Book”, bez początku i bez końca, z ważnymi cytatami na każdy dzień. Trzecia praca to mural „Zabawa przestrzenią”, który powstał wokół wejścia do publicznego przedszkola nr 42 „Kwiaty Polskie” w poznańskiej Wildzie w porozumieniu nie tylko z dziećmi z placówki, ale także z mieszkańcami okolicznych kamienic. – To świetny przykład projektowania opartego na dialogu, kompromisie i kokreacji – mówi Jacobson-Cielecka.
Podejmowane są też tematy ekologii (np. w pracy z suszącymi się obierkami, które można potem wykorzystywać ponownie, albo w projektach bazujących na tradycyjnym rzemiośle), innowacyjnych technologii, kryzysu klimatycznego i fake newsów. Studenci wykazują się niezwykłą na swój wiek dojrzałością. Prace mają wymiar praktyczny, co nie oznacza, że utylitarny. Forma nie przerasta w nich treści, ale użytkowość jest często traktowana umownie. Projekty nie zawsze muszą być gotowe do wdrożenia, choć takie też bywają, często są to prace krytyczne, ale przede wszystkim zaangażowane. – Uczymy studentów wagi małych gestów. Chcemy ich przekonać, że zmiana zaczyna się w mikroskali. Jednym projektem nie można zbawić świata, ale razem tworzą nową jakość – tłumaczy dyrektor programowa.
Najlepsze projekty będzie można zobaczyć także podczas 12. edycji Gdynia Design Days (5–14 lipca 2019 r.).
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.