– Niektórzy odpuszczają. Ja nie potrafię – mówi aktywistka klimatyczna ze Szwecji, która obchodzi dzisiaj 17. urodziny.
Lato 2018 roku w Szwecji, opisane do tej pory w 263 raportach o pogodzie, było najgorętsze w historii. Podwyższenie temperatury i wybuchające w lasach pożary, zwiastujące nieuchronnie nadciągającą katastrofę ekologiczną, zainspirowały piętnastoletnią Gretę Thunberg do genialnego w swojej prostocie gestu nieposłuszeństwa obywatelskiego.
20 sierpnia 2018 roku dziewczynka odmówiła pójścia do szkoły. Zamiast tego przyjechała do centrum Sztokholmu na rowerze. Zajęła miejsce na chodniku, gdzie potem codziennie przez dwa tygodnie rozdawała ulotki z apelem o uznanie przez szwedzki rząd katastrofy ekologicznej za priorytet i podjęcie natychmiastowego działania. Zaczynała w pojedynkę. Malutka postać z ręcznie namalowanym transparentem pod gmachem szwedzkiego parlamentu, pozbawiona wsparcia rodziców i kolegów z klasy. Jej determinacja ostatecznie zaraziła media. W grudniu Thunberg została zaproszona na konferencję ONZ, zainicjowała też masowe demonstracje w ponad 120 państwach, zainspirowała strajk ponad miliona czterystu tysięcy ludzi. A niedawno przyjęła nominację do Pokojowej Nagrody Nobla. Strajk nie uszedł uwadze politycznej wierchuszki. Nastolatka została publicznie zdyscyplinowana przez Theresę May. Odpowiedziała bez wahania: – Jeżeli wciąż uważacie, że tracimy cenne godziny przeznaczone na naukę, to przypomnę wam, że wy straciliście całe dekady przez wyparcie i pasywność.
Nie będzie okej
Radykalizm ekologiczny stał się domeną ludzi bardzo młodych. Polityczne przebudzenie niepełnoletniej Grety doprowadziło do jej starcia z rodzicami. Z negocjacji wyszła zwycięsko. Jej matka, śpiewaczka operowa Malena Ernman, zrezygnowała z międzynarodowej kariery w geście solidarności z proekologicznym ruchem bojkotowania linii lotniczych. Thunbergowie przeszli na weganizm, przestali mówić córce, że „wszystko będzie okej” i publicznie poparli strajk. Kiedy w 2018 roku Greta zdecydowała się dołączyć do ruchu Extinction Rebellion, który odczytywał swoje postulaty pod brytyjskim parlamentem, rodzice zawieźli ją do Londynu elektrycznym samochodem. Jej ojciec w wywiadach opowiada o wzruszeniu, które czuł, kiedy chorobliwie nieśmiała Greta, znana w rodzinie z tracenia głosu pod wpływem silnego stresu, zdecydowała się przemawiać po angielsku do tysięcy ludzi zgromadzonych na marszu People’s Climate.
Czas ucieka, słońce pali
– Niektórzy odpuszczają. Ja nie potrafię – mówi Greta. Jej działanie ma źródło w osobistej bezsilności. Kiedy miała dwanaście lat, zdiagnozowano u niej zespół Aspergera i zaburzenie kompulsywno-obsesyjne. Pokazywane na szwedzkich lekcjach biologii obrazy zwierząt cierpiących przez zanieczyszczenie oceanu wywoływały u niej realny ból, który obsesyjnie analizowała. Osunęła się w poważną depresję. Pomimo bardzo młodego wieku musiała skonfrontować się z wiedzą o tym, jak działa jej umysł. I nauczyła się wykorzystać to, co wyniszczało ją samą, na potrzeby tych, którzy nie mają głosu, a są przez katastrofę ekologiczną najbardziej poszkodowani. Skrajny introwertyzm udało jej się przekuć w apel do milionów ludzi na całym świecie, a nieumiejętność przejścia do porządku dziennego nad bolesnymi bodźcami – w polityczną nieugiętość. Jest niezrzeszona, niezależna i działa transparentnie. I zupełnie za darmo.
W epoce postprawdy globalna polityka weszła w fazę, w której fakty można po prostu zanegować. Ale czas ucieka, a słońce pali. Co ciekawe, masowe strajki rozpoczęły się dzięki Thunberg właśnie w Szwecji, która pozornie świeci przykładem w kwestii segregacji śmieci i ambitnego planu ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Strategia Grety pokazała jednak, że nawet najbardziej świadome społeczeństwa muszą drastycznie przyspieszyć. W 2018 roku podczas swojego przemówienia na TEDxStockholm tłumaczyła, jak dużym wstrząsem było dla niej odkrycie realiów kryzysu klimatycznego. Ośmioletnia wówczas dziewczynka nie potrafiła zrozumieć, dlaczego dysponując ogólnodostępnymi danymi na temat zniszczeń i masowego cierpienia żywych stworzeń wywołanych przez świadome, zaplanowane niszczenie środowiska naturalnego, media nie decydują się bić na alarm.
Cudowni młodzi ludzie
W styczniu tego roku Thunberg uczestniczyła w Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Podróżowała w szwajcarskie góry przez trzydzieści dwie godziny pociągiem. W przeciwieństwie do większości prelegentów, którzy dotarli na miejsce prywatnymi jetami. Deklarowaną misją forum jest gromadzenie w jednym miejscu przywódców biznesu, polityki i świata akademickiego w celu kształtowania spójnych celów dla globalnej i lokalnej przedsiębiorczości. Greta oświadczyła wprost: Nasz dom się pali i wielu wśród was dobrze wie, jak wielkie cierpienie okupiło wasze dywidendy. Zażądała od zebranych, żeby wpadli w panikę. I przeszła do historii. Szesnastoletnia dziewczyna zmagająca się z zaburzeniami lękowymi ogłosiła rewolucję, stając przez konsorcjum światowych oligarchów.
– Kiedy ludzie komentują falę strajków, potrafią powiedzieć o wszystkim, byle tylko przemilczeć kryzys klimatyczny. Trwa dyskusja o tym, czy promujemy wagary, o tym, czy jesteśmy szczeniakami, o tym, że to cudowne, że młodzi ludzie stają do walki. Nikt nie chce rozmawiać o kryzysie. Wszyscy chcą od razu zmienić temat – tłumaczyła Greta w mediach w tym roku. A na to, by zmienić temat, odwrócić wzrok i deprecjonować słowa Grety, nie możemy sobie już pozwolić.
Jeżeli do 2030 roku nie uda nam się zatrzymać wzrostu temperatury spowodowanego przez emisję gazów cieplarnianych, na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza, nasze środowisko zmieni się drastycznie. Najubożsi będą tracić domy w wyniku masowych powodzi, zwierzęta padną ofiarą suszy i pożarów, część gatunków całkowicie wyginie, a jakość powietrza radykalnie się pogorszy. – Mówicie, że kochacie swoje dzieci, a kradniecie im przyszłość – twierdzi Thunberg. W obliczu faktów oskarżenie Grety wybrzmiewa coraz mocniej.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.