Historia jednego zdjęcia: Jessica Simpson i John Mayer w 2007 roku
Najwierniejszą fanką muzyka podczas jego koncertu w Madison Square Garden była jego ówczesna dziewczyna, księżniczka popu, która dopiero dziś przyznaje, ile kosztował ją związek z toksycznym gwiazdorem. Wspomnienia Jessiki Simpson to kolejna cegiełka w walce kobiet z show-biznesu o należne im miejsce.
Po #MeToo w show-biznesie zaczęło się mówić nie tylko o molestowaniu seksualnym, mobbingu i nadużywaniu stosunku podległości, ale także o wykorzystywaniu emocjonalnym (emotional abuse). Coraz więcej gwiazd, opowiadając o swoich doświadczeniach w związkach, zwierza się, że były wyszydzane, zastraszane albo zmanipulowane. Selena Gomez promując płytę „Rare”, przyznała, że jej relacja z Justinem Bieberem sprzed kilku lat nie była zdrowa. On w serialu dokumentalnym „Seasons” bronił się, że nie był wystarczająco dojrzały, żeby kogoś kochać. Biebera już od jakiegoś czasu uwiera łatka niegrzecznego chłopca. Mierząc się z chorobą, nałogami i słabościami, przechodzi trudną drogę ku dojrzałości.
John Mayer na tę ścieżkę nigdy nawet nie próbował wkroczyć. Przeciętny piosenkarz jest już po czterdziestce, ale wciąż zachowuje się jak nastolatek. Lista jego romansów, nawet jak na warunki Hollywood, jest imponująca (o ile oczywiście komuś to jeszcze imponuje). Od 2006 do 2007 roku spotykał się z Jessicą Simpson, potem z Minką Kelly, Jennifer Aniston (swoją drogą kilka dni temu widziano ich razem) i Taylor Swift. Z każdą mniej więcej rok. Swift po zerwaniu napisała o nim piosenkę „Dear John” ze słowami: „Don’t you think 19 is too young to be played by your dark twisted games, when I loved you so?” („Czy nie sądzisz, że jako 19-latka byłam za młoda na twoje mroczne gierki?”). Ostatnią sławną dziewczyną Mayera była Katy Perry, która na szczęście odnalazła się potem u boku Orlando Blooma.
Portale plotkarskie nieodmiennie dziwią się: „Co one w nim widzą?”. Wiotki, z przydługimi włosami, stylizujący się na Francuza – Mayer nie tylko w muzyce ocierał się o kicz.
Od zawsze podejrzewano, że nie traktuje kobiet, w tym swoich wybranek, z należytym szacunkiem. Teraz te intuicje potwierdziła Jessica Simpson. W wydanych niedawno wspomnieniach „Open Book” opowiada, jak było.
Zaczęła spotykać się z wokalistą latem 2006 roku, krótko po rozwodzie z Nickiem Lacheyem z boysbandu 98 Degrees. Związek z Lacheyem rozpadł się między innymi pod wpływem presji, która spadła na parę wraz z udziałem w reality show MTV „Nowożeńcy”. Zanim kamery weszły do domu Kardashianów, śledziły każdy krok Nicka i Jessiki. Simpson, naiwna dziewczyna z Południa, konkurująca z Britney Spears i Christiną Aguilerą o tytuł księżniczki popu, została wykreowana na stereotypową blondynkę. Bez przerwy podkładała się szydercom (wtedy jeszcze nikt nie używał słowa „hejter”), zastanawiając się na przykład, czy tuńczyk to ryba, a oni wytykali jej każde potknięcie.
Związek z Mayerem nie przyniósł Simpson spokoju. Jessica wspierała muzyka, tak jak podczas jego koncertu w Madison Square Garden 28 lutego 2007 roku, ale on miał na jej punkcie obsesję. Dał temu wyraz chociażby w cytowanym wielokrotnie jako przykład mizoginii, slut-shamingu i naruszenia intymności wywiadzie dla „Playboya” z 2010 roku. – Była dla mnie jak kokaina. Nasz seks był szalony – zwierzył się na łamach magazynu. Nazwał swoją dziewczynę „seksualnym napalmem”. Do niej na długo przylgnęła taka łatka. On po dwóch latach przyznał dziennikarzom, że nie miał wtedy „nic do powiedzenia, a nie chciał wyjść na nudziarza”.
Simpson odgryzła mu się dopiero w „Open Book”. W przeciwieństwie do serialu dokumentalnego „Seasons” Biebera i „Miss Americany” Taylor Swift Jessica nie cenzuruje swoich wspomnień. Nie próbuje też ocieplić swojego wizerunku, udawać mądrzejszej, niż jest, ani ukrywać zagubienia. „John myślał, że prawi mi komplementy. A ja byłam zażenowana i przerażona. Przecież ten wywiad mogła przeczytać moja babcia!” – pisze Simpson. Określa też związek z Mayerem jako „toksyczny”. John nią manipulował, wyśmiewał ją i wykorzystywał. „Dla niego każda rozmowa była pretekstem do popisywania się intelektem” – pisze Jessica. Czując, że intelektualnie nie dorównuje partnerowi, piosenkarka zaczęła coraz więcej pić. Z uzależnieniem borykała się przez kolejne 10 lat. „Alkohol i tabletki zabijały mnie” – zwierza się na kartach książki. Uwolniła się ze szponów nałogu dopiero trzy lata temu, już jako żona Erika Johnsona i matka trójki dzieci.
„Open Book” Simpson to kolejna cegiełka w walce kobiet z show-biznesu o należne im miejsce. Ten swoisty poradnik o tym, jak przetrwać w Hollywood, powinna przeczytać każda aspirująca gwiazdka. By przekonać się, że zagrozić mogą jej nie tylko możni mężczyźni z wytwórni, ale także narzeczeni, mężowie, partnerzy. Ci, którzy powinni je wspierać, a często w tych nadużyciach uczestniczą.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.