Zdjęcie, które amerykański fotograf Gordon Parks zrobił w 1942 r. Elli Watson jest symboliczne z wielu powodów. Istotne na nim jest również ubranie bohaterki – marszczona robocza sukienka w groszki. To ona sprawia, że Ella Watson jest kobietą, a nie zawodem; człowiekiem, a nie pracownikiem ekipy sprzątającej; Amerykanką, a nie sprzątaczką. W dodatku kropki na jej sukience spotykają się na zdjęciu z gwiazdkami na amerykańskiej fladze – pisze w nowym odcinku swojego cyklu kierownik Katedry Mody Wydziału Wzornictwa warszawskiej ASP.
To jest opowieść o zdjęciu, jakie pewnej amerykańskiej sprzątaczce zrobił amerykański fotograf. A miało to miejsce w roku 1942 w Waszyngtonie.
Amerykański fotograf Gordon Parks przyjechał do Waszyngtonu na coś w rodzaju artystycznej rezydencji. W tamtych czasach agencja federalna FSA (Farm Security Administration) prowadziła program, w ramach którego zaproszeni fotografowie robili dokumentację zdjęciową codziennego życia biednych amerykańskich rolników. Jak to zwykł mówić szef projektu Roy Stryker, chodziło o to, by pokazać Amerykanom Amerykę.
Amerykańska sprzątaczka nazywała się Ella Watson i pracowała, sprzątając m.in. biura Farm Security Administration. Dzięki tej pracy, z której wynagrodzenie na dobrą sprawę nie powinno wystarczyć dla niej samej, starała się utrzymać dom i wnuki, którymi opiekowała się po śmierci męża i córki.
Czarny amerykański fotograf Gordon Parks na początku swojej rezydencji w Waszyngtonie wybrał się na poznawanie miasta bez aparatu fotograficznego. Po prostu – chciał się rozejrzeć. Nie dane mu jednak było poznać Waszyngtonu, gdyż nie został wpuszczony do wielu miejsc publicznych (restauracji, hoteli, klubów, barów czy sklepów). W roku 1942 w Waszyngtonie obowiązywała ścisła rasowa segregacja (w tym czasie trwała II wojna światowa, na której fronty Ameryka wysłała 125 tys. afroamerykańskich żołnierzy, segregując ich według kryteriów rasowych w osobne oddziały). Wspomniany już szef projektu (biały!) Roy Stryker poznał więc Parksa z czarną pracownicą ekipy sprzątającej Ellą Watson i zasugerował współpracę. Okazało się to niezwykle twórcze. A jednym z owoców współpracy stało się zdjęcie nazywane dziś „American Gothic, Washington DC”, które stało się symbolem Ameryki i dziś stanowi jej niewątpliwe narodowe dobro.
Oczywiście tytuł zdjęcia nawiązuje do słynnego obrazu Granta Wooda z roku 1930, ale w naszym przypadku zupełnie nie będzie chodzić o jakiekolwiek podobieństwa między tymi dwoma dziełami. Moim zdaniem tytuł ten jest niezwykle mylący, podsuwający fałszywe tropy i oparty na jedynie powierzchownym skojarzeniu.
Naszym zadaniem będzie przyjrzeć się temu, jak i w co ubrana jest na tym zdjęciu Ella Watson. Strój bohaterki zdjęcia nie może być bowiem w tym nasyconym symboliczną grą obrazie obojętny. Z wagi stroju musiał zdawać sobie sprawę Gordon Parks, który zawodową karierę zaczynał od fotografowania mody i kontynuował ścieżkę modową, pomimo że stał się bardzo znanym fotoreporterem, pracował dla magazynu „Life”. Parks miał bowiem wyjątkowe oko do ubrań. Wieloletni szef artystyczny amerykańskiego „Vogue’a” i wydawnictwa Conde Nast Alexander Liberman wierzył w gust Parksa i nie pozwalał swojej ekipie ingerować w jego wybory. Pracując dla „Vogue’a”, Parks miał prawo ubierać modelki, w co chciał, nawet wbrew woli pracujących przy sesjach stylistów i stylistek.
Pierwsze profesjonalne zdjęcie, dzięki któremu Parks został zawodowym fotografem, zrobione zostało dla eleganckiego domu mody Frank Murphy. To zdjęcie to tak naprawdę opowieść o właściwościach tkaniny; o życiu uformowanej materii. Ciało modelki jest na nim jedynie obiektem, który pokryty został materiałem. Tak jak kanapa z obiciem, na której siedzi modelka czy ściana w tle ozdobiona tkaniną. Parks fotografuje trzy rodzaje materii na trzech różnego rodzaju powierzchniach. Odwraca przy tym zwykły fotograficzny bieg wydarzeń. Same obiekty są bowiem statyczne, to tkaniny nadają fotografowanemu światu życia. To one tworzą opowieść. Mało tego, w pewnym zakresie materia pokonuje ciało. Sprawia, że ono zanika, staje się nieważne. Fotografowane obiekty przestają mieć znaczenie. Jakby rzeczywistość traciła swój kształt, a pokrywająca je materia stawała się właściwym i jedynym żywiołem, z którego zbudowany jest świat. Reszta jest tylko dodatkiem. Niezbędnym wypełnieniem tam, gdzie materia tego wypełnienia potrzebuje.
Dlatego sukienka Elly Watson na zdjęciu „American Gothic, Washington DC” nie może być przypadkowa. Umieszczona pomiędzy amerykańską flagą a miotłą i mopem musi też stać się materią obrazu. Odegrać swoją rolę.
Sukienka niewątpliwie należała do bohaterki. Nie jest wymyślonym, narzuconym z zewnątrz kostiumem. I niewątpliwie jest to sukienka robocza, spełniająca rolę fartucha (a więc rolę ochronną). Ella Watson nie stroi się bowiem ani do pracy, ani do zdjęcia. Byłoby to wbrew jej naturze. Zapytana o jej sposób bycia i ubierania się, o to jaka była na co dzień, jej prawnuczka powiedziała, że Ella Watson była „schludna i akuratna”. I właśnie taka jest na zdjęciu Parksa. Taka też (schludna i akuratna) jest jej sukienka w groszki.
Groszki czy może kropki? Sam wzór zwraca na siebie uwagę. Nie jest obojętny ani dla kompozycji zdjęcia, ani dla opowiadanej na nim historii. Wzór ten dobrze pasuje do porządków, sprzątania, prac gospodarskich. W latach 40. kropki masowo pojawiają się w designie związanym z artykułami gospodarstwa domowego, sprzętem i akcesoriami kuchennymi. Ich zadaniem jest nadanie czynnościom gospodarskim lekkiego charakteru – połączenie ich z atmosferą swobody i przyjemności. Kropki bowiem kojarzą się ze słońcem, latem, plażą. W takim kontekście pojawiają w sesjach mody, przede wszystkim na strojach kąpielowych. Kropki mają też w sobie coś domowego, swojskiego. Są wzorem z rodzinnego domu, z rodzinnej miejscowości; z dziecięcego pokoju i z sukienki założonej na pierwszą publiczną potańcówkę. To wzór młodzieńczych wzruszeń, uczuć, pocałunków. Sukienkę w groszki miała na sobie bohaterka popularnego w tamtych czasach przeboju „Polka Dots and Moonbeams” po raz pierwszy nagranego w roku 1940 przez Franka Sinatrę. To historia zapisana na sukience młodej dziewczyny z amerykańskiej prowincji.
Jak się ma jednak do Elli Watson? Do jej akuratnej schludności? Na zdjęciu Parksa marszczona robocza sukienka w groszki sprawia, że Ella Watson nie jest po prostu sprzątaczką ubraną w roboczy ochronny strój. Watson nie jest tu ograniczona do funkcji, którą pełni. Jest kobietą, a nie zawodem; człowiekiem, a nie pracownikiem ekipy sprzątającej; Amerykanką, a nie sprzątaczką. Kropki na jej sukience spotykają się na tym zdjęciu z gwiazdkami na amerykańskiej fladze. I choć sukienka jest stara i wytarta; najprawdopodobniej brakuje jej dwóch guzików z przodu, przy marszczeniach na pasku widoczne są spore przetarcia (okrągłe jak kropki z wzoru, ale większe niż one), ma w sobie godność Elli Watson. Godność czarnej obywatelki Stanów Zjednoczonych. Jej pracy, jej trudu, jej życia, jej biedy. A w tym wszystkim jej szczęścia, jej miłości, jej wiary w sens własnego życia.
Na okładce amerykańskiego „Vogue’a” z dnia 1 lipca 1942 r. (amerykański „Vogue” był wtedy dwutygodnikiem) pojawi się zdjęcie autorstwa Toni Frissel (fotografki mody mającej również duże zasługi dla dokumentowania roli kobiet podczas II wojny światowej) z modelką (białą!) w długiej białej sukni z trenem i długiej białej pelerynie, stojącą pomiędzy dwoma amerykańskimi flagami. Zarówno flagi, jak i poły sukni i peleryny powiewają na wietrze w geście zwycięskiej siły. To zdjęcie Frissel będzie w jakiś sposób stanowiło parę ze zdjęciem Gordona Parksa. Będą dla siebie jak awers i rewers. U Frissel flagi dumnie powiewają, u Parksa amerykańska flaga wisi na ścianie – jak gdyby „po pracy”, „w stanie spoczynku”. W takim stanie nie może pełnić funkcji propagandowej.
U Frissel zdwojona flaga stanowi grupę z anonimową modelką zamienioną w posąg będący alegorią zwycięstwa. U Parksa w statycznej, owszem niejako posągowej pozie, mamy ukazaną konkretną postać, konkretną bohaterkę. A miejsce flag ze zdjęcia Toni Frissel zajmują tu umieszczone po obu jej stronach narzędzia pracy: miotła i mop. To one dumnie prężą się na pierwszym planie.
Na omawianej okładce „Vogue’a” zdjęciu towarzyszy napis „We stay united”.
Czy ta narodowa jedność uwzględnia jednak Ellę Watson? – zdaje się pytać swoim zdjęciem Gordon Parks. Czy możliwa jest jedność z jej mopem, miotłą i przetartą miejscami sukienką w groszki?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.