Odważne akcenty, takie jak skórzana kurtka z przeskalowanym kołnierzem czy kowbojki na grubej podeszwie. Kobiece detale: wiązania pod szyją, ozdobione rzędami guzików przedłużone mankiety, bufki. Najnowsza kolekcja H&M Studio to rockowa fantazja na temat twórczości Davida Lyncha, a także estetyki rodem z lat 50.
Sztokholm, 23 maja 2018 r. Jako jedyna dziennikarka z Polski jadę do stolicy Szwecji, żeby przedpremierowo obejrzeć kolekcję H&M Studio na sezon jesień-zima 2018/2019. Zwiedzam atelier projektowe marki. Poznaję ludzi, którzy na co dzień zajmują się tropieniem trendów w modzie, wyszukiwaniem nowych połączeń kolorystycznych, produkcją innowacyjnych tkanin. Oglądam również pomieszczenie wypełnione po brzegi ubraniami z historią – w H&M utworzono osobne stanowisko dla osoby, która jeździ po świecie i na pchlich targach oraz w butikach vintage poluje na oryginalne okazy. Później stają się one inspiracją do tworzenia prototypów ubrań z nowych kolekcji.
W studiu projektowym H&M regularnie przegląda się także prasę, albumy o sztuce, słucha się muzyki, która wpływa na cały proces twórczy. Chodzi o to, żeby być blisko tego, co dzieje się w kulturze, tak, żeby móc błyskawicznie reagować na to, co fascynuje ludzi. Ulice wielkich miast są dla odzieżowego giganta równie ważne, co światowe wybiegi. Jednak kolekcje H&M Studio nie wpisują się w trendy aż tak, jak główne linie marki. Opatrzone tą metką projekty są odważniejsze i z zasady wyprzedzają swój czas.
– Prace nad ostatnią kolekcją zaczęliśmy od rozmów o… „Twin Peaks”. Okazało się, że akurat wszyscy oglądaliśmy drugi sezon serialu – wyjaśnia mi Angelica Grimborg, projektantka H&M Studio, kiedy siadamy do rozmowy o propozycjach marki na jesień-zimę 2018/2019. – Uznaliśmy, że to nie może być przypadek. Potem obejrzeliśmy również pierwszy sezon produkcji, absolutnie kultowy. Ciekawie zarysowane przez Lyncha kobiece postaci pobudziły naszą wyobraźnię. Następnie zwróciliśmy się w stronę lat 50. i 60., i ikonicznych postaci z tamtej epoki, takich jak James Dean, Marylin Monroe, Jacqueline Kennedy. Okazało się, że te dwa światy, przefiltrowane przez współczesną wrażliwość, świetnie ze sobą współgrają, są mroczne, rebelianckie i zmysłowe.
– W każdym sezonie mierzymy się też z redefiniowaniem kobiecości i męskości, bawimy się tym, co stereotypowo przypisane jest do płci. Trencz w stylu serialowego agenta Coopera można zaaranżować tak, by wydawał się ultrakobiecy – dodaje Pernilla Wohlfahrt, Dyrektor Kreatywna H&M. To ona czuwa na co dzień nad tym, żeby kolekcje H&M Studio były spójne z filozofią marki. Jak wyjaśnia, prace nad kolekcją zajmują mniej więcej rok. Jednym z najtrudniejszych etapów jest według niej próba uzyskania odpowiedniej jakości tkanin – w cenie, która pozwala na zachowanie optymalnej sklepowej ceny, a ta dla H&M jest kluczowa. Chodzi o to, żeby ubrania marki, także te z linii premium, były dostępne dla szerokiego grona odbiorców.
Kiedy pytam Pernillę Wohlfahrt, które projekty z najnowszej kolekcji są jej najbliższe, śmieje się i wskazuje na czarną jedwabną sukienkę, którą ma na sobie. A potem na wyeksponowane na stojących obok manekinach dzianinowe golfy, które bez wątpienia będą sprzedażowym przebojem. Do mnie szczególnie przemawia wizja różowo-czerwonego total look’u. Podoba mi się wełniany golf, zestawiony z plisowaną spódnicą i kolczykami w identycznej – do niedawna uchodzącej za kontrowersyjną – tonacji. Szczególnie, że kolczyki są w kształcie serca. A „Dzikość serca” to mój ukochany film Davida Lyncha. To w nim pojawia się motyw kurtki ze skóry węża, która według noszącego ją Sailora Ripley’a ma wyrażać wiarę w wolność jednostki. Tymczasem skórzana kurtka zaprojektowana przez duet Grimborg i Wohlfahrt, stanowiąca wariację na temat klasycznej pilotki, wyraża wiarę w nieskrępowaną wolność w modzie. I o to właśnie w linii H&M Studio chodzi: o zabawę, która staje się modą.
Kolekcja będzie dostępna w sprzedaży w sklepie w Warszawie przy ulicy Marszałkowskiej 104/122 oraz online na hm.com od 6 września 2018.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.