Z jednej strony jest w całości utożsamiana z Paryżem i stylem życia typowym dla jego mieszkanek, z drugiej, projektuje kolekcje, w których podróżnicza symbolika z sezonu na sezon pobrzmiewa coraz wyraźniej. Przeciwności w nowej kolekcji jest jednak znacznie więcej. I to one czynią ją tak wyjątkową.
Jest tylko jedna królowa francuskiego je ne sais quoi. Jej imię to Isabel Marant. Od lat wierna nonszalancji, zarówno w pracy, jak i w życiu, była jedną z pierwszych projektantek, które pokazały kobietom, że moda może być jednocześnie przystępna i wytworna, wyrazista i wygodna, ponadczasowa i nawiązująca do trendów. Francuzka jest co sezon wierna swoim ulubionym motywom. Nie ma oporów przed tym, by prezentować je w oryginalnej formie. Jednocześnie nie stroni od zaskakujących zestawień, bawi się proporcją i detalem, balansuje na granicy garderoby dziennej i wieczorowej. Pora więc powiedzieć to głośno i wyraźnie: Marant jest równie dobrą stylistką, co projektantką.
Francuzka wielokrotnie podkreślała, że kobieta jej marki jest przede wszystkim podróżniczką – zarówno w wymiarze archetypowym (w tym sezonie inspiruje się garderobą francuskich fotografek wojennych) i współczesnym, lokalnym. Jest żądna przygód, ale nie musi podróżować w głąb amazońskich lasów czy afrykańskiej sawanny, by je przeżyć. Równie dużo wrażeń czerpie ze spontanicznej wyprawy na drugi brzeg Sekwany, nocnego spaceru po Le Marais, czy wizyty w swoim ulubionym klubie. To kobieta, którą satysfakcjonują zarówno zakupy w La Fayette, jak i na pchlim targu Saint Ouen. Nie ma oporów przed tym, żeby cekiny nosić za dnia, a grubą bawełnę wieczorem. Zgrabnie łączy męskie marynarki z minispódniczkami, a ogromne swetry zestawia z ultrakrótkimi szortami.
W sezonie jesień-zima 2019-2020 nic się nie zmienia. Marant nadal miksuje falbany z męskimi fasonami, boho z latami 80. i lekkie z ciężkim. Maksymalnie poszerza ramiona, podwyższa talię i wydłuża sylwetkę dzięki zgrabnemu operowaniu długością cholewki kozaków, szerokością nogawek spodni i grubością włożonych w nie swetrów i kurtek. Prezentuje paradę fenomenalnych okryć wierzchnich: oversize’owych kożuchów, grubych trenczy i wełnianych kamizelek. I udowadnia, że jeśli chodzi o projektowanie butów, nie ma sobie równych.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.