Handel fałszywymi produktami stanowi 3 proc. wartości światowego handlu, a globalna wartość rynku podróbek to aż 509 mln dol. Najczęściej podrabiane są perfumy i kosmetyki do makijażu. Warto na nie uważać, bo nielegalne produkty mogą poważnie szkodzić. Jak się uchronić przed ich zakupem i co zrobić, jeśli podejrzewamy, że mamy do czynienia z kosmetykiem, któremu daleko do oryginału?
Choć o podróbkach mówi się coraz więcej – choćby po szokującym dokumencie Netflixa „Niebezpieczne produkty” – to wciąż niewystarczająco. Używanie nielegalnych kosmetyków może przynieść przykre konsekwencje, z których rozczarowanie jakością jest akurat najmniej dotkliwe. Niestety fałszerstwa ze względu na duże zyski, jakie przynoszą, są powszechne. Dawno też już za nami czasy, kiedy na „prawie oryginalne” produkty można było trafić tylko na bazarach, więc jeśli je omijaliśmy, mogliśmy czuć się bezpiecznie. Nie jesteśmy jednak całkiem bezbronni. Warto pamiętać, że podróbki są nielegalne, ich produkcja i sprzedaż – karalne, a jako konsumenci mamy prawo zwrócić produkt lub anulować transakcję.
Najlepiej jednak oczywiście nie dać nabić się w butelkę. Jak to zrobić? Zwracając uwagę na cenę kosmetyku, jego opakowanie i miejsce, w którym je kupujemy.
Gdzie kupować, by nie dać się oszukać?
Najbezpieczniejsze są markowe, sieciowe drogerie, butiki oraz sklepy, które firma kosmetyczna wymienia na swojej stronie internetowej.
– Duże i rozpoznawalne perfumerie i drogerie, takie jak Douglas czy Sephora, mają licencje na kilkadziesiąt marek luksusowych. A to wiąże się z koniecznością spełniania wielu warunków, w tym związanych z odpowiednim przechowywaniem kosmetyków i zapewnieniem dostępu do pełnej linii produktowej. Tacy duzi gracze spełniają wymagania i współpracują jedynie ze sprawdzonymi dystrybutorami. Procedura włączenia na listę dostawców takiej drogerii jest trudna i trzeba spełnić ściśle określone wytyczne – sama perfumeria dba o swój wizerunek i bezpieczeństwo konsumentów – wyjaśnia Justyna Koziej, prezes zarządu Dr Koziej Instytut Badań Kosmetyków, dodając, że również mniejsze sieciowe drogerie stawiają wymagania w kwestii kwalifikacji dostawców. Miejsca, nad którymi by się zastanawiała, to lokalny bazar, a także internet, gdzie można znaleźć produkty „markowe” za np. dużo niższe kwoty niż w drogeriach.
Uwaga na okazje w internecie
Coraz większa popularność zakupów online, spotęgowana jeszcze przez pandemię, przyniosła też wiele rozczarowań – zwłaszcza kosmetykami, których oferty kupna pojawiały się na forach internetowych lub portalach słynących z niskich cen czy tymi sprzedawanymi jako używane lub z drugiej ręki. Jeśli cena kosmetyku stanowi 20-30 proc. jego wartości w perfumeriach, jest to bardzo podejrzane.
– Nie powinno się wierzyć w szalone okazje. Nie należy ufać sprzedawcom oferującym „boczną linię produkcyjną”, „wycofane partie”, „sprzedaż poza dystrybucją” – nie pozostawia złudzeń Marta Siembab, senselier. – Sporą czujność powinny wzbudzić perfumerie, które sprzedają same testery w dużych ilościach, bez opakowań zewnętrznych. Skopiowanie liternictwa i wyprodukowanie opakowań zewnętrznych wraz z uszlachetnieniami druku to ogromny koszt, dlatego nie opłaca się ich robić przy podróbkach, stąd bajka o testerach w nieoznakowanych kartonikach w ilościach hurtowych – wyjaśnia Marta Siembab.
Podejrzliwość powinny wzbudzić też niepełna informacja o sprzedawcy, brak adresu firmy czy informacji o procedurze zwrotu i reklamacji towaru. Zdarza się również, że zdjęcia zamieszczone na aukcji lub w ofercie nie przedstawiają faktycznego produktu. Czy to nie zastanawiające? Podobnie jak fakt, że ktoś sprzedaje kosmetyk, który od dawna nie jest produkowany.
W przypadku wątpliwości co do pochodzenia kosmetyku najlepszą drogą są bezpośredni kontakt i konsultacja z producentem oryginalnych produktów.
Opakowanie prawdę ci powie
By mieć pewność, że kupujemy oryginalny produkt, eksperci polecają dokładnie przyjrzeć się opakowaniu. Justyna Koziej radzi, by zwrócić uwagę nie tylko na jakość materiału, ale i staranność wykonania: jak złożony jest kartonik, czy owijka lub folia dokładnie do niego przylegają, czy nadruk nie wygląda tandetnie.
Także dr inż. Ewa Starzyk, ekspertka Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego i autorka artykułów z portalu Kosmopedia, przyznaje, że opakowania podrobionych kosmetyków różnią się od oryginalnych. – Na podróbkach druk często nie jest tak wyraźny, jak na oryginale, brakuje niektórych zdobień, a kolory różnią się nieznacznie od tych oryginalnych. Inne mogą być również czcionka oraz rozmieszczenie symboli i elementów oznakowania – mówi dr inż. Starzyk.
Podobne kryteria stosujmy, oglądając flakonik perfum. – Czy jest prosto, równo odlany? Czy w szkle nie ma błędów? Jak atomizer jest osadzony, czy ma taki sam kształt jak oryginał? Czy wężyk ma taką samą grubość i przezierność? – podpowiada Marta Siembab.
A Justyna Koziej przypomina na koniec, że na opakowaniu oryginalnego produktu, najczęściej na spodzie, jest wybity bądź nadrukowany jego unikatowy kod. Umożliwia on sprawdzenie daty wyprodukowania kosmetyku lub perfum na odpowiednich stronach internetowych, np.: checkcosmetic.net, www.dolce.pl/dataprodukcji czy www.checkfresh.com.
Jednak podróbka? Natychmiast ją odłóż
O kupnie sfałszowanych perfum będzie świadczył zapach. – Nuta głowy powinna rozpocząć się zapachem kompozycji, a nie aromatem etanolu i ketonów. W oryginalnych perfumach jest to idealnie wyważone. Oryginalne i sfałszowane produkty inaczej się też rozwijają i pachną na poszczególnych etapach. Podróbki często skupiają się na nucie głowy i z grubsza oddają zapach nut serca, oryginalna kompozycja rozwija się harmonijnie, podczas gdy podrobiona często „utyka” na jednym etapie, brzmiąc głośno jedną, najbardziej charakterystyczną nutą – opisuje Marta Siembab.
W przypadku kosmetyków mogą to być brak trwałości, nieprzyjemna woń, a także podrażnienie skóry po ich aplikacji. W takiej sytuacji należy natychmiast przestać używać tych produktów.
– Wytwarzanie kosmetyków podrabianych nie jest kontrolowane, a produkty nie podlegają regulacjom, więc nie są badane pod kątem bezpieczeństwa ani skuteczności. Są wytwarzane z surowców niewiadomego pochodzenia, więc mogą zawierać niebezpieczne składniki, również te niedozwolone do stosowania w kosmetykach – wyjaśnia dr inż. Ewa Starzyk.
Znane są przypadki np. uszkodzenia układu nerwowego (przez zawartość ołowiu czy rtęci) czy też zaburzenia krwiotworzenia (poprzez zawartość ołowiu). Jeśli chodzi o kosmetyki kolorowe, zdarza się, że barwniki zamieniane są na te tanie, które zwierają metale ciężkie. Deklarowany na opakowaniu skład często nie jest prawdziwy.
Nie wyrzucaj podróbki
Co zrobić z podróbką? Porady na temat praw, jakie mamy jako konsument wprowadzony w błąd, udzieli np. Europejskie Centrum Konsumenckie w Polsce. Warto także przekazać produkt do oryginalnego producenta.
– Jeżeli produkt był nabyty online i otrzymaliśmy podróbkę, można bez podawania przyczyny odesłać go w terminie 14 dni (art. 27 Ustawy o prawach konsumenta). Jeżeli upłynął ten termin lub wówczas, gdy produkt kupiliśmy w sklepie stacjonarnym, możemy go zareklamować na podstawie rękojmi. W dochodzeniu naszych praw można również powołać się na art. 305 ustawy – Prawo własności przemysłowej. A zgodnie z art. 24 Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji za wprowadzenie klienta w błąd co do tożsamości producenta lub produktu sprzedawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch – wyjaśnia Justyna Koziej.
Wiele serwisów internetowych wdrożyło programy walki z podróbkami, gdzie można zgłosić otrzymanie podróbki. Na duże platformy – jak Allegro, OLX czy Amazon – presję wywierają same firmy, do których należą często podrabiane marki. W przypadku zakupu podróbki na platformie należy skontaktować się z właścicielem marki (producentem oryginalnego produktu), który może podjąć odpowiednie działania na poziomie platformy sprzedażowej. Najczęściej aukcje i oferty z podróbkami są usuwane z portalu.
Szanse na odzyskanie pieniędzy po zakupie podróbki, jak mówi dr inż Ewa Starzyk z Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, są niestety niskie. Co możemy zrobić? W pierwszej kolejności złożyć reklamację u sprzedawcy. Jeśli opłaty dokonaliśmy kartą, można spróbować odzyskać pieniądze poprzez bank. Służy do tego specjalna procedura charge-back, musimy jednak wykazać, że istnieje podejrzenie podrobienia towaru. Następnie można spróbować skorzystać z pomocy Sieci Europejskich Centrów Konsumenckich (ECC-Net). W około 50 proc. przypadków sprawę udaje się załatwić polubownie. Ale tylko wtedy, gdy sprzedawca chce współpracować. Jeżeli towar został zamówiony spoza UE, a zamówienie skonfiskowane przez służby celne, należy skontaktować się pisemnie ze sprzedawcą, zażądać zwrotu kosztów i poinformować, że nie życzymy sobie przesłania nowego produktu.
– Warto zgłosić podróbkę do producenta oryginalnego produktu. Monitoring takich przypadków ułatwi mu skuteczną walkę z przestępcami. Często właściciel marki próbuje obciążyć sprzedawcę podróbek kosztami zniszczenia „trefnego” towaru. Zgłosić podróbkę można też do organów ścigania: na policję lub do prokuratury, jako podejrzenie popełnienia przestępstwa – mówi dr inż. Ewa Starzyk.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.