Dominujące kolory: czerwień, zieleń, biel. Ulubione motywy: kolorowo przybrana choinka, renifer Rudolph z czerwonym nosem, Święty Mikołaj w nowoczesnej stylizacji. Dodajmy cekiny, pomponiki i dzwoneczki. To właśnie przepis na „brzydki świąteczny sweter”, który przebojem podbił branżę modową.
– Więc wiesz, że jest brzydki, ale lubisz go nosić? – na to pytanie zadane głównej bohaterce serialu „Emily w Paryżu” przez jej francuską przyjaciółkę Camille, chyba wszyscy odpowiedzieliby twierdząco. Bo sugestia, że tylko Amerykanie znają i kochają kiczowate swetry ze świątecznymi motywami, to wymysł scenarzystów dla stworzenia sytuacji komediowej. Faktem jest, że wylansowane w Kanadzie dziergane renifery i choinki, także w wersji ze świecącymi lampkami, zyskują coraz większą popularność w Europie, a ich noszenie staje się „nową świecką tradycją”.
Skromne początki świątecznych swetrów nie zapowiadały narodzin zjawiska modowego
Świąteczne swetry (znane jako ugly christmas sweaters czy UCS) zaczęły się pojawiać w latach powojennych, kiedy to zyskały popularność ze względu na swoją praktyczność. W dobie kryzysu ręcznie robione ubrania ceniono za ich dostępność i ciepło. Te z motywami świątecznymi były też, jak się wydaje, reakcją na komercjalizację Bożego Narodzenia. Funkcjonujące pod nazwą Jingle Bells Sweaters, miały o wiele bardziej stonowaną kolorystykę i zdecydowanie mniej krzykliwe motywy – zwykle były to uproszczone w formie renifery, choinki i śnieżynki. Choć nie cieszyły się zbyt dużą popularnością, miały swoich fanów (nosił je chociażby irlandzki piosenkarz Val Doonican). W latach 60. i 70. stylistyka świątecznych swetrów zaczęła się przeobrażać. Te dekady przyniosły przecież modę na zdecydowane i wyraziste wzory oraz soczyste, odważne odcienie. Właśnie w tym czasie pojawiają się więc dziergane choinki przystrojone ozdobami w krzykliwych barwach czy Święty Mikołaj w okularach przeciwsłonecznych. Następuje transformacja, która jednak na razie nie zapewnia brzydkim swetrom miejsca w szafach stylowych kobiet i mężczyzn.
W latach 80. świąteczne swetry coraz częściej pojawiają się na małym i dużym ekranie
W tym czasie wciąż nie miały one statusu modowej ikony i traktowane były z pobłażaniem, jeśli nie z lekką kpiną. Kojarzono je ze stylem ubierania się ojców – nosił je chociażby Bill Cosby w swoim komediowym show, w którym grał tatę pięciorga dzieci. Zwrot nastąpił pod koniec lat 90., kiedy to premierę miał blockbuster „W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju”. Grany przez Chevyego Chase’a Clark Griswold nosił w nim świąteczny sweter, co sprawiło, że ten element garderoby zyskał wielką sympatię widzów. Patrząc na niego przez pryzmat komediowy, z przymrużeniem oka, zaczęto traktować UCS jako element dress code’u na biurowych wigiliach i rodzinnych spotkaniach świątecznych. Boom nie trwał długo i świąteczny sweter znów stracił rangę. Uznawano go za ubiór wybierany przez mniej lubianych, dziwacznych kuzynów lub nietrafiony prezent od starszej ciotki czy babci. Noszenie UCS uchodziło za sporą modową wpadkę.
Studencki żart był iskrą, która poszła w świat, czyli jak świąteczne swetry stały się wiralem
Był początek XXI wieku. W kinach pojawił się „Dziennik Bridget Jones” ze sceną świątecznego przyjęcia, na które Mark Darcy (Colin Firth) przyszedł w swetrze z czerwononosym reniferem. Element komediowy znów zadziałał. Jednak już wkrótce nastąpił przełom. Dwaj przyjaciele z Kanady zorganizowali bożonarodzeniową imprezę o zaskakującym dress codzie... Chris Boyd i Jordan Birch przyznają, że trend na UCS nie przyszedł znikąd. Podpatrzyli go u… starszych osób. – Te swetry istniały od dłuższego czasu. Widziałem je, kiedy pracowałem w domu opieki, a Jordana zainspirował sweter jego ciotki Mary – zdradził Boyd. W czasie wizyty w centrum handlowym przyjaciele przymierzyli świąteczne swetry z pingwinami i umierali ze śmiechu, jak wspomina Jordan. Na pierwsze tematyczne przyjęcie, które zorganizowali w domu przyjaciela w Vancouver, przyszło około 30 osób. 5 lat później odbyło się ono w legendarnej sali tanecznej Commodore i przyciągnęło 1200 gości. Fama poszła w świat i nie tylko w Kanadzie spotkania w brzydkich swetrach zaczęły zyskiwać popularność. W czym tkwił sukces tego zjawiska? – Myślę, że naprawdę dobrze nam poszło stworzenie pewnego rodzaju doświadczenia – mówi Birch. Faktem jest, że ludzie pokochali i spotkania tematyczne, i same UCS. Nastąpiła zmiana perspektywy: to, co uważano za brzydkie i kiczowate, zaczęło być doceniane za… bycie brzydkim i kiczowatym. Nabrano dystansu do świątecznych swetrów, zaczęto traktować je z przymrużeniem oka i sympatią, noszenie ich stało się żartem, zabawą. A czy moda właśnie nie jest jej formą?
Ugly sweater stał się gwiazdą kina i telewizji
Podobnie jak choinka, kominek obwieszony skarpetkami i kolorowe świecące ozdoby, „brzydkie swetry” stały się obowiązkowym elementem budującym świąteczną atmosferę w filmach i serialach. W niektórych produkcjach są traktowane jak każdy inny kostium, coś, co w naturalny sposób zakłada na siebie postać, w innych ich obecność jest omawiana, staje się elementem komicznym – jak w „Emily w Paryżu”. Poza Lily Collins UCS na srebrnym ekranie nosili także America Ferrera w „Brzyduli Betty”, Alyson Hannigan i Jason Segel w „Jak poznałem waszą matkę” czy Ashton Kutcher w „Dwóch i pół”. Jednak prywatnie największe gwiazdy także kochają UCS. Pojawiają się w nich w programach telewizyjnych, na własnych kanałach w social mediach i na ulicach. Do fanów brzydkich swetrów zaliczyć można Katy Perry, Demi Lovato, Miley Cyrus, Sophię Copollę, Beyoncé, a także Victorię i Davida Beckhamów.
Dziergane renifery pozwalają walczyć o słuszne sprawy
Popularność brzydkich swetrów stała się na tyle duża, że w oparciu o nie zaczęto organizować akcje charytatywne. W 2012 roku brytyjska organizacja Save the Children ogłosiła 14 grudnia Dniem Świątecznego Swetra (Christmas Jumper Day). Zachęcano, aby ludzie zakładali najbardziej szalone swetry i chodzili w nich w miejscach pracy, w szkołach czy na spotkaniach z przyjaciółmi i zbierali datki na rzecz potrzebujących dzieci. Od tamtej pory akcja powtarzana jest co roku, a w jej ramach udało się już zebrać ponad 30 milionów funtów. W wielką akcję charytatywną przeobraził się także żart, który swojemu koledze, Ryanowi Reynoldsowi, zrobili w 2018 roku Hugh Jackman i Jake Gyllenhaal. Na obserwowanym przez niemal 54 miliony osób koncie na Instagramie gwiazdor „Deadpoola” zamieścił swoje zdjęcie w cudownie kiczowatym swetrze, z wyżej wymienionymi w normalnych strojach i z podpisem „zapewniali mnie, że to przyjęcie swetrowe” (zdanie poprzedzało kilka wulgaryzmów). Rok później Kanadyjczyk powrócił w wiralowym swetrze, aby zainicjować kampanię Sweater Love. I tak narodziła się nowa tradycja – co roku Reynolds i jego sweter pojawiają się w filmikach zachęcających do wpłacania pieniędzy dla kanadyjskiej organizacji SickKids Foundations. W roku 2022 udało się dzięki niej zebrać 580 tys. dolarów.
Kiczowate swetry stały się kulturowym memem
Noszenie ich przestało być oznaką braku gustu, a przeciwnie – im brzydszy sweter, bardziej krzykliwy, ozdobiony w dziwniejszy sposób – tym lepiej! To swoisty manifest, że możemy trochę odpuścić, podejść do siebie na luzie i w humorystyczny sposób podsycić magię świąt. UCS stały się częścią świątecznej tradycji, co szybko podchwycili producenci ubrań. Największe sieciówki co roku przed gwiazdką zapełniają swoje półki projektami tworzonymi z myślą o sezonie bożonarodzeniowym. Brzydkie swetry pojawiają się też w second handach. Także giganci modowi nie pozostali obojętni na ten oddolny trend. W 2008 roku Stella McCartney wypuściła sweter z motywem niedźwiedzia polarnego w górach. Na podobny krok w 2010 roku zdecydowało się Givenchy, a w 2011 roku Dolce & Gabbana.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.