W japońskim designie nic nie dzieje się przypadkowo, każdy przedmiot jest częścią większej opowieści. Piękno kryje się w selekcji, a nie w naddatku. Natura pozostaje filarem tamtejszej kultury, przenika do wnętrz, sprawia, że stają się ponadczasowe.
Wyspiarze wydają się mieć unikatowe podejście do designu. Na łamach drugiego numeru „Vogue Polska Living” rozmawiałam o tym z australijskimi projektantami. Ich zdaniem to zasługa geograficznej i symbolicznej izolacji, która w przeszłości zmuszała do samodzielności, a dziś stymuluje wyobraźnię i pozwala zachować dystans. Jednak o ile brytyjska kolonia pozostawała przez wieki pod europejskimi wpływami, o tyle Kraj Wschodzącego Słońca zbudował kulturę fundamentalnie inną od tych zachodnich.
Japońska estetyka wykształciła własny język, system wartości, a nawet ontologię, wolną od europejskiej binarności. Według niej świat nie jest czarno-biały, ale pełen odcieni szarości. Tradycja napędza tu awangardę, awangarda powraca do tradycji. Projektanci starszego pokolenia eksperymentują z nowymi technologiami, a nowa generacja artystów uczy się lokalnego rzemiosła. W efekcie od obiektów stworzonych przez Hatana Wataru, Yukę Ando czy Wataru Miyashitę (o których więcej dalej) nie sposób oderwać oczu.
Nic więc dziwnego, że japoński design znalazł się w ostatnim czasie na radarze (i na językach) krytyków, trendwatcherów i projektantów z całego świata, zafascynowanych jego odmiennością i różnorodnością. Designerską interpretację wabi-sabi, filozofii niedoskonałego piękna, oraz styl japandi, czyli hybrydę japońskiego i skandynawskiego minimalizmu, wymieniano wśród najważniejszych trendów minionego roku. Od lamp Pao projektu Naota Fukasawy, przez archiwalne projekty Isseya Miyakego, po kultowe długopisy Muji – przedmioty z metką „Made in Japan” stały się symbolem cichego luksusu.
***
Cały tekst znajdziecie w trzecim wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.