Jen Wonders w kampanii Jenny Fairy Joyful Colors
W Los Angeles kocham światło, ludzi i energię – mówi Jen Wonders, światowej sławy influencerka, która została twarzą kolekcji kapsułowej Joyful Colors Jenny Fairy. Kampania autorstwa Stanisława Bonieckiego powstała właśnie w Kalifornii.
Spacer po Venice Beach, zakupy przy Rodeo Drive, lunch z widokiem na palmy i wieżowce – dzięki sesji Stanisława Bonieckiego dla Jenny Fairy przenosimy się do Los Angeles. W Mieście Aniołów na 24 godziny odwiedzamy Jen Wonders. Influencerka została twarzą kapsułowej kolekcji Joyful Colors. Najmodniejsze dodatki lata – kuferki i sandały ozdobione piórkami – doskonale komponują się z eklektycznym, oryginalnym, superkobiecym stylem Francuzki, która wybrała życie w Kalifornii.
Joyful Colors to pastele takie jak lawenda, cukierkowy róż i mięta, uzupełnione klasyczną czernią, fasony retro i fantazyjne detale. Nie ma mowy o nudzie dokładnie tak, jak w szafie Jen Wonders. Urodzona w Paryżu Jen Azoulay należy do pierwszego pokolenia blogerek modowych. Od 15 lat pracuje jako influencerka i dyrektorka kreatywna. Wcześniej zdobywała doświadczenie w magazynach. Zaczynała we francuskim „Elle”. – Gdy startujesz od zera, uczysz się wartości ciężkiej pracy. Pracujesz z najlepszymi. To niesamowite doświadczenie – tłumaczy. Po przeprowadzce do Stanów próbowała sił jako stylistka, projektantka i dyrektorka artystyczna. Potem powróciła do Paryża, by pracować dla Diora. W 2016 roku na stałe przeniosła się do Los Angeles. – Światło, ludzie, energia – trudno to opisać, ale czuję się tu świetnie, za dnia i w nocy – mówi Jen o Los Angeles, swoim domu z wyboru. Zdarza jej się jednak tęsknić za Paryżem, z którego pochodzi. – Kultura, architektura mnie inspirują. A najbardziej obserwacja przechodniów. Wystarczy usiąść w kawiarni i rozejrzeć się dookoła – mówi.
Od sześciu lat jeszcze intensywniej rozwija swoją markę osobistą, a także brand Jen Wonders Studio, bazujący na ubraniach vintage. – Zachwyciły mnie targi staroci. Podoba mi się to, że mogę znaleźć używaną rzecz, upiększyć ją i dać jej drugie życie – tłumaczy Jen swój pomysł na markę. Za luksus uważa rzemiosło, ręczną robotę, piękno materiału. – Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego pokazu Chanel w Paryżu. To był jeden z najważniejszych momentów w mojej karierze – wspomina.
Jej osobisty styl, podziwiany przez niemal 140 tys. fanów na Instagramie, łączy minimalizm z wyrazistymi elementami retro, rzeczy pożyczone z męskiej szafy, takie jak chociażby koszule oversize, z seksownymi wycięciami, mocne wzory z subtelnymi fakturami. Najlepsza rada stylistyczna, jaką Jen kiedykolwiek usłyszała? – Musisz czuć się dobrze w tym, co nosisz. Pewność siebie to klucz do sukcesu. Mój styl wciąż się zmienia, w zależności od nastroju, czasu i miejsca. Słucham intuicji. Ostatnio czuję się najlepiej w bardzo kobiecych ubraniach – mówi. Ikona stylu zdradza nam też, co spakuje do wakacyjnej walizki. – Biały top, sukienka z wycięciami, ażurowa bluzka, jedwabne spodnie, lniana koszula pożyczona z męskiej szafy – mówi Jen.
Pracę w modzie influencerka z powodzeniem godzi z życiem rodzinnym. Ukochanego męża poznała podczas pierwszego pobytu w Stanach. Doczekali się razem dwóch synów – czternasto- i ośmioletniego. Dzieci wychowuje „po francusku”. – Z dużą dawką miłości, ale nie zawsze pobłażliwości – śmieje się. Jej recepta na szczęście? To proste. – Śmiech moich dzieci. A gdy jest szczęśliwa, Jen czuje się piękna. – Piękno pochodzi ze środka – mówi z przekonaniem.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.