W naszej przestrzeni publicznej pojawia się wiele słów pogardy. Wynikają one z ogromnej potrzeby władzy nad innymi. Obecnie każdy ma możliwość publicznych wypowiedzi. Z potrzeby chwili sławy starają się użyć jak najmocniejszych słów. Obrazić, by ktokolwiek ich dostrzegł.
Agresja rozlewa się z pełną mocą .
Dlaczego zamiast krytykować działania polityków, wielu publicystów i komentatorów wyśmiewa i szydzi z ich wyborców popierających 500 plus?
Jak to możliwe, że hierarcha kościelny, który ma ogromny wpływ na wiernych i twierdzi, że opiera się na słowach Chrystusa, uderza w osoby homoseksualne i słabsze, nazywa „zarazą”, obraża?
Skąd lawinowa mowa nienawiści wobec prezenterki przeżywającej tragedię rodzinną? Jej mąż jest poszukiwany, istnieje obawa, że utonął, a komentujący rzucają obelgami. Zrobiło to tak wielu naszych rodaków, że portale były zmuszone zablokować komentarze pod wiadomościami o akacji poszukiwawczej.
Wielu ludzi rozpaczliwie pragnie, by ich zauważono. Obecnie każdy ma możliwość publicznych wypowiedzi. Z potrzeby chwili sławy starają się użyć jak najmocniejszych słów. Obrazić, by ktokolwiek ich dostrzegł.
Nie wymieniam nazwiska hejterów, arcybiskupa ani komentatorów obrażających wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Nie zasługują na to, by o nich wspominać.
Rafał, bohater mojego reportażu „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”, na pytanie, dlaczego siostry mogły bić i poniżać przez trzydzieści lat, powiedział: „Bo ludzie nie myśleli o nas »dzieci«, tylko »patologia«”.
W bardzo mądry sposób ujął to, jak powstaje zło. Ono nigdy nie jest dopowiedziane. Hitler nie wspominał o wymordowaniu milionów Żydów. Mówił: „Należy rozwiązać kwestię żydowską”.
W naszej przestrzeni publicznej pojawia się wiele słów pogardy. Wynikają one z ogromnej potrzeby władzy nad innymi. Naród, który czuje się słaby i skrzywdzony, potrzebuje zadać ból. Nie ma znaczenia, jakie ktoś ma poglądy polityczne czy wyznanie, ludzie podzielą się na próbujących zrozumieć innego człowieka i tych, którzy nieustannie ranią. Od Państwa zależy, którą drogą podążycie.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.