Marii grozi więzienie. Mierzy się także z licznymi groźbami śmierci. Jej siostra prosi, by nie wracała do kraju i po gali, podczas której odbiera kolejne gratulacje za działalność dziennikarską, pozostała w Nowym Jorku. Siostra przekonuje Marię, że o Filipinach może pisać z dowolnego miejsca na świecie, dzięki internetowi jej artykuły będą czytane przez obywateli Filipin, a ich siła będzie nadal potężna. Spoglądamy w oczy Marii. Obserwujemy, jak stopniowo odsuwa słowa bliskiej osoby. Mówi, że już zdecydowała o powrocie do kraju. Tłumaczy, że czuła lęk, ale od czasu, gdy zmierzyła się z faktem, że trafi do zakładu karnego, i szczegółowo wyobraziła sobie ten czas, przestała się bać. Bo czujemy lęk, przed tym, czego jeszcze nie zaakceptowaliśmy. Siostra dziennikarki zaczyna płakać.
Maria Ressa otrzymała tegoroczną Pokojową Nagrodę Nobla. – Za wysiłki na rzecz ochrony wolności słowa, która jest warunkiem istnienia demokracji i trwałego pokoju – tak uzasadniono przyznanie nagrody, którą równocześnie z Ressą otrzymał rosyjski dziennikarz Dmitrij Muratow.
Scena rozmowy Marii z siostrą pochodzi z wybitnego filmu dokumentalnego „Tysiąc małych ran” w reżyserii Ramony S. Diaz. Prezydent Filipin wymierza sprawiedliwość kartelom narkotykowym. Policjanci oraz wojsko realizują wizję prezydenta, a na ulicach Filipin w biały dzień, bez procesów i wyroków, zabijani są młodzi ludzie. Widzimy ich matki, które bezradnie układają zabitych synów na swoich ciałach, chcąc przytulić ich po raz ostatni.
Kolejna scena przedstawia tłum ludzi. Przedstawiciel władzy prosi wszystkich o pokazanie zębów. Następnie obwieszcza, że Filipińczycy żyją w zaćpanej rzeczywistości. Podkreśla, że ofiaruje im ostatnią szansę na zrezygnowanie z nałogu i rozpowszechniania narkotyków. Zapowiada też egzekucje.
Prezydent Rodrigo Duterte w tracie publicznego wystąpienia podwyższa stojący na mównicy mikrofon i z dumą w głosie mówi „takiego mam dużego”.
Dziennikarze portalu internetowego Rappler, którego współzałożycielką jest Maria Ressa, ostro komentują konferencje prezydenta, opisują brak wrażliwości, objaśniają, jakie skutki społeczne i prawne przyniesie wymierzanie sprawiedliwości w tak okrutny sposób. Oprócz tekstów publicystycznych, ukazujących brud politycznych decyzji rządzących, dla portalu pracuje wielu reporterów, którzy są na miejscach zdarzeń. Opisują choroby psychiczne, z jakimi mierzą się bliscy zabitych.
Raporty Human Right Watch informują o coraz liczniejszych ulicznych egzekucjach. Filipińskie społeczeństwo jest podzielone. Prezydent zdobył poparcie popularnych piosenkarek i influencerów, którzy za jego aprobatą są gotowi ośmieszać każdego.
Maria Ressa mierzy się zatem nie tylko z wyrokami, groźbami śmierci i kolejnych procesów, lecz także nieustającym hejtem. Podważane są jej kompetencje, a każdy ruch, finansowanie czy nagroda wiążą się z oczernianiem jej dziennikarskich metod.
Wielu dziennikarzy na świecie traci obecnie pracę z powodów politycznych. Walczą z presją polityków i biznesmenów, którzy – w krajach rugujących demokrację – zabiegają o istotny wpływ na narrację mediów.
Dziennikarzom coraz trudniej przewidzieć konsekwencje rzetelnego przedstawiania informacji. Filipińskie prawo dotyczące zniesławienia w sieci, w ramach którego skazano Marię Ressę i dziennikarzy portalu, zostało wprowadzone już po publikacji tekstu opartego między innymi na informacjach wywiadu. Dwa lata później poprawiono w nim literówkę. Dzięki temu oskarżenie potraktowało artykuł jako „nową publikację”.
Mimo ataków, Maria Ressa pozostaje skupiona na pracy, rzetelnie sprawdza każdego informatora i przekazany jej fakt, wkłada dużo wysiłku w przygotowanie istotnych społecznie przemówień.
Oprócz wyjątkowego profesjonalizmu warto zwrócić uwagę na spokój, ciepło i poczucie humoru noblistki. Obcując ze światem politycznych afer i skorumpowanych biznesmenów, dziennikarka zachowuje wiarę w człowieczeństwo.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.