20 października polskie media społecznościowe obiegły zdjęcia z rzekomej wizyty rapera Kanye’a Westa w Warszawie. Następnego dnia okazało się jednak, że za wiralową akcją stał fan Ye, Bartosz Pniewski. Nam opowiedział o kulisach pranku.
„Właśnie widziałem Kanye’ego Westa” pisali kolejni rozgorączkowani internauci, wrzucając zdjęcia zamaskowanej postaci. Widziano rapera, gdy opuszczał hotel, a potem zwiedzał Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Fani natychmiast ruszyli śladem idola, dokumentując skrupulatnie każdy etap jego wizyty. Wydarzenie momentalnie stało się wiralem, a o rzekomej wizycie gwiazdora nad Wisłą napisały polskie i światowe media.
Ekscytacja fanów nie trwała jednak długo. Następnego dnia okazało się, że wydarzenie było starannie zainscenizowane przez Bartosza „Highbarta” Pniewskiego, kolekcjonera sneakersów z 20-letnim stażem i wielkiego fana Ye. Pomysł na akcję pojawił się po tym, jak sam niefortunnie minął się z gwiazdorem w Berlinie. – Kanye wybrał się wtedy do muzeum sztuki nowoczesnej KW Institute for Contemporary Art. Moja znajoma, która tam pracuje, dała mi o tym znać. Wskoczyłem do taksówki najszybciej jak mogłem, ale niestety, gdy dotarłem Ye już tam nie było – tłumaczy. Nie mogąc zaprosić rapera do Warszawy, Bartosz postanowił ściągnąć go innym sposobem.
Przygotowania trwały ponad miesiąc. Bartoszowi zależało, żeby raper wydał się możliwie najbardziej autentyczny. Pierwszym i najważniejszym etapem było skompletowanie oryginalnej garderoby Ye, oczywiście od Balenciagi. – Spodnie upolowałem w butiku w Düsseldorfie, buty udało mi się kupić w Warszawie. Najtrudniejszym elementem okazała się maska – od premiery „Dondy” nie sposób było jej zdobyć. Udało się po miesiącu – wspomina. Później pozostało już tylko zaczekać, aż raper będzie w Europie. Gdy po koniec października Ye był widziany w Wenecji, Bartosz przywdział przebranie i razem z zespołem ruszył w Warszawę.
Reakcja przerosła je jego oczekiwania. – Nie spodziewaliśmy się takiego odzewu. Wkręciliśmy całą Polskę i pół świata – śmieje się.
– Na początku wszystko wyglądało dość nieprawdopodobnie. Gdy jednak okazało się, że kilka dni wcześniej Ye był w Berlinie, a na chwilę przed rzekomym pobycie w Warszawie sfotografowano go w dziwnej masce na lotnisku w Wenecji, historia zaczęła zyskiwać na autentyczności. Trzeba pogratulować autorowi idealnego wyczucia czasu i dobrego researchu – komentowali fani rapera.
Dużym zainteresowaniem cieszyła się bluza z logo MSN: – To bluza z sieciówki, do której przyszyliśmy logo muzeum. Po akcji padł nawet pomysł, by razem z MSN stworzyć muzealny merch. Mam nadzieję, że to się uda – mówi Bartosz Pniewski. Przede wszystkim ma jednak nadzieję, że wideo dotrze do rapera. – On jest nieprzewidywalny. Gdyby po tej akcji Kanye West zawitał do Warszawy byłbym wniebowzięty.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.