Klaudia Klimas najpierw sama ubierała się świetnie. Potem postanowiła ubierać innych. Skończyła stosowne szkoły, krótko przed pandemią otworzyła sklep, w którym sprzedaje własne projekty. – Są mocno nasycone, kolorowe, często przerysowane. Plisuję, drapuję, pikuję, doszywam cekiny, koraliki, gotowe hafty. Detale to mój konik – mówi. W marcowym wydaniu „Vogue Polska” znajdziecie sesję poświęconą najbardziej utalentowanym polskim młodym twórczyniom i twórcom mody. Na Vogue.pl poznacie ich historie.
Skąd pasja do projektowania?
Zawsze interesowałam się modą. Już jako nastolatka wierzyłam, że odnajdę w tym świecie swoje miejsce. Początkowo tę pasję manifestowałam poprzez własny ubiór, zastosowanie form i kolorów. Okazją do wyrażenia siebie były dla mnie zajęcia artystyczne. Ostatecznie postanowiłam się kształcić w tym kierunku.
Jak do tej pory przebiegała ścieżka twojej edukacji i kariery?
W ostatnich latach uczęszczałam do Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowskich Szkołach Artystycznych oraz do Artystycznej Alternatywy, gdzie uczyłam się na kierunku kreowanie wizerunku i stylizacja. Przez całe studia pracowałam dla znanych marek odzieżowych jako visual merchandiser. Momentem przełomowym było dla mnie otrzymanie tytułu Projektanta Ubioru i pokaz mojej kolekcji dyplomowej. Później brałam udział w konkursach i pokazach mody w Polsce i poza granicami naszego kraju. Zmotywowana wyróżnieniami i nagrodami podjęłam decyzję o założeniu własnej marki i otwarciu sklepu. To było ponad rok temu i mimo wybuchu pandemii nie żałuję tej decyzji.
O czym opowiadają twoje kolekcje?
Jestem młoda, nie komplikuję sobie życia szukaniem trudnych zagadnień politycznych czy społecznych. Praca jest dla mnie przede wszystkim przyjemnością. Tematy, które poruszam, wyrażają mnie, moje emocje i zainteresowania. W kolekcji Aryston odbija się fascynacja rosyjską pozytywką, to doprowadziło mnie do pokazu mody w Rosji. Ubiegłoroczna kolekcja Lunula to efekt osobistej refleksji i opowieść o moich rodzinnych stronach. Tworzę projekty mocno nasycone, kolorowe, często przerysowane – chcę przelewać swoją energię na odbiorcę, wywołać jego uśmiech.
Nad czym ostatnio pracowałaś?
Ostatnią kolekcję przygotowałam na konkurs Fashion Designer Awards. Podniosłam sobie poprzeczkę – po raz pierwszy wprowadziłam sylwetki męskie i sięgnęłam po technikę, której wcześniej nie stosowałam. Mowa o ręcznych pikowaniach, które stały się charakterystycznym elementem tej kolekcji. Choć pomagały mi zawodowe krawcowe, to była wymagająca praca. Wszystkie zdobienia robiłam własnoręcznie, całymi dniami. Opłaciło się. Zakwalifikowałam się do finału i dowiedziałam sporo o sobie – jakie są moje mocne strony, a nad czym muszę jeszcze popracować.
Jakich surowców i technik używasz?
Przeważnie używam żakardów, organdyn, tiulów i satyn. To zdecydowanie moje ulubione materiały. Uczę się korzystać z tkanin z drugiej ręki. Uwielbiam ręczne wykończenia i staranne detale. Zawsze tworzę akcesoria, które uzupełniają look. Plisuję, drapuję, pikuję, doszywam cekiny, koraliki, gotowe hafty. Stosuję wypełniacze i usztywnienia. To sprawia, że formy moich projektów są nietuzinkowe, ciekawe w fakturze. Tym lubię zaskakiwać odbiorcę.
Co jest najważniejsze w twojej pracy?
Zazwyczaj pracuję na kontrastach. Lubię tworzyć duże i na pozór ciężkie formy z lekkich, nawet transparentnych tkanin. Muszą być zgodne z moją estetyką, w której mieści się też kicz. Lubię go i zupełnie się tego nie wstydzę.
Jak powstają detale?
Detale i ręczne zdobienia to mój konik! Cekiny, koraliki, kryształy, błyszczące aplikacje przyszywam do kurtek, sukienek, dodatków. Tkaniny zestawiam kontrastowo, ciężkie z lekkimi. Tę samą zasadę stosuję dla kolorów. Forma jest zazwyczaj obszerna, często wychodzi poza sylwetkę, ma rzucać się w oko i je cieszyć. Duże znaczenie ma dla mnie muzyka, która towarzyszy pokazom moich kolekcji.
Jak widzisz przyszłość mody?
Podobne artykułyNadzieja w modzie. Kata Haratym: Mało, ale z rozmachemKamila Wagner Rośnie świadomość konsumencka. Kupujemy mniej i rozsądniej. Więcej osób wybiera modę z drugiej ręki, ekologiczną czy uniwersalną. Wiele znanych mi marek całkowicie zmieniło estetykę produkowanej odzieży. To efekt zmiany stylu życia wywołany pandemią. Ja również reaguję na zmiany. Od początku tworzę dwie linie – bardziej ekstrawaganckie propozycje równoważy ta basicowa – produkowana w Polsce, z dobrej jakości tkanin i w rozsądnej cenie. To pozwala mi zachować balans. Rozwijam też swój sklep online.
Jakie zadania stoją przed młodymi twórcami mody?
Każdy początkujący twórca mody powinien jasno określić swoje cele i konsekwentnie je realizować. Potrzebujemy nowych, świeżych spojrzeń. W mojej ocenie umiejętność zdefiniowania siebie, wybrania zakresu działalności twórczej to fundament. Drugim jest stworzenie zgodnego, dobrze działającego zespołu. Kolejnym – dogłębne zrozumienie rynku i potrzeb klienta. To niełatwe i dynamicznie się zmienia, trzeba być więc elastycznym i gotowym na wyzwania.
Twoje autorytety?
Jako entuzjastka tiulu nieustannie podglądam prace Giambattisty Valli, ostatnio zainteresował mnie Maison Margiela. Największy zachwyt wzbudzają we mnie kolekcje Iris van Herpen. Natomiast jeśli chodzi o modę użytkową, zawsze marzyłam o stworzeniu marki takiej jak Zimmermann czy nasze polskie Bizuu.
* Klaudia Klimas jest jedną z bohaterek poświęconej młodym projektantom sesji w marcowym wydaniu „Vogue Polska”. Do kupienia w kioskach oraz tu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.