Znaleziono 0 artykułów
29.04.2025

Jak rozmawiać z dziećmi i nastolatkami, by naprawdę się z nimi porozumieć

29.04.2025
Komunikacja z dziećmi. Jak rozmawiać z nastolatkami, by naprawdę się z nimi porozumieć (Fot. Getty Images)

Grzechy główne dorosłych? Infantylizacja języka, mówienie o dzieciach ponad ich głowami, jakby były przedmiotami, a nie uczestnikami dyskusji, mówienie im, co czują – mówi Anna Kiedrzyńska-Tui, współautorka e-booka „Komudzieciacja” na temat komunikacji włączającej dzieci i młodzież. 

Na jakie potrzeby odpowiada stworzony przez was e-book? 

W Polsce powstały standardy ochrony małoletnich, w których mówi się wprost o prawie dzieci do samostanowienia, godności, do używania w kontakcie z nimi adekwatnego języka. Nie powstał jednak żaden dokument, jak tę komunikację prowadzić. 

Zwróciliśmy też uwagę na falę sharentingu. Aż 40 proc. rodziców regularnie udostępnia zdjęcia swoich dzieci w sieci. Internet niczego nie zapomina, co znaczy, że jeśli dzisiaj wrzucimy zdjęcie czterolatka kąpiącego się w wannie, to za lat 20 ktoś to zdjęcie znajdzie i może się z tej osoby wyśmiewać. Nie mówiąc o zagrożeniach związanych z pedofilią. 

Zauważyliśmy też, że branża kreatywna, której jesteśmy częścią, nie kieruje się spójnymi zasadami w komunikacji z dziećmi. Pracujemy z klientami z trzeciego sektora – z obszaru edukacji czy kultury, którzy pytają, jak przedstawić dzieci bez pokazywania ich twarzy. To trudne pytanie, bo z jednej strony wiemy, że algorytm ceni posty ze zbliżeniami na twarz, z drugiej, oznacza to udostępnianie wizerunku dziecka bez jego zgody.

Dzieci powinny być od najmłodszych lat włączone w proces decyzyjny dotyczący ochrony ich wizerunku?

Tak, dziecko powinno mieć sprawczość w tej sferze, bo w pewnym wieku jest w stanie podjąć decyzję na ten temat. Zadaniem dorosłych jest uczenie dzieci samodzielności w tej kwestii. Za mało je w tej samodzielności wspieramy – dzieci boją się pytać o różne rzeczy, bo nie chcą się przyznać, że czegoś nie wiedzą. I wtedy szukają odpowiedzi na własną rękę, niekoniecznie we właściwych miejscach.

Rośnie właśnie pierwsze pokolenie dzieci, których życie jest pokazywane w internecie. Nadal jednak wchodzą w media społecznościowe bez przygotowania. Nawet dwulatki dostają do ręki telefony! Od rodziców, którzy co prawda używają mediów społecznościowych, ale się z nimi nie wychowali.

A jak wygląda kwestia zarabiania na wizerunku dzieci? 

To wymaga kodyfikacji. My traktujemy standardy ochrony małoletnich jako regulacje prawne. Teraz potrzebujemy miękkich narzędzi i nowych wzorców. Stworzyliśmy e-book, żeby dać proste techniki organizacjom, które pracują z dziećmi i młodzieżą oraz z ich opiekunami i rodzicami. 

Jakie są więc niewłaściwe praktyki komunikacyjne? 

Infantylizacja języka w komunikacji kierowanej do dzieci, wykorzystywanie wizerunku dzieci do swoich celów, używanie wizerunku dzieci bez ich zgody, mówienie o dzieciach ponad ich głowami, jakby były przedmiotami, a nie uczestnikami dyskusji, mówienie im, co czują.

A dobre praktyki? 

Zgoda na publikację wizerunku powinna być standardem. 

Organizacje, które znają standardy ochrony małoletnich, muszą się do nich ustosunkować, więc szukają nowych rozwiązań. Pierwszym, koniecznym, krokiem jest pytanie dzieci o zgodę. 16-latek musi znać korzyści i zagrożenia wynikające z publikacji jego wizerunku, w przypadku sześciolatka uznamy, że konieczna jest jego ochrona.

Jakim językiem się posługiwać, żeby lepiej docierać do dzieci?

Warto zapytać, co jest ważne dla tej grupy – wybrać kilku jej przedstawicieli i przedstawicielki, by zapytać, jaka komunikacja jest dla nich w porządku – nie jest ani żenująca, ani ośmieszająca. Można też robić take-offy, czyli przejęcie sterów przez młodych – niech będą w tę komunikację włączeni. Niech sprawdzą, czy ta komunikacja nie nosi znamion youthwashingu, czy jest autentyczna. Język inkluzywny dotyczy także młodzieży. Jego poznanie jest kluczowe, bo przecież już wkrótce te osoby trafią na rynek pracy. 

Jak wtedy będzie wyglądać ta struktura w miejscu pracy? 

Na rynku pracy mamy teraz cztery pokolenia – boomersów, dla których praca oznacza dowożenie celów w każdym możliwym obszarze, generację X, milenialsów i zetki, które chcą być usłyszane, zauważone, żeby lepiej zaangażować się w pracę. Jeśli organizujesz w firmie szkolenie, niech zetki się tym zajmą – ale nie tym, na czym się stereotypowo znają, np. TikTokiem, tylko logistyką, HR-em. Tak działa niehierarchiczna kultura włączania – wtedy każdy czuje, że jest dla niego miejsce w tej przestrzeni.

Co działa na młodych ludzi, a co wywołuje ich sprzeciw?

Wszystko zaczyna się od wartości, czyli od postaw.

Gdy komunikujemy się z zetką, mówiąc, że musi coś zrobić bez dyskusji, to komunikujemy takie wartości, jak hierarchia, podporządkowanie, obowiązek. Pamiętajmy też, że pokolenie Z nie jest jednolite – jest za to mocno przedyskutowane, przebadane. Często słyszę od osób z pokolenia Z, że czują się jak króliki doświadczalne.

W komunikacji określenie, że mamy do czynienia z pokoleniem Z, to za mało – trzeba ustalić dokładny wiek, obszar zainteresowań, priorytety. Żeby nie mówić z pozycji osoby starszej, która wie, jak żyć. Jeśli chcemy budować kulturę włączającą wobec młodych dorosłych, to zaprośmy ich do stołu i zapytajmy, czego chcą. Największym grzechem organizacji, firm, instytucji, które prowadzą komunikację w mediach społecznościowych, jest to, że wykładają informacje, a o nic nie pytają. A nikogo nie interesuje słuchanie mądrości – każdy chce być włączany i móc zabrać głos.

Czy młode pokolenia pragną indywidualnego traktowania? 

Dużo materiałów w mediach społecznościowych mówi o graniu na siebie, czyli co zrobić, kiedy się źle czujesz, żeby poprawić swój dobrostan, jak o siebie dbać. Stawiać na indywidualność, bo zetki i młodsze generacje nie chcą być elementem zbioru, a chcą być zauważone. Fajnie więc pokazywać te odmienności – to, że w inności jest siła. 

A jeszcze młodsze pokolenie? 

Alfy też stawiają na wyrażanie siebie. Nie używają mediów społecznościowych, które znamy teraz. Obecnie w Polsce, w zależności od danych, najbardziej popularnymi kanałami są YouTube i Facebook. Najmłodsi nie wierzą w tradycyjne media społecznościowe i tworzą jeszcze węższe kręgi, np. grupy na WhatsAppie. W tej bezpiecznej przestrzeni mogą pokazać siebie. Facebook, Instagram czy TikTok postrzegają jako ocean informacji i dezinformacji, hejtu, w który często nie chcą wchodzić. 

Jak z nimi rozmawiać? 

Wsłuchać się w ich potrzeby. Badania wskazują, że rodzina coraz mniej czasu spędza ze sobą, a coraz więcej na różnych aktywnościach. Mało jest sytuacji, w których po prostu się nawzajem słuchamy. Nasi klienci, którzy prowadzą działania w szkołach albo zajęcia dodatkowe dla dzieci, mówią, że na korytarzach jest cicho, bo dzieci siedzą w telefonach. Musimy ich słuchać empatycznie, bez narzucania własnych przekonań, bez dopowiadania, bez podsumowywania po swojemu. To jest kluczowe w zbudowaniu porozumienia.

W polskiej kulturze jest bardzo dużo niedomówień, bardzo dużo aluzji i bardzo dużo zasad. Moglibyśmy czerpać chociażby z kultury skandynawskiej, gdzie nazywa się rzeczy po imieniu. W Polsce w czasie szarpaniny na placu zabaw dorosły rzadko ma odwagę powiedzieć, że wydarza się przemoc. Bo nie wypada. Puszcza się też mimo uszu niedopuszczalne uwagi, bo nie wypada iść na konfrontację. Powiedzenie komuś, że jego zachowanie jest przemocowe, a poglądy ksenofobiczne, to stwierdzenie faktów. To pokolenie ma szansę zmienić kulturowy status quo. Burzymy się, że są bezczelni, roszczeniowi, ale to rozwojowe. 

Anna Konieczyńska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Jak rozmawiać z dziećmi i nastolatkami, by naprawdę się z nimi porozumieć
Proszę czekać..
Zamknij